29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co na starość?

Ocena: 4.825
1002

Każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji, kiedy opieka nad starszymi i schorowanymi rodzicami będzie bardzo trudna bądź niewykonalna. Jak sobie wtedy radzić? Czy powierzenie ich opiece DPS-u to niewdzięczność i znieczulica, czy racjonalne rozwiązanie?

fot. Irena Świerdzewska

Pani Ewa przez dziesięć lat sama opiekowała się chorym tatą, pracując przy tym zawodowo jako dziennikarka. – Kiedy okazało się, że tata ma przewlekłą nieuleczalną chorobę, zamieszkał razem ze mną w kawalerce, co wymagało przystosowania mieszkania do nowej sytuacji – opowiada. – W ostatnim roku życia tata był osobą leżącą, prawdopodobnie wskutek udaru. Dzięki temu, że wzięłam udział w szkoleniu dla rodzin chorych zorganizowanym przez klinikę neurologiczną, w której był hospitalizowany tata, wiedziałam, jak opiekować się nim w domu, jak dbać o higienę i karmić – mówi pani Ewa.

– W ciągu tych dziesięciu lat zdarzały się trudne chwile, moi przyjaciele doradzali mi, żeby umieścić tatę w ośrodku opiekuńczym. Myślałam wtedy, że Bóg daje nam taki krzyż, jaki jesteśmy w stanie dźwigać. Zauważyłam, jak tata jest mi wdzięczny za to, że może być w domu. Zdarzyło się, że kilka razy pocałował mnie w rękę, nic nie mówiąc. Wiem, że mój tata, mimo choroby, był szczęśliwy – podkreśla.

 


WŚRÓD SWOICH

Troska o chorych rodziców jest szczególnym wyzwaniem, kiedy spada na barki jednej osoby. W rodzinach wielodzietnych obowiązki można rozłożyć na kilkoro dzieci. – Zanim nasi rodzice weszli w zaawansowany wiek, pomyśleliśmy z trojgiem rodzeństwa, by przeprowadzili się z rodzinnego Sandomierza do Warszawy. Wszyscy mieszkamy dość blisko siebie – mówi pani Urszula.

– Choroba nowotworowa mamy trwała krótko, bo tylko cztery miesiące, ale kiedy trafiła do szpitala, zorganizowaliśmy przy szpitalnym łóżku całodobowe dyżury. Ja czuwałam w nocy – wspomina pani Ula.

Teraz rodzina sama opiekuje się chorym przewlekle tatą, bez pomocy zawodowych opiekunek. – Choroba postępuje. To wymaga poświęcenia. Muszę zrezygnować ze swojego życia, z wyjazdów, wyjść – mówi bez żalu pani Urszula. – To jest nasz kochany tatuś – dodaje. Pani Urszula podkreśla, że na taką opiekę pozwala praca w firmie, którą prowadzą wraz z rodzeństwem. – Rozumiem osoby, które nie mają takich możliwości, jak my, i sytuacja zmusza je do umieszczenia chorych rodziców w ośrodku opiekuńczym. Nie wiem, jaka sytuacja będzie u nas za pół roku – dodaje.

O tym, jak organizować opiekę nad starszymi rodzicami, decydują różne czynniki. Oprócz możliwości finansowych jest to także rodzaj choroby oraz ich własna wola.

Pani Dorota jest jedynaczką. Stan zdrowia obydwojga rodziców pogorszył się gwałtownie w tym samym czasie. – Nasiliła się demencja, tata stał się osobą leżącą, mama trafiła na szpitalny oddział neurologiczny. Odwiedzałam ją dwa razy dziennie. Na półtora miesiąca wyłączyłam się z pracy. Kiedy mama wróciła, w domu było dwoje rodziców leżących, bez świadomego kontaktu – opowiada pani Dorota. Wszystko wtedy staje się wyzwaniem – podejmowanie decyzji, domowy budżet, w którym pierwszą potrzebą są leki, pampersy i inne środki higieniczne oraz zatrudnienie pomocy. Ze względów finansowych i czasowych potrzeby opiekuna, takie jak wyjazd na wakacje, wyjście do kina albo kupienie książki, schodzą na dalszy plan.

Pani Dorota korzystała z pomocy pań z Ukrainy i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej – oferującego różnej jakości opiekę. Od początku choroby rodziców rozważała wybór ośrodka stacjonarnego. – Zdecydowany sprzeciw taty uniemożliwiał jednak przeniesienie tam rodziców, bo w DPS-ach państwowych potrzebna jest ich zgoda. Na pobyt w prywatnym domu opieki nie było mnie stać – mówi pani Dorota. – Po śmierci taty, kiedy choroba Alzheimera nasiliła się u mamy tak, że nie mogła sama zostawać w domu, musiałam podjąć decyzję o umieszczeniu jej w domu opieki. Szukałam takiego, w którym byłaby możliwość odwiedzin, w czasach różnych obostrzeń. Taką możliwość dawał jedynie ośrodek prywatny. To była dla mnie bardzo trudna decyzja. Chociaż mama jest tam dwa lata, to czuje, że jest wśród obcych. Choroba i wiek nie pozwalają jej na zawarcie nowych znajomości. Mamę zabieram do domu kilkakrotnie w ciągu roku. Cierpię razem z nią. Chciałabym innej starości dla niej, ale nie znajduję lepszego rozwiązania – dodaje.

Decyzja o umieszczeniu chorych rodziców w placówce opieki społecznej okupiona jest wieloma rozterkami dzieci, zmęczonych długotrwałą opieką. Oczywiście poza sytuacjami, kiedy dzieci, mimo możliwości opieki w domu, traktując starszych rodziców jak balast, zostawiają ich w DPS-ie i przestają interesować się ich losem.

Pani Anna na umieszczenie mamy w DPS-ie zdecydowała się po dziesięciu latach samotnej opieki nad obydwojgiem rodziców. – To było już po śmierci taty, kiedy choroba Alzheimera tak postąpiła, że zostawienie mamy samej zagrażało jej zdrowiu i życiu. Odkręcenie gazu mogło skończyć się tragedią dla całego bloku. Zaczęły się incydenty, kiedy mama wyszła z domu i trzeba było szukać jej przez policję – opowiada pani Anna.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter