20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ofiara z życia

Ocena: 0
3046
Prawda jest dla nas chrześcijan – obok miłości i relacji z Bogiem – najwyższą wartością. Za takie wartości wolno jest człowiekowi oddać życie.
Myślę o ludziach, którzy w imię prawdy dokonali publicznych samospaleń. Czy nie jest to samobójstwem? Czy człowiek ma prawo w dyskusji politycznej używać takich drastycznych argumentów? Czy Kościół nie powinien potępiać samobójców, jak to robił kiedyś, chowając ich na niepoświęconej ziemi? Czy Kościół wstydzi się tej praktyki obecnie?
Prawda jest dla nas chrześcijan – obok miłości i relacji z Bogiem – najwyższą wartością. Za takie wartości wolno jest człowiekowi oddać życie. Jeśli więc dokonujący ofiary z życia w imię prawdy był poczytalny psychicznie, mamy do czynienia praktycznie z męczeństwem; choć trudno ocenić wszystkie przesłanki dokonującego samospalenia.

Proszę zauważyć, że samobójcy uciekają przed cierpieniem. Nie wybierają więc sposobu śmierci przydającego dodatkowego bólu. Inaczej było ze św. Maksymilianem Kolbem, który oddał życie za współwięźnia. Zwykło się w takich wypadkach mówić o ofierze, a nie o samobójstwie.

Czy człowiek ma prawo w dyskusji politycznej używać tak drastycznych argumentów? To zagadnienie dyskusyjne i złożone. Nie zmieszczę się w krótkiej formie odpowiedzi na list.

Z potępianiem samobójców należy być roztropnym. W dawnych czasach Kościół stosował surowe restrykcje wobec pogrzebu samobójców, żeby odstraszyć innych od takiego pomysłu. Osoby chwiejne psychicznie mają tendencję do pójścia w ślady znanych im samobójców. Skoro inni mogli, dlaczego nie ja? – myślą. Pochowanie samobójcy w oddzielnej części cmentarza, pod murem, było zapewne praktyką okrutną dla rodziny samobójcy. Paradoksalnie, więcej się modlono w sercu właśnie za samobójców. Bo widok grobów osób napiętnowanych tak wyraźnie mobilizował do intensywniejszej modlitwy.

Restrykcje wobec samobójców były też elementem przywrócenia porządku moralnego we wspólnocie. Były wołaniem, że nie wolno tak zostawiać swojej rodziny. Wychodzono z założenia, że dużo bardziej okrutne jest lekceważenie świętości i nienaruszalności życia. Jak obciążająca jest samobójcza śmierć ojca, matki, dziadka czy siostry, zaświadczają znane mi osoby.

Kościół – mimo opisanych działań prewencyjnych – nikogo nie zaliczył do z pewnością potępionych. Choć zawsze głosił przekonanie, że choć śmierć w stanie grzechu ciężkiego to droga do piekła, to jednak samobójców należy osądzać ostrożnie. Nikt z premedytacją nie pozbawia się życia w sposób bezmyślny czy dla przyjemności. Straszenie piekłem działa zawsze w dwie strony. Jednych odstrasza, a w innych pogłębia wątpliwości co do Miłosierdzia Bożego. W praktyce spowiedniczej księżom nakazywano zawsze łagodność w stosunku do penitentów przejawiających tendencje samobójcze. Mieli raczej dodawać odwagi życiowej, zaufania do Boga, troski o innych, wyrozumiałości dla siebie. W końcu wszystko co ziemskie i tak przeminie. Nie ma się co spieszyć.

Zajrzyj na blog ks. Marka


ks. Marek Kruszewski
Idziemy nr 3 (384), 20 stycznia 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter