19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Abp Gądecki: Chrześcijanie z Iraku potrzebują naszej modlitwy i wsparcia materialnego

Ocena: 0
5118
– Jest to klasyczny przykład tego, jak religia jest wykorzystywana do celów politycznych, w tym wypadku przez fundamentalistów islamskich – mówi w rozmowie z KAI abp Stanisław Gądecki, który wrócił niedawno z pięciodniowej wizyty w Iraku.
20150210 09:26
rozmawiali Marcin Przeciszewski i Krzysztof Tomasik (KAI) / Warszawa, mz
fot. PAP/Leszek Szymański

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski odwiedził chrześcijan prześladowanych przez islamskich fundamentalistów. W wywiadzie dla KAI opowiada też o tym, jak Kościół usuwany jest na terenach zajętych przez dżihadystów i jakie będą tego konsekwencje dla tamtejszych chrześcijan. Apeluje ponadto o modlitwy i materialne wsparcie wyznawców Chrystusa na Bliskim Wschodzie.


KAI: Ksiądz Arcybiskup wraca z pięciodniowej wizyty Iraku, gdzie odwiedził prześladowanych chrześcijan. Skąd ta niespodziewana wizyta?


Abp Stanisław Gądecki: Moja wizyta w Iraku odbyła się z inspiracji Konferencji Episkopatu Polski oraz ks. Waldemara Cisły, dyrektora Sekcji Polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Celem wizyty było przede wszystkim wyrażenie solidarności z tamtejszymi uchodźcami, z prześladowanymi chrześcijanami w Iraku, także wsparcie ich od strony materialnej. Warto przypomnieć, że wcześniej, w sierpniu ub. roku Episkopat podjął inicjatywę zbiórki dla chrześcijan z Bliskiego Wschodu.

Irak zobaczyliśmy głównie z perspektywy Irbilu na północy kraju, w irackim Kurdystanie i Bagdadu, stolicy państwa, gdzie miałem okazje spotkać się m.in. z katolickim patriarchą Babilonii obrządku chaldejskiego, Louisem Raphaelem I Sako, zwierzchnikiem Kościoła chaldejskiego oraz uczestniczyłem w konsekracji dwóch chaldejskich biskupów. Przelecieliśmy też samolotem nad terenami Państwa Islamskiego (ISIS). Szczęśliwie się to udało, choć czasami islamiści ostrzeliwują nawet kursowe samoloty, a takim lecieliśmy.


Jaka jest sytuacja chrześcijan w tym kraju objętym wojną?


To prawdziwa tragedia. W praktyce Kościół usuwany jest ze swoich pierwotnych terytoriów, a jego wierni zmuszani są do ucieczki. Bardzo często decydują się na wyjazd za granicę. Do niedawna 20. Kościół jednak towarzyszy swym wiernym, za uciekinierami idą księża i siostry zakonne. Liczba wygnanych jest obliczana na 120-130 tys. osób. Są to chrześcijanie, którzy zostali wyrzuceni przez ISIS z terenów Mosulu i północnego Iraku. W obozach jest ich teraz nieco mniej, gdyż mają one charakter przejściowy. Wygnańcy starają się znaleźć pracę i jakieś nowe miejsce do życia, bądź emigrują. Sytuacja jest dramatyczna.

Ludzie ci zostali wypędzeni w sposób iście perfidny. Islamiści, bojownicy ISIS, po wejściu do miejscowości, gdzie żyli chrześcijanie, najpierw przeprowadzali spis mieszkańców i zapewniali, że nikomu nic się nie stanie. Po dwóch dniach wszystkich spędzili do meczetu. Następnie postawiono trzy warunki: konwersja na islam, 8 tys. dolarów podatku miesięcznie, albo ścięcie. Kto mógł, ten uciekał.

Po zajęciu przez islamistów pozostały całe opustoszałe wioski, wiele opuszczonych kościołów już zburzono, choć były to nieraz zabytkowe budowle sprzed kilkunastu wieków. Dodać należy, że ludzie ci w ostatnich latach, w trakcie działań wojennych w Iraku, byli już kilkakrotnie zmuszani do ucieczki i opuszczenia swych domów. Uchodźcy są więc zdesperowani, tym bardziej, że zazwyczaj są to rodziny wielodzietne, nieraz z kilkunastoma dziećmi.

Dodatkową perfidią stosowaną przez radykałów islamskich były telefony do wypędzonych, gdy znajdowali się oni już w obozach. Telefonujący zawiadamiali, że ich domy zostały przejęte, pieniądze i kosztowności przekazane w połowie na Państwo Islamskie, a w połowie skradzione dla siebie. To dodatkowa udręka psychiczna. Siostry zakonne dostawały telefony od tych, którzy zagarnęli ich klasztory, informujące, że świetnie się im tam mieszka.


Ksiądz Arcybiskup odwiedził kilka z tych obozów?


Po przybyciu do Irbilu udaliśmy się do trzech obozów w okolicy. Gdy ludzie uciekają, zazwyczaj gromadzą się przy kościołach. Siadają dookoła świątyni i czekają na pomoc, którą księża starają się dla nich zorganizować.

Najpierw przybyliśmy do obozu prowadzonego przez ks. Douglasa Dawooda. Trafiliśmy na moment, kiedy przywożono mieszkalne kontenery. W obozach, na początku, uciekinierzy żyją w wielkim stłoczeniu w namiotach z folii, obecnie zakupywane są dla nich kontenery, do których stopniowo przenoszą się całymi rodzinami, nieraz po dwie rodziny w jednym kontenerze.

Było ciemno, ale całe rodziny stały i usiłowały całować nas po rękach. Było to wzruszające, ale jednocześnie żenujące odczucie. Wszyscy dziękowali Polakom za pomoc. W jednym z obozów zawieszono nawet logo polskiej Konferencji Episkopatu i polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Duża część pomocy, jaką otrzymują uchodźcy w tych obozach, pochodzi ze zbiórki zorganizowanej przez nasz episkopat, a przekazanej im za pośrednictwem Kościoła w Potrzebie. Jeden taki kontener kosztuje ok. 4 tys. zł.


Jak wygląda życie w takim obozie?


Obóz jest dość dobrze zorganizowany. Mieszka w nim ponad 200 rodzin. Są to ludzie dobrze się znający, gdyż uciekano całymi wioskami. W kilku kontenerach znalazła miejsce szkoła, gdzie dzieci uczą się języków, obsługi komputerów, muzyki. Szkoła odgrywa tam olbrzymią rolę, gdyż jeśli przez jakiś czas dzieci te nie miałyby nauki, zdziczałyby i na tym skończyłaby się ich edukacja. W innym kontenerze rzędem stały pralki. Przed każdym kontenerem znajdowała się niewielka kuchenka na gaz, na której każda rodzina przyrządza sobie posiłki z tego, co otrzyma.

Na terenie obozu jest też kościół, gdzie toczy się życie religijne, i to kilku wspólnot katolickich różnego rytu. Kiedy tam zaszliśmy, akurat ćwiczyła schola, a później następna, i to na całkiem dobrym poziomie. W piątek kościół jest udostępniany syryjczykom, w sobotę maronitom, w niedzielę celebrują chaldejczycy. Wspólnoty te wykorzystują go w wielkiej zgodzie.

Dostrzegliśmy też, że ks. Douglas, aby zachować porządek, wprowadza tam pewien wojskowy dryl. Jest to postać o niezwykłej i dramatycznej historii.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter