19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wielka wojna propagandowa

Ocena: 0
1506

Jesteśmy zewsząd bombardowani relacjami i komentarzami na temat sytuacji na granicy rosyjsko--ukraińskiej. I trudno się dziwić: wojna tuż za polską granicą miałaby i dla nas katastrofalne skutki.

fot. PAP/EPA/Anatoly Maltsev

Nie jesteśmy w stanie przewidzieć rozwoju wydarzeń – gdy ten numer tygodnika „Idziemy” oddawany jest do druku, nie można jednoznacznie powiedzieć, czy rosyjska agresja nastąpi, czy też do niej nie dojdzie. Jedno jest pewne: znaleźliśmy się w samym centrum wielkiej wojny informacyjnej. Każdy ma tu swoje cele.

Najbardziej oczywiste są ukraińskie: zachowanie niepodległości przy jak najmniejszych stratach. Ale swoje plany ma Rosja, mają je też Stany Zjednoczone. I tak naprawdę słyszymy i widzimy działania propagandowe Moskwy i Waszyngtonu. I niewykluczone, że cały spór wygra zwycięzca działań informacyjnych, a nie żołnierze którejkolwiek ze stron.

 


ODBUDOWA IMPERIUM

Władimir Putin ma cel oczywisty: przywrócenie Rosji roli światowego mocarstwa. A nawet jeśli nie mocarstwa, to w każdym razie kraju potężnego, w jakiejś choćby mierze porównywalnego z ZSRR.

Tyle że szanse na to są skromne. Niesamowite wrażenie robi porównanie Rosji do Teksasu, czyli pojedynczego i wcale nie największego stanu USA. Co prawda Teksas ma trzy razy mniej ludności, ale produkt krajowy brutto – podstawowy wskaźnik mówiący o gospodarce – ma od Rosji wyższy! Co więcej, PKB na jednego mieszkańca jest w tym stanie siedmiokrotnie wyższy od rosyjskiego!

W przypadku Europy można rosyjską gospodarkę porównać do Beneluksu, a więc Belgii, Holandii i Luksemburga łącznie. Tak naprawdę więc nasz wschodni sąsiad jest gospodarczo słaby. Wielokrotnie słabszy i od Stanów Zjednoczonych, i od Unii Europejskiej.

Co więcej, Moskwa swój budżet opiera przede wszystkim na sprzedaży dwóch surowców: ropy naftowej i gazu. Dochody z tego tytułu przynoszą około 50 proc. wpływów do budżetu państwa. Jeśli więc ceny tych surowców spadają, wówczas państwo zaczyna mieć kłopoty. A jeśli rosną, można wydawać więcej, na przykład na zbrojenia. Od lat mówi się o konieczności reform gospodarczych w Rosji, ale obecna sytuacja oznacza łatwe korzyści dla rządzących – kontrola przychodów z ropy i gazu jest bardzo prosta.

Skoro gospodarka jest słaba, potrzebna jest siła militarna. Pod względem liczebności armii Rosja znajduje się na piątym miejscu, za Chinami, Indiami, USA i Koreą Północną. Jednak jeśli chodzi o siłę armii, plasuje się za USA, a przed Chinami oraz Indiami (Niemcy są na 16. miejscu, Ukraina na 22., a Polska na 24.). Dysponuje bronią atomową. Skoro tak, to Putin korzysta z tej siły i grozi wojną. Nie może ukraińskiej gospodarki kupić, ale może ją zniszczyć, a przynajmniej zagrozić jej zniszczeniem. Warunek jest jeden: wojna nie powinna trwać długo, bo wtedy byłaby zbyt kosztowna.

Kreml najchętniej przejąłby kontrolę nad Ukrainą. To, czego chce teraz, to osłabienie tego kraju i wymuszenie na Zachodzie, by w zamian za pokój przekonał Kijów do ustępstw, np. przekształcenia Ukrainy w federację i nadania specjalnych praw samozwańczym republikom, donieckiej i ługańskiej. A w efekcie oznacza to zablokowanie kandydatury Kijowa do UE i NATO. Tyle przynajmniej na początek.

 


JEDYNE SUPERMOCARSTWO

Stany Zjednoczone są oczywiście w nieporównanie lepszej sytuacji niż Rosja. Mimo rozmaitych perturbacji mają silną gospodarkę i bardzo mocną armię. Są w tej chwili jedynym światowym supermocarstwem.

To efekt końca zimnej wojny oraz rozpadu ZSRR. I tak naprawdę dopiero teraz Ameryce wyrasta nowy konkurent: Chińska Republika Ludowa. To kraj o ogromnej liczbie ludności i niesłychanie szybko rozwijającej się gospodarce. Pod względem politycznym – komunistyczny, ale gospodarka jest częściowo wolnorynkowa. Jeszcze niedawno lekceważyliśmy chińskie wyroby, uważając je za „podróbki”. Teraz coraz więcej ludzi w Europie, w tym w Polsce, korzysta z chińskich smartfonów. No i ubiera się w chińską odzież, a zwłaszcza bieliznę.

Stąd też stopniowe przenoszenie uwagi Waszyngtonu z Europy na Azję. Bo obok Chin są tam coraz silniejsze Indie, a także islamiści, zgrupowani zwłaszcza na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie. Ci ostatni nie dysponują ani potęgą gospodarczą, ani militarną, a jednak skutecznie zagrażają całemu światu, prowadząc akcje terrorystyczne.

Tymczasem w Europie głowę znów podnosi Rosja. Chciałaby przywrócić swą dawną pozycję – światowego gracza, z którym USA muszą się liczyć. Stąd na przykład aktywność Rosjan na Bliskim Wschodzie i interwencja w Syrii. Był to sygnał, że Rosjanom nie wystarcza status mocarstwa regionalnego.

Teraz Moskwa chce narzucić Europie, a w gruncie rzeczy całemu światu, swoje prawo do swobody działania na obszarze nazywanym „postsowieckim”. To miałaby być jej „strefa wpływów”: Ukraina, Białoruś, a może i państwa Kaukazu oraz Azji Środkowej. Uznawany za „ideologa putinizmu” Władisław Surkow oznajmił niedawno, że Rosja „dusi się” w obecnych granicach, zbliżonych do tych wymuszonych w 1918 r. przez Niemcy (tzw. pokój brzeski). Tymczasem powinny do niej należeć i Ukraina, i Białoruś, i państwa bałtyckie – Litwa, Łotwa oraz Estonia.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter