Desakralizacja leksyki jest procesem bardzo starym, często przy tym budzącym sprzeciw niektórych użytkowników języka
Jak pisałem w dwóch ostatnich odcinkach naszego cyklu, wiele wyrazów i wyrażeń pierwotnie mających znaczenie religijne w toku rozwoju języka ulega swoistej degradacji i traci semantyczne związki ze sferą sacrum. Oczywiście, zdarza się i proces odwrotny: np. rzeczownik bóg pierwotnie znaczył tyle co ‘szczęście, pomyślność’ (stąd: bogaty i niebogaty, ubogi), ale to zjawisko jest rzadsze.
Desakralizacja leksyki jest procesem bardzo starym, często przy tym budzącym sprzeciw niektórych użytkowników języka, zwłaszcza tych bardziej świadomych, kreatywnych, którzy próbują kontekstowo odświeżać prymarne znaczenia i związane z nimi nacechowanie oraz wartościowanie. Widać to zwłaszcza w tekstach artystycznych, a przykładem może być jeden z wierszy Cypriana Norwida. Oto on: Przyszedł ktoś kiedyś i stanął pod progiem,/ Mówiąc: „bez chleba dziś jestem!...” / – Lecz odrzeczono mu słowem i gestem: / „Ruszajże z Bogiem!...” // Więc dalej ruszył po takiej nauce, / Westchnąwszy w sobie: / „Zaprawdę, nie wiem, co teraz już zrobię, / Tu zaś nie wrócę...” // I lata przeszły; chleb znowu był tanim – / Raz księdza w drodze spotyka, / Który szedł z Bogiem do paralityka; / Rusza on za nim: // Idzie – a drogę wskazują im wprawni / Ludzie (bo duża parafia) – / Aż oto patrzy, że w miejsce utrafia, / Gdzie żebrał dawniéj… // Więc nie wszedł w dom ów, tylko kląkł na progu, / Wołając: „Wszechmocny Panie!” / Zmiłuj się nad nim, może nie był w stanie; / Któż równy Bogu?… // Nie powiem dalej, bo może przelęknę – / To nadmienię tylko jeszcze: / Że nie zmyślili tego wieszcze… / Bo zbyt jest piękne!
Wiersz ma charakter przypowieści, a ważną w niej rolę odgrywa Norwidowska gra na wieloznaczności i wielofunkcyjności użytego także w tytule zwrotu ruszaj z Bogiem. Jest on autorską modyfikacją obecnego w polszczyźnie od dawna frazeologizmu idź z (Panem) Bogiem, który pierwotnie był stosowany jako chrześcijańskie pożegnanie. Za jego pomocą ktoś oddawał odchodzącego w Bożą opiekę, życzył mu Bożego błogosławieństwa. Jednakże już w słowniku Lindego z początku XIX wieku notowane jest i odmienne znaczenie: zbywając kogo i z uszczypkiem: idź z bogiem = bywaj zdrów; niech cię bóg ma w swojej opiec; opatrz boże; do ubogiego, nie dając mu nic. W źródłach z epoki znaleźć można dwa typy użyć tytułowej frazy: z dobrymi i złymi intencjami.
Norwid w interesujący sposób wykorzystuje wskazaną dwuznaczność. Oto człowiek głodny przychodzi do czyjegoś domu (a raczej przed czyjś dom) i komunikuje: Bez chleba dziś jestem. Nie otrzymuje jednak oczekiwanej pomocy, przeciwnie: zostaje słowem i gestem odrzucony. Zwrot ruszajże z Bogiem! staje się tu nie życzliwym chrześcijańskim pożegnaniem, lecz sposobem odrzucenia – pełnego niechęci, a nawet agresji (widocznej w wykrzykniku oraz wzmacniającej partykule -że).
Omawiany zwrot wraca – choć nie wprost – w strofie drugiej. Odprawiony niegdyś z niczym człowiek dziś, już nie potrzebując pomocy, w chrześcijańskim odruchu rusza z(a) Bogiem w Najświętszym Sakramencie. Ta decyzja doprowadza go w sensie fizycznym do tego samego progu, przed którym niegdyś żebrał, a w sensie duchowym – do autentycznego przebaczenia i głębokiej modlitwy za bliźniego.
Choć pointa Norwidowskiego wiersza przywraca sakralność tytułowemu wyrażeniu, a zarazem „chrześcijańskość” ludzkich postaw, to jednak cały utwór może być dziś dla nas swego rodzaju przestrogą przed niewłaściwym czy też bezmyślnym używaniem słów i wyrażeń związanych z wiarą i religią.