Dyskusja na temat święceń kobiet trwała długo w XX w. Zakończył ją w 1994 r. Jan Paweł II w liście apostolskim „Ordinatio sacerdotalis”.
fot. pexels.com
Wrócił w polskich mediach temat kapłaństwa kobiet. Ostatnio w naszej praskiej diecezji wyświęcono diakonów stałych. Jaka jest opinia księdza o tych faktach?
Dyskusja na temat święceń kobiet trwała długo w XX w. Zakończył ją w 1994 r. Jan Paweł II w liście apostolskim „Ordinatio sacerdotalis”. Papież odniósł się szeroko do argumentacji po obu stronach sporu o kapłaństwo kobiet. Orzekł: aby „usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22, 32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne” (nr 4).
Papież zastosował stwierdzenie „orzeczenie ostateczne”. Jest to wypowiedź o bardzo wysokim stopniu obowiązywalności. Ojciec Święty nie wypowiedział się tu okazjonalnie. Użył zwrotu nauczania definitywnego: „mocą mojego urzędu utwierdzania braci”, co dla mnie jako katolika i księdza kończy dyskusję. Gdybym dalej temat „rozkminiał”, byłbym wewnętrznie protestantem, a nie katolikiem.
Dodam jedynie moje praktyczne spostrzeżenie o kobietach przy ołtarzu. Otóż czasem w parafiach na stanowisko zakrystianki zatrudniane bywały kobiety. W niektórych parafiach zrodziło to spory bunt. W innych parafiach panie z powodzeniem troszczą się dalej o kościół. Problem powstawał, kiedy zakrystianka była za młoda, albo zbyt ładna, albo zbyt bogata, albo mężowie patrzyli na nią z zachwytem. Jest teoria i jest praktyka.
Co do diakonatu stałego mężczyzn, to słyszałem pochlebne opinie księży proboszczów o tym pomyśle. Zwykle diakon to człowiek uformowany przez wiele lat we wspólnotach religijnych, związany mocno z parafią, zaangażowany, a jednocześnie samodzielny, mniej obciążający finansowo i administracyjnie wspólnotę parafialną. Słyszy się równocześnie, że młodsze pokolenie, także osób duchownych, jest coraz bardziej słabe psychicznie.
Wobec sytuacji kryzysu powołań i kryzysu wśród powołanych diakon stały może stać się uzupełnieniem lub atrakcyjną alternatywą. Mam akurat dobrych wikariuszy, ale wyobrażam sobie sytuację, że mógłby się trafić ktoś bardzo trudny i nie chciałby pracować. A wówczas pozostaje współpraca z uformowanymi świeckimi. Cenię sobie młodych księży i modlę się za nich. W pewnych zakresach są niezastąpieni. Bardzo jednak liczę na zaangażowanych świeckich: na liderki świeckie i z czasem także na szafarzy i diakonów stałych.