Z punktu widzenia medycyny każda ilość wypitego alkoholu jest szkodliwa dla organizmu
Matka zarzuca mi, że mam problem z alkoholem, bo po pracy lubię wypić drinka. Owszem, ostatnio z koleżankami prowadzimy ożywione życie towarzyskie, czego nie ukrywam. Jest jednak lato, czas wypoczynku. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale nigdy nie upijamy się. Po czym poznać, że mamy problem z alkoholem?
Z punktu widzenia medycyny każda ilość wypitego alkoholu jest szkodliwa dla organizmu. Może oczywiście w czymś pomagać, ale na pewno w innym miejscu konkretnie szkodzi. Spożywanie małych dawek alkoholu nie pociąga za sobą widocznych od razu szkód zdrowotnych, ale w dłuższej perspektywie czasu konsekwencje są dostrzegalne gołym okiem. Z tego powodu nie podajemy alkoholu dzieciom. O nie dbamy. A o siebie? Szacuje się, że w Polsce mamy ok. 900 tys. osób uzależnionych oraz ponad 2 mln osób pijących ryzykownie lub szkodliwie. Cieszę się, że nie myśli Pani: „Mnie to nie dotyczy”.
Po czym poznać, że jesteśmy w drzwiach do alkoholizmu? W internecie i w poradniach są dostępne ankiety pozwalające to określić i doprecyzować. Sygnały ostrzegawcze o problemie alkoholowym stanowią:
• zwiększająca się ilość i częstotliwość spożywania alkoholu (np. cztery razy w tygodniu);
• incydenty upicia się;
• oczekiwanie na moment picia, smutek w sytuacji niemożności napicia się;
• picie pomimo – prowadzenia pojazdów, ciąży i karmienia piersią, zaleceń lekarskich;
• uwagi krytyczne o naszym piciu wyrażane przez osoby bliskie;
• klinowanie (zapijanie skutków picia kolejnym kieliszkiem, czyli klinem);
• atrakcyjne wspomnienia z czasów picia;
• picie dla stłumienia stresu, lęku, smutku lub samotności;
• kupowanie alkoholu na wszelki wypadek;
• częste rozmyślanie o piciu;
• zaprzeczanie przykrościom związanym z piciem;
• picie pomimo negatywnych konsekwencji nadużywania alkoholu.
Proszę przyjrzeć się sobie w świetle tej listy i z bezwzględną szczerością odpowiedzieć sobie w każdym punkcie: czy to także mój przypadek.