Kawa

fot. Barbara Wiśniowska

Czasem myślę, że takie właśnie powinny być nałogi: przyjemne, przywracające chęć do życia, nieszkodliwe dla otoczenia.

Nieaktualne są oskarżenia pod adresem kawy, jakoby straszliwie podnosiła ciśnienie, powodowała wiele chorób i wypłukiwała cały wapń z organizmu, choć rzeczywiście troszkę wypłukuje. Ma także pewien pozytywny wpływ na zdrowie. Mimo wszystko wolę się od niej nie uzależniać i pić ją rzadko.

W zimowe poranki, kiedy jestem niewyspana, wściekła i głodna jak wilk, piję kawę zbożową. Budzi mnie dodatek imbiru, a syci dodatek mleka. Kawa zbożowa ma smak podobny do zwykłej kawy, choć składa się z prażonego żyta, cykorii i buraka cukrowego.

Zawiera witaminy z grupy B, błonnik, fosfor, magnez, cynk, selen i potas. Mogą ją pić dzieci, osoby starsze, w ciąży, z nadciśnieniem, z chorobami wątroby, nerek, śledziony, trzustki. Nie podrażnia śluzówki żołądka i nie powoduje zgagi, a co więcej – likwiduje ją. Obniża poziom cholesterolu, usprawnia działanie układu nerwowego i trawiennego. Zawarte w niej polifenole neutralizują wolne rodniki, a inulina z cykorii usprawnia wchłanianie wapnia. Dla mnie pokonuje czarną kawę we wszystkich kategoriach. Ma jeden minus: podczas prażenia tworzą się w niej niezdrowe substancje, od których jednak nie są także wolne czarna kawa, pieczywo, a nawet kaszki dla niemowląt. To jest chyba powód, aby nie popadać w żaden nałóg, nawet w nałóg picia zdrowej kawy zbożowej.

Warto zwracać uwagę na skład i nie wybierać takiej ze sztucznymi dodatkami.

Idziemy nr 50 (790), 13 grudnia 2020 r.