Są w Polsce gminy, które chcą kontrolować, czym i w czym ludzie palą, straż miejska robi tam naloty. Kraków na wymianę starych kotłów wydał już 77 mln zł. Wymiana palenisk na ekologiczne ma potrwać w naszym kraju jeszcze dwa lata. Tylko do końca 2016 r. ma być zlikwidowanych blisko 5 tys. pieców i kotłowni. Organizatorzy kampanii „Nie rób dymu” stawiają jednak na edukację. Ta wciąż należy się Polakom także w kwestii zatruć czadem.
Sezon śmierci
Czarna statystyka wypadków domowych co roku drastycznie rośnie w sezonie grzewczym. – Najsłabszym ogniwem w systemie bezpieczeństwa jest człowiek – mówi Paweł Frątczak, rzecznik prasowy Komedy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. – Na pytanie, gdzie czujemy się najbezpieczniej, większość z nas odpowiedziałby pewnie, że w domu. Tymczasem to tam najczęściej dochodzi do zatruć tlenkiem węgla. Co roku w Polsce z jego powodu umiera około stu osób, a 2 tys. ulega podtruciu.
Reagujmy, jeśli za drzwiami
sąsiada rozlega się alarm
– może on już stracił przytomność
– Czad, czyli tlenek węgla, powstaje w wyniku niepełnego procesu spalania drewna, oleju, gazu czy węgla. Dzieje się tak, gdy zabraknie tlenu – bo okno jest szczelnie zamknięte, bo palnik gazowy jest zanieczyszczony lub zużyty, bo zła jest jego regulacja albo palenisko pieca czy kuchni zostało za wcześnie zamknięte – mówi Paweł Frątczak. – Czad jest bezwonny i bezbarwny, dlatego o jego obecności w pomieszczeniu można zorientować się dopiero po objawach.
Jeśli więc poczujemy bóle czy zawroty głowy, ogólne zmęczenie, duszność, trudności z oddychaniem, senność czy nudności – mogą to być objawy zatrucia czadem. Wtedy natychmiast należy otworzyć okno i zapewnić dopływ świeżego powietrza, jak najszybciej opuścić pomieszczenie lub wynieść osobę poszkodowaną, aby samemu nie ulec zatruciu, rozluźnić ubranie i wezwać służby ratownicze. Następstwem zatrucia czadem mogą być nieodwracalne uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego, niewydolność wieńcowa z zawałem włącznie, wreszcie zgon, dlatego rzecznik KGPSP uczula: – Należy regularnie co roku kontrolować instalację gazową, przewody wentylacyjne i kominowe, a paleniska, w których opala się węglem czy drewnem – co trzy miesiące.
Wciąż warto przypominać, że tragedii można uniknąć, instalując czujki dymu i czujki tlenku węgla – pożarowi czy emisji tlenku węgla nie zapobiegną, ale w porę o nich zaalarmują. Badania w Wielkiej Brytanii i USA mówią, że dzięki tym prostym i niedrogim urządzeniom liczba zgonów na skutek pożaru spadła o 40 proc. Ich koszt to 27 zł za czujkę pożarową, 75 zł za czujkę gazową i 85 zł za czujkę tlenku węgla. W Polsce instalowanie ich nie jest obowiązkowe, ale przecież oprócz praw i ustaw mamy jeszcze zdrowy rozsądek i instynkt samozachowawczy. Niestety, coroczne apele straży pożarnej nie wpływają na zmniejszenie liczby podobnych wypadków. – Zakładajmy czujki na każdej kondygnacji swojego budynku i reagujmy, jeśli za drzwiami sąsiada rozlega się alarm – może on już stracił przytomność i nie może sam się uratować – nawołuje Paweł Frątczak.
Jednak nawet najlepszy sprzęt nie zapobiegnie tragedii, jeśli brak cyrkulacji powietrza. – Apeluję, by nie zasłaniać kratek wentylacyjnych – mówi Paweł Frontczak. – A jeśli chodzi o piecyki elektryczne, to nigdy nie zostawiajmy ich bez nadzoru. To są wszystko urządzenia, które mogą zawieść.
Ogrzewajmy się z głową, a wtedy będzie i ciepło, i bezpiecznie.