24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Deklarowana i wyznawana

Ocena: 0
1120

 

Osobiście zachęcałbym do podawania prawdziwych informacji na temat przynależności religijnej. Choć spis powszechny jest w tym wymiarze jedynie badaniem statystycznym, w kontekście pytania o religię można go traktować jako sposób publicznego wyznania wiary. Z pewnością bycia katolikiem nie da się sprowadzić do postawienia krzyżyka w odpowiedniej rubryce. Należy po prostu żyć po katolicku i się do tego przyznawać.

 

Wróćmy jednak do znaczenia naszej deklaracji wiary dla instytucji państwowych. Czy może ona wpływać na model relacji państwo–Kościół lub wręcz na inicjatywy ustawodawcze?

W spisie powszechnym nie chodzi o to, czy konkretny obywatel deklaruje się jako wierzący, ale o wiedzę, ile osób przynależy do poszczególnych wyznań czy religii: czy jest to 25 proc., czy 80 proc. Przecież statystyki dotyczące religijności w Polsce są publicznie znane. Gdyby na ich podstawie miano podejmować decyzje polityczne, nie byłoby potrzeby czekania na wyniki spisu. Nie o to więc tu chodzi.

Związek religii z polityką jest w Polsce bardzo specyficzny, gdyż skoro niemal wszyscy Polacy są wierzący, to znaczy, że chrześcijanie stanowią elektorat wszystkich partii przekraczających próg wyborczy. Myślę, że ten fakt ma również wpływ na ich programy wyborcze, np. osłabiając radykalizm partii lewicowych.

Nie wiązałbym natomiast wyników spisu powszechnego z konkretnymi inicjatywami ustawodawczymi. Także dlatego, że nie ma w Polsce jednej partii politycznej reprezentującej Kościół katolicki. Są natomiast we współczesnej polityce takie momenty życia, gdy powinna się w głosowaniu ujawnić, ponad podziałami partyjnymi, „wirtualna partia katolicka”, broniąca fundamentalnych wartości etycznych.

 

A propos lewicy. Słychać z jej strony nawoływania do deklarowania w spisie braku przynależności wyznaniowej, co – w jej mniemaniu – doprowadzi wreszcie do obalenia „państwa wyznaniowego”. Na ile poważnie traktować te apele?

Te apele mogą trafić do kilku, może kilkunastu procent Polaków. Nasze społeczeństwo sekularyzuje się systematycznie, ale nie wydaje mi się, aby nastąpiła jakaś nagła dramatyczna zmiana.

Lewica, co niestety obejmuje także Platformę Obywatelską, wylansowała ideę „państwa wyznaniowego”, by mieć z kim walczyć. Jest to próba tłumaczenia rzeczywistości w schemacie znanym z epoki komunizmu, w którym jedna wielka organizacja sterowała wszystkim. Dziś w tym schemacie miejsce partii komunistycznej miałby zająć Kościół katolicki. Jest to bardzo prosty chwyt propagandowy.

W rzeczywistości konstytucja jasno określa model relacji państwo–Kościół oraz samo państwo jako świeckie. Jeśli więc lewica chce z nim walczyć, podejmuje walkę z konstytucją. Owszem, postulat znowelizowania konstytucji czasem się pojawia, ale z racji wymaganej w tym celu większości parlamentarnej nie ma większych szans powodzenia. Lewica zdaje sobie sprawę, że obecnego modelu tych relacji nie da się zmienić w przewidywalnej przyszłości, ale jednocześnie wie, że dęcie w tę tubę może wpłynąć na pogorszenie wizerunku Kościoła katolickiego.

 

Głosiciele „lewicowej Ewangelii” przekonują, że bycie ochrzczonym nie jest jednoznaczne z przynależnością do danej wspólnoty religijnej. Jak nie pójść na lep takiej argumentacji?

To argumentacja typowo ateistyczna, może przemówić co najwyżej do osób, które nie rozumieją teologii chrztu. Przynależności wyznaniowej nie można zrównywać z przynależnością do jakiejś instytucji czy stowarzyszenia, do którego łatwo wstąpić i z którego równie łatwo wystąpić. Wspólnota katolicka to nie związek filatelistyczny, to relacja z Bogiem – więź sakramentalna na całe życie. Sakramentu chrztu nie da się wymazać, gdyż pozostawia on na duszy nieusuwalną pieczęć. Nawet jeśli ktoś chce dokonać apostazji, faktycznie nie występuje z Kościoła, ale jedynie na marginesie jego aktu chrztu odnotowuje się, że zgłosił wolę wystąpienia z Kościoła. Zawsze jednak czyni to nieskutecznie.

 

Mam poczucie, że hierarchia kościelna ucieka od tematu deklarowania przynależności wyznaniowej w spisie powszechnym. Ma się czego bać?

Ja nie odnoszę takiego wrażenia. Raczej obserwujemy obojętność. Czy jest to trafna strategia, czy nie, okaże się niedługo. Gdyby się okazało, że uzyskane statystyki będą zaniżone, nawet gdyby rozmijało się to ze stanem faktycznym, powinno skłonić do zastanowienia się nad przyczynami takich rozbieżności. W Paryżu 25 lat temu poznałem gorliwego duszpasterza. Gdy obejmował parafię, była pełna ludzi. Gdy odchodził na emeryturę, mimo ofiarnej pracy kościół był pusty. Jeśli dostrzegamy niepokojące zjawiska odpowiednio wcześnie, możemy szukać rozwiązań i próbować wpłynąć na rzeczywistość. Zamykanie oczu i udawanie, że nic się nie dzieje, może sprawić, że pewnego dnia nasze wspólnoty będą wyglądały tak, jak parafia paryskiego proboszcza.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter