23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Barwy ludzkiej egzystencji

Ocena: 0
2616

 

Martyna jest jedną z trzynaściorga stałych wolontariuszy; nie wszyscy mają kontakt z podopiecznymi, część z nich pomaga hospicjum podczas różnego rodzaju akcji i zbiórek pieniężnych. Wolontariusze uczestniczą w warsztatach i szkoleniach, choćby o opiece nad osobą zależną czy o dziecku onkologicznym w rodzinie, mają też zapewnioną opiekę psychologa.

 


ROZSTANIA

Podopieczny hospicjum może wybrać osoby, które będą przy nim w chwili śmierci. – Dla mnie satysfakcja z wyleczenia pacjenta na oddziale transplantacji jest niczym w porównaniu z byciem wybranym przez umierającego pacjenta do towarzyszenia mu w tej ostatniej chwili – mówi dr Jolanta Goździk. – Kilkakrotnie miałam w życiu takie sytuacje, gdy wiedziałam, że ktoś czeka na mnie, bym była z nim, kiedy będzie odchodził, bo przy mnie będzie czuł się bezpiecznie, odejdzie spokojnie, wie, że nie dopuszczę do tego, by w ostatniej chwili zastosowano wobec niego jakiekolwiek niepotrzebne procedury – dodaje. Ale kiedy dziecko umrze, słowa przestają być potrzebne, w rodzicach pozostaje tęsknota i wiara, jeśli wierzą w Boga. – Dzieci nie powinny umierać przed rodzicami – mówi kapelan hospicjum, ks. Józef Habina – a w porządku hospicyjnym tak właśnie się dzieje. Po śmierci dziecka jego rodzina, gdy wyrazi taką potrzebę, nadal pozostaje pod opieką hospicjum i może liczyć na pomoc ze strony psychologa, księdza czy grupy wsparcia. – Staramy się być blisko nich, okazać im wsparcie – mówi Kinga Czechowicz-Drewniak. – Żałoba jest częścią życia i nie każdy, by ją przepracować, potrzebuje psychologa, ale każdy potrzebuje czasu i poczucia, że nie jest sam. Ks. Józef dodaje: – Zdarzało się, że ktoś po śmierci dziecka mówił: taka była wola Boża i trzeba się z nią zgodzić, nie dając sobie czasu na przeżycie smutku, wypłakanie się, wypowiedzenie do Pana Boga całego swojego żalu i złości, a to jest potrzebne, by zacząć szukać sensu tego, co się wydarzyło. Co roku w Dniu Dziecka Utraconego wspólnie modlimy się za dzieci z rodzin objętych naszą opieką i wtedy widzę, jak dla tych rodzin jest ważne to, że o ich dzieciach pamiętamy.

 


CHWILE NIEULOTNE

– Kilka lat temu zgłosiło się do nas małżeństwo, u którego dziecka w okresie prenatalnym zdiagnozowano nieuleczalną chorobę. Ci państwo poprosili nas o pomoc w przeżyciu ciąży, a że – jak mawiał ks.  Tischner – to, „o czym myśleć trzeba, nie przychodzi do nas z kart książki, lecz z twarzy zaniepokojonego swym losem człowieka, kto go nie widzi, jest bliski zdrady”, podjęliśmy się tego – opowiada Adam Cieśla. – Tak powstało nasze hospicjum perinatalne, w którym za cel stawiamy sobie towarzyszenie rodzinie przez okres ciąży do momentu porodu. Pomagamy jej w wyborze szpitala położniczego, staramy się, by podczas porodu obecny był nasz lekarz, psycholog, ksiądz.

Ks. Józef uczestniczył już w kilkunastu takich porodach. – Niekiedy małżonkowie, którzy do nas przychodzą, boją się tego, co ich czeka, złoszczą się, zastanawiają, czy jest sens urodzić swoje bardzo chore dziecko – mówi – ale gdy im towarzyszymy, gdy wiedzą, że nie pozostaną sami, czują się bezpiecznie i jest im łatwiej podjąć decyzję o porodzie. Bywało, że maleństwo żyło ledwie kilka minut, mama zdążyła je tylko przytulić i zostało ochrzczone, a jednak do tej pory nigdy nie spotkałem się z rodziną, która by żałowała, że zdecydowała się urodzić terminalnie chore dziecko. Z perspektywy czasu rodzice cenią sobie to, że mogli dla niego zrobić wszystko, co możliwe, pożegnać je, przeżyć po jego śmierci żałobę.

Pierwszymi osobami, z którymi spotykają się rodzice szukający pomocy hospicjum perinatalnego, są pediatra, onkolog i lekarz medycyny paliatywnej Magdalena Woźniak oraz psycholog Kinga Czechowicz-Drewniak. – W czasie pandemii nie możemy towarzyszyć naszym podopiecznym przy porodach; przed chwilą zadzwoniła do mnie pani, która dzisiaj urodziła swoje maleństwo, i na koniec rozmowy powiedziała: „Teraz idę je poprzytulać” – opowiada i dodaje: – Nie każda historia tak się kończy, czasem po rozmowie zarówno z naszym zespołem, jak i z księdzem rodzice dzwonią z informacją, że jednak decydują się na terminację ciąży, i pytają, czy po niej mogą ze mną się skontaktować, czy im pomogę. Pomagam.

Dziś dużo się mówi o tym, że od kobiety w ciąży nie wolno wymagać heroizmu – mówi Adam Cieśla. – Ale co to praktycznie oznacza i czym jest ten „heroizm”, tego nikt nie próbuje wytłumaczyć. Ks. Tischner mówił, że heroizm to podstawowa barwa ludzkiej egzystencji. Jest wpisany w nasz los. W życiu spotykają nas różne rzeczy, nie tylko zagrożona chorobą dziecka ciąża, również choroby i wypadki naszych najbliższych – czy wtedy opieka nad nimi jest skrajnym heroizmem, z którego możemy się zwolnić?

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter