16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

"Czujemy, że wyzwolenie Aleppo jest rzeczywistością"

Ocena: 0
1320

O tej porze szyby zwykle dudniły od wystrzałów. Natomiast od trzech tygodni dziwimy się, że jest tak cicho. Czujemy, że wyzwolenie Aleppo jest rzeczywistością – mówi w rozmowie z KAI franciszkanka misjonarka Maryi, s. Urszula Brzonkalik FMM, która od dwóch lat mieszka w Aleppo.

fot. arch. s. Urszuli Brzonkalik

Dorota Abdelmoula (KAI): Na warszawskich ulicach wciąż widać świąteczne dekoracje. A co Siostra widzi dziś, patrząc przez okno w Aleppo?

S. Urszula Brzonkalik FMM: To, co widzę niezbyt się zmieniło. Zmieniło się natomiast to, co słyszę, a raczej: czego już nie słyszę. O tej porze zwykle szyby dudniły od wystrzałów. Natomiast od trzech tygodni dziwimy się, że jest tak cicho. Czujemy, że wyzwolenie Aleppo jest rzeczywistością. Ludzie chodzą ulicami dużo spokojniej, choć zawsze chodziło się z myślą o tym, że zaraz coś spadnie na głowę i to będzie ostatni dzień w życiu. Samochody jeżdżą wolniej, bo już nie uciekają przed pociskami, które spadały dosłownie: wszędzie. Życie wraca do normy i ludzie zaczynają robić bardzo małe, ale konkretne projekty na przyszłość. Jeszcze parę tygodni temu nie można było o tym marzyć.
 

KAI: Czym jest „normalność” dla mieszkańców Aleppo?

Na przykład dziś ludzie cieszyli się, bo wróciła woda w kranach. Wy nawet o tym nie myślicie: odkręca się kran i woda leci, a u nas od miesięcy jej nie było. Świadomość, że już nie trzeba się martwić o wodę, bo jest w kranie, to normalność, do której wracamy. Pewnie jeszcze długo nie będziemy mieć prądu. Nie ma go od 1,5 roku. Jeśli sobie wykupi 1-2 ampery elektryczności z generatora, to może przynajmniej na kilka godzin zapalić żarówkę, obejrzeć telewizję. Jeżeli nie, to ludzie siedzą w ciemności. W ostatnim miesiącu, wraz z generatorami zaczął działać również internet, którego brakowało od prawie dwóch lat. To nasz jedyny kontakt ze światem, bo były momenty, kiedy dodzwonienie się do Aleppo graniczyło z cudem. Ale są też dramaty, które wciąż czekają na rozwiązanie. Jest potwornie zimno, w nocy temperatura spada do zera. Nie mamy gazu, a mazut bardzo trudno zdobyć. Butla gazowa zamiast starczać na miesiąc, wystarcza na tydzień. I tak jest dużo lepiej, bo czasem udaje się kupić parę litrów mazutu, czy butlę gazową, ale ludzie czekają w kilometrowych kolejkach. Czasem stoją na ulicy kilka dni, zanim samochód [z dostawą – przyp. KAI] przyjedzie. A rodzina ma prawo do dwóch butli gazowych na miesiąc.
 

KAI: To dużo?

To jest bardzo mało! Taka butla służy m.in. do ogrzania pokoju, w którym mieszka wspólnie cała rodzina. Kiedy jest zimno, gazu starcza na tydzień, a potem już nic... Na tej butli ludzie grzeją wodę na herbatę, gotują zupę, ale gdyby chcieli się zabrać za porządne gotowanie, to nawet na tydzień nie starczy. Pytam znajomą, która ma trzymiesięczne dziecko, o to, jak je kąpie? A ona mówi: zamykam wszystko, co się da, stawiam wanienkę koło piecyka i kąpie to dziecko na tym piecyku w trzy minuty. Jest mnóstwo rzeczy, o których wy nie myślicie, a które tutaj trzeba dobrze przemyśleć, żeby cokolwiek logicznie zrobić, żeby ochronić dzieci i je nakarmić.
 

KAI: Zatem kto pozostał w Aleppo? Ci, którzy chcieli, czy ci, którzy nie mieli innego wyjścia?

Zostali ci, którzy albo dokonali bardzo radykalnego wyboru, albo nie mieli już żadnego wyboru i modlili się, żeby wojna się skończyła. Byłam wczoraj w ośrodku braci marystów, którzy przekazywali pieniądze z akcji „Rodzina rodzinie” grupie 250 rodzin, w której wszyscy, bez wyjątku, w Wielki Piątek 4 lata temu musieli uciekać przed rebeliantami. Ci ludzie stracili wszystko i nie mają pieniędzy, by uciekać dalej. Ich marzenie na ten rok, to zrobić, co się da, żeby wrócić do siebie. Chylę czoła także przed lekarzami, adwokatami, ludźmi, którzy pozostali w Aleppo, mówiąc: to miasto będzie nas potrzebować.
 

KAI: Według Siostry ten względny spokój, który panuje od kilku tygodni, to wysłuchane modlitwy, czy raczej cisza przed burzą?

Wszyscy żyjemy wielką nadzieją, że to początek końca tej wojny. Aleppo jest ogromnym miastem, mówiło się, że kto je zdobędzie, ten zdobędzie prawie wszystko. Tu każde z ugrupowań, a jest ich niesamowicie dużo, miało swoją część miasta. Dlatego dziś, gdy mówi się, że Aleppo zostało względnie wyzwolone, to jakby odzyskało się połowę Syrii. Wczoraj w żartach zapytałam pana, który pracuje w administracji miasta, kiedy pojedziemy w góry, bo kiedyś siostry często jeździły tam na odpoczynek. A on powiedział: za 5 miesięcy pojedziecie. Jest pewien optymizm. Ale myślę, że kiedy nastanie pokój, ujawnią się liczne dramaty mieszkańców.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter