28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rodzicielskie dylematy

Ocena: 0
430

Pomimo zrozumienia dla cierpienia z niepłodności, praktykę poczęcia in vitro Kościół z wielu względów ocenia negatywnie.

Czy mamy „bać się” dzieci z in vitro? Jak podchodzić do małżeństw, które zdecydowały się na takie poczęcie? Jaki mieć stosunek do takich dzieci?

Pomimo zrozumienia dla cierpienia z niepłodności, praktykę poczęcia in vitro Kościół z wielu względów ocenia negatywnie. Natomiast dziecko, które się pojawi, przyjmuje zawsze i całkowicie pozytywnie jako dar Boga. Nie czyni żadnych różnic pomiędzy dziećmi poczętymi naturalnie i sztucznie. Co więcej, negatywna ocena praktyki in vitro wynika przede wszystkim właśnie z troski o dzieci. Kościół stoi na straży praw dziecka, aby rodziły się w zjednoczeniu miłosnym obojga rodziców. Stawia prawa dziecka przed prawami rodziców do potomstwa, co wielu ludziom trudno przyjąć. Rodziców, którzy się zdecydowali na in vitro, Kościół nie osądza, bo Bóg jest od sądzenia. Pismo Święte mówi, że kto osądza, sam na siebie wydaje wyrok (por. Rz 2,1n).

Kościół nie rzuca więc kamieniami w konkretne osoby, ale samą decyzję sztucznej prokreacji, jeśli była świadomie i dobrowolnie podjęta przez chrześcijan, traktuje jako grzech. Przy spowiedzi kapłan katolicki będzie się domagał, aby rodzice dokonujący in vitro – przynajmniej na poziomie woli – wykazali żal. Ponieważ dziecko przyszło na świat, trudno będzie im żałować na poziomie uczuć. Generalnie chodzi tu o żal jako świadomość, że przy okazji in vitro dokonuje się naruszenia wielu granic, które w dalszej przyszłości mogą przynosić negatywne skutki. Są to zagrożenia dla dziecka, dla embrionów nadliczbowych, dla zdrowia mamy, dla więzi małżeńskich, rodzinnych i wiele innych konsekwencji.

Kiedy dziecko poczyna się naturalnie, wszystko jest prostsze. W objęciu miłosnym mamy i taty nie ma miejsca dla próbówki, lekarza, dawcy, odwirowania nasienia, selekcji embrionów. Jest siła miłości, natury, namiętności, bliskości dwojga ludzi. Kiedy jednak człowiek, istota mądra i grzeszna jednocześnie, trzyma w ręku techniczną możliwość panowania nad procesem poczęcia, Kościół ma obawy. Boimy się więc nie dziecka ani zdeterminowanych małżeństw. Boimy się za to manipulacji człowiekiem, która w sztucznej prokreacji staje się realna. Z zamrożonego nasienia przez dziesięciolecia można poczynać rodzeństwo. Czyje będzie dziecko: dawcy nasienia, komórki, surogatki czy zamawiających? Co będzie z osobnikami słabszymi, skoro będzie można zamawiać dzieci z lepszą „genetyką”? Kościół nie może powiedzieć sobie, że go te i inne obawy nie obchodzą, choć, niestety, niektórym będzie przykro.

Idziemy nr 22 (608), 28 maja 2017 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest proboszczem parafi i św. Patryka w Warszawie

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter