25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bohaterowie drugiego planu

Ocena: 0
2187

 

– Te dyżury zmieniają patrzenie na świat. Zwłaszcza „na Kopernika” zdarza się, że przyjeżdżają matki z dziećmi w gorączce, już „poodbijanie” od drzwi kolejnych przychodni, w których nikt nie chciał się nimi zająć. Musimy ich traktować, jako potencjalnie zarażonych, ale potrzebują wiele zrozumienia – mówi. Czy się boi zakażenia? – To nie tyle lęk, co zdrowa obawa, która każe na siebie uważać. Czasem przychodzi ktoś, nie ma żadnych objawów choroby, dopiero w trakcie rozmowy okazuje się, że jest w kwarantannie – mówi. Czy traktuje dyżury, jak pole walki z epidemią? – W pewnym sensie tak. Przykładamy rękę do szybszego jej zwalczenia. Jest też zbiorowa odpowiedzialność. Niby to tylko wstępna selekcja, ale jak się raz pomylisz i przepuścisz człowieka z koronawirusem, zamknięte będzie pół szpitala i wielu ludziom zafundujemy kwarantannę – dodaje.

Joanna działa w fundacji od dwóch lat. Na co dzień zajmuje się organizowaniem wydarzeń kulturalnych. – W sytuacji, kiedy wszystkie te wydarzenia są odwołane albo przeniesione do internetu, można się w większym stopniu zaangażować – tłumaczy swoją decyzję o dyżurowaniu przed szpitalami. Czy ma obawy? – Należy być ostrożnym, ale jesteśmy dorośli, wiemy na czym to polega – mówi.

Jak służba wpływa na jej życie? – Zwłaszcza po kontakcie z pacjentem z infekcją staram się trzymać dystans wobec innych. Joanna mocno przeżyła tegoroczną Wielkanoc, kiedy przypadł jej dyżur przed instytutem przy ul. Sobieskiego. – Moi rodzice są w grupie ryzyka, więc bliskie spotkanie z nimi było wykluczone. Podjechałam do nich. Czekał na mnie rosół, który zjadłam na balkonie, porozmawialiśmy utrzymując odległość, i wróciłam na dyżur. To były szczególnie dla mojej mamy trudne święta – wspomina.

 


TAK, JAK STOISZ

Dyżurowanie, a wcześniej przewozy do miejsc kwarantanny, to nie wszystko, co fundacja robi w czasie epidemii. Instruktorzy poprowadzili w kilku stołecznych szpitalach 30 grup ćwiczeniowych dla lekarzy, którzy – jak ortopedzi czy okuliści – w codziennej pracy nie wykonywali reanimacji czy intubacji chorego, nie byli obeznani z tym, jak się podczas epidemii zabezpieczać. Magda wspiera akcję „Maska dla medyka” ściągania z różnych miejsc specjalistycznych masek dla lekarzy pracujących w szpitalach jednoimiennych. W ramach akcji #WiedzaRatuje wolontariusze fundacji w każdym poście udostępniają link do bazy zbieranych przez siebie aktualnych wytycznych.

 


A BEZ EPIDEMII… 

Fundacja prowadzi wiele projektów: akcję #KondycjaPomaga, w ramach której odbyło się m.in. już sześć edycji słynnych zawodów Mariott Everest Run, czy #TakJakStoisz. Tę ostatnią wymyśliła Magda. – Nie wiadomo, kiedy i w jakich okolicznościach przyjdzie nam ratować komuś życie po napadzie epilepsji albo opanować krwotok. Kiedy to się zdarzy, trzeba działać natychmiast – tak, jak stoimy – tłumaczy. Doświadczyła tego sama, gdy w marcu w skórzanej spódnicy i pantofelkach „zaliczyła” na ulicy swoją pierwszą w życiu resuscytację u mężczyzny z zawałem. Miło, bo po miesiącu odwiedził ją z kwiatami, ale najważniejsze, że dostał szansę. Dlatego podczas ćwiczeń nie odgrywają „jasełek”, ale trenują na serio.

Dlaczego to wszystko robią, podczas gdy inni siedzą w domu narzekając na „maseczkowy reżim” i nadmiar wolnego czasu? – Nasi wolontariusze, to fajni ludzie, interesujący się wieloma rzeczami. Nakręcamy się nawzajem do działania – mówi Sylwia. – Przy okazji tych dyżurów wciąż wiele się uczę. Służba zdrowia jest i tak przeciążona, więc jeśli mogę pomóc – pomagam – dodaje Joanna. – Praca w fundacji to odskocznia od codziennego życia, pasja, możliwość współdziałania z innymi ludźmi w dobrej sprawie – przekonuje Mateusz.

Czego im potrzeba po trzynastu tygodniach działania? Niczego dla siebie. – Tak, jak wszędzie: zużywają się środki ochrony osobistej: rękawiczki, przyłbice, maseczki o dobrej skuteczności. Na razie nie było z tym dużego problemu, ale trzeba je systematycznie uzupełniać – mówi pragmatycznie Mateusz. – Trzeba wzmocnić składy dyżurów. Nie każdy może cały czas pomagać; wracamy do dawnych zajęć, obowiązków, realizowania planów na życie. Czasami trzeba się na parę dni „odciąć”, nabrać sił. Dobrze, że teraz możemy liczyć na „terytorialsów” – dodaje Joanna.Walka z koronawirusem jeszcze potrwa, i potrzebuje swoich bohaterów – nawet, a może przede wszystkim drugiego planu.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter