28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bogu na sławę

Ocena: 0
1341

Dziarska starsza pani zawsze jest zajęta, bo trzeba pomóc komuś z rodziny. A rodzinę ma niezwykłą: sześcioro dzieci, czternaścioro wnucząt, piętnaste w drodze.

Autorka z mamą

Trudno się dziwić, że Teresa ma ręce pełne roboty. A to szykuje ogromny obiad, bo musi starczyć nie tylko dla męża i dzieci, ale też dla córki i synowych oraz ich dzieci. A to wychodzi z domu, ponieważ zawozi wnuczkę do szkoły i, jak to ona, już jest spóźniona. Nie brakuje jej jednak czasu na własne pasje. Teresa nie pozwala sobie na jakiekolwiek zaniedbania.

Jej mąż Andrzej, ojciec i dziadek, to nestor rodu. Jest mistrzem rozwiązywania problemów. Dlatego każdy członek rodziny do niego zgłasza się, gdy potrzebuje porozmawiać, podjąć trudną decyzję. Dziadek zachowuje spokój i całą uwagę koncentruje na aktualnym zadaniu. Przez wiele lat życia w harmiderze opanował do perfekcji umiejętność skupiania się w dowolnych warunkach.

Sześcioro dzieci to jest spora gromadka. Troje starszych: Jędrzej, Nina i Marcin – już się wyprowadziło, założyło rodziny. Druga trójka: Bogusława, Jan i Maria – też są już dorośli. Studiują, pracują, układają życie. Nadal jednak lubią spotkać się, usiąść przy stole, spędzać ze sobą czas. Relacje między nimi bywają trudne, ale nie ma obojętności. Cokolwiek się zdarzy, rodzeństwo wie, że może liczyć na siebie nawzajem.

Wnuki przy każdej wizycie oznajmiają gromko, jak kochają babcię i dziadka. Dziadkowie zaś rozpieszczają dzieciaki i obdarowują książkami, zabawkami, ubraniami... Wszyscy ciągle się zapraszają i odwiedzają. Na każde odwiedziny obie strony niecierpliwie czekają.

Ponad 30 lat temu nikt by nie pomyślał, że tak się sprawy ułożą. Że rodzina w ogóle przetrwa. Małżeństwo Andrzeja i Teresy przeżywało wtedy kryzys. Wydawało się, że muszą się rozstać, bo nie umieją ze sobą żyć. Mieli troje dzieci i według lekarzy nie mogli mieć następnych, ponieważ wszystkie urodziły się przez cesarskie cięcie. Kolejna ciąża miała być wyrokiem śmierci: dla dziecka i dla matki.

Ale Teresa chciała mieć więcej dzieci. W decyzji tej podtrzymał ją fakt powrotu do Kościoła. Wraz z mężem przyjęła sakrament małżeństwa – do tej pory byli w związku cywilnym – i ochrzciła drugiego synka, który miał wtedy prawie trzy lata. Wszystko zaczęło się zmieniać. W atmosferze modlitwy i zaufania Bogu Teresa i Andrzej zdecydowali się, że chcą przyjmować kolejne dzieci, mimo ogromnego ryzyka. Pierwsza ciąża po kilkuletniej przerwie przebiegała poprawnie, jednak córeczka urodziła się martwa. Było to trudne doświadczenie, ale nie zachwiało wiarą Teresy: już po roku znów spodziewała się córki.

Bardzo bała się rodzić dziecko w szpitalu. Miała głębokie przekonanie, że tam czeka ją śmierć. Tak wiele trudnych doświadczeń przeszła podczas poprzednich porodów. Dlatego teraz szukała ginekologa, który zgodziłby się przyjąć poród w domu. Po długich staraniach udało się z takim lekarzem skontaktować.

Poród rozpoczął się nagle. Andrzej zawiózł Teresę do lekarza, a ten, widząc, że sprawy toczą się szybko, kazał natychmiast wracać do domu. Zdecydował się przyjmować poród z pomocą swojej żony, która miała kwalifikacje medyczne. Poród był długi i wyczerpujący. Po wszystkim i mama, i córeczka były ogromnie zmęczone. Dziewczynka urodziła się w częściowej zamartwicy. Ale przyszła do siebie, po czym, umyta i owinięta w ręcznik, została położona z mamą, która nie miała siły nawet powiedzieć mężowi, gdzie leżą przygotowane dla maleństwa ubranka.

Tak więc czwarte dziecko urodziło się w domu, choć matka miała za sobą trzy cesarki. Dlatego właśnie dziewczynka otrzymała imię Bogusława – bo jej życie od pierwszej sekundy na tym świecie jest świadectwem działania Boga Wszechmogącego, czyniącego cuda niemieszczące się w głowach. Na drugie imię dano jej Teresa, według tradycji, że dziecko po trudnym porodzie otrzymuje imię po mamie.

Teresa urodziła w domu, w sposób naturalny, pod okiem tego samego lekarza, jeszcze dwoje dzieci, syna i córkę. Jej rodzina stała się duża, a życie zaczęło wyglądać zupełnie inaczej. Wszystko to wydarzyło się prawie 26 lat temu. I wciąż cieszy i zdumiewa.

Dzisiaj dzieci Teresy i Andrzeja Odyńców mają własne liczne rodziny. Nikt nigdy nie pomyślał, że podjęcie przez nich ryzykownej decyzji o kolejnych ciążach i dużej rodzinie było błędem.

Bogusława Odyniec
fot. arch. rodzinne

Idziemy nr 20 (554), 15 maja 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter