20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Argentyna biedy i nadziei

Ocena: 0
6473

Dla wielu mieszkańców Buenos Aires ich sąsiedzi ze slumsów to w większości przestępcy, handlarze narkotyków. Dla duchownych, którzy tu prowadzą parafie, to ludzie doświadczeni przez los, marginalizowani i często wykorzystywani.

Bezdomni na jednej z ulic Buenos Aires

Jedną z nieodłącznych rzeczywistości Argentyny są villas miserias, dzielnice nędzy. Jeszcze do niedawna nie istniały na mapach urbanistycznych. Z obojętnością lub pogardą traktowała je też znaczna część społeczeństwa. Jednak trudno je pominąć, są nieodłączną częścią argentyńskiej rzeczywistości. Szacuje się, że w samym Buenos Aires w kilkunastu takich nielegalnych osiedlach mieszka ok. 280 tys. ludzi. W całej Argentynie, w skrajnych warunkach – ponad 2,4 mln. Opieka duchowa nad nimi była częścią duszpasterstwa o. Jorgego Bergoglia SJ.

O wiele łatwiej żyje się w slumsach powstałych wokół dużych miast. W pobliżu parafii są już jadłodajnie, szkoły, ambulatoria, domy opieki dla osób starszych, a nawet ośrodek terapii uzależnień. Wsparcia udzielają księża i wolontariusze. Dużo trudniej jest na peryferiach rozległych argentyńskich prowincji, gdzie nie należą do rzadkości prowizoryczne baraki bez prądu i wody. Brakuje dosłownie wszystkiego. Ludzie starają się sprzedawać znalezione na wysypiskach butelki i makulaturę, tam znajdują też resztki jedzenia, w przeciwnym razie jedyne, na co mogą sobie pozwolić, to reviro – mieszanka mąki, wody, soli i oliwy, często jedyny posiłek w ciągu dnia. Najtrudniejsze jednak w tej rzeczywistości, jak mówią mieszkańcy villas miserias, wcale nie jest ubóstwo, ale odrzucenie, obojętność, a czasem i pogarda, jakich doświadczają.

 

Ukryte miasto

Ogromny kryzys, który dotknął Argentynę w latach 30., pozbawił wielu mieszkańców dorobku całego życia. Uruchomił również masowe migracje ludności z odległych wiosek interioru do miast. Miasto niosło nadzieję na pracę i chleb. Niestety, szybko okazało się, że rzeczywistość miejska jest równie trudna i także tu wiele osób jest skazanych na bezdomność. Podobny los spotykał emigrantów z uboższych państw: Paragwaju, Peru i Boliwii, którzy często byli analfabetami. Nie mając możliwości powrotu do domu, budowali oni prowizoryczne baraki z drewna, metalu – tego, co znaleźli na śmietnikach. Także z kartonów, stąd do dziś bezdomnych często nazywa się po prostu cartoneros.

Osiedla biedy rozrastały się. W roku 1960 mieszkało w nich 34 tys. osób, w 1966 – blisko 94 tys., a w kolejnym dziesięcioleciu liczba bezrobotnych osiągnęła już 200 tys. ludzi. Początkowo rządzący starali się doraźnie pomagać, jednak trudna sytuacja gospodarcza, niepokoje polityczne, zmagania o władzę i zamachy stanu nie sprzyjały rozwiązywaniu problemów ubogich, a raczej je pogłębiały. Osiedla baraków zaczęły stawać się przeszkodą. Najtrudniej, jak wspominają mieszkańcy, było w czasach dyktatury wojskowej w latach 1976-83. Kiedy w 1978 r. w Argentynie odbywały się mistrzostwa świata w piłce nożnej, junta nakazała zbudować mur otaczający jedną z ubogich dzielnic przy Bergrano, aby turyści nie widzieli panującego tam ubóstwa – stąd wzięła się też późniejsza nazwa „Ukryte Miasto”. W kolejnych latach junta stosowała już politykę „oczyszczania miasta”. Wielu ludzi musiało ukrywać się lub uciekać na prowincję. Dopiero po w połowie lat 80. mogli powrócić do stolicy Argentyńczycy i ludność autochtoniczna z interioru, przyciągani obietnicami lepszego życia. Zapraszali ich często sami politycy, którzy w ten sposób chcieli zyskać większe poparcie. Obiecywali pracę, lepsze życie, umożliwiali nawet skrócenie czasu oczekiwania na dokumenty, których ubodzy zwykle nie posiadali. Jednak tuż po wyborach politycy zapominali o swoich zobowiązaniach, a wyborcy zmuszeni byli zamieszkać w villas.

Brak pracy i perspektyw 
popycha wiele osób do kradzieży, 
handlu narkotykami i bronią

Ubóstwo materialne i duchowe bezdomnych poruszyło wielu księży, którzy starali się nieść im pomoc. Pod koniec lat 60. pracę z biednymi rozpoczęli głównie duchowni skupieni wokół o. Carlosa Mugicy i Ruchu Księży Trzeciego Świata. Niektórzy angażowali się w ruch rewolucji społecznej, inni wypełniali ewangeliczny obowiązek niesienia pomocy potrzebującym. Jednak zwykle każdego z pracujących w villas księży władza uważała za zwolenników socjalizmu i szykanowała. W roku 1974 szwadrony śmierci zastrzeliły o. Carlosa Mugicę.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter