Historia gospodarcza i teoria ekonomii uczą, że wojna handlowa przynosi straty gospodarcze obu stronom. Prezydent Donald Trump obwieścił zaś, że „wojny handlowe przynoszą korzyści i są łatwe do wygrania”.
fot. PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDSZgodnie z tym poglądem – ogłoszonym w marcu br. – USA nałożyło cła w wysokości 25 proc. na import chińskich towarów o wartości 50 mld dolarów. Odnośnie do wcześniejszych zapowiedzi, Pekin odpowiedział podobnie, co z kolei ma spowodować kolejne cła ze strony amerykańskiej, tym razem na towary, których wwóz do Stanów Zjednoczonych ma wartość 200 mld dolarów. W przypadku dalszych chińskich retorsji cła w wysokości 10 proc. mają zostać nałożone na kolejne 200 mld dolarów za towary importowane z Kraju Smoka. Zanosi się zatem, że niemal cały obrót pomiędzy oboma krajami zostanie obłożony podatkiem w postaci cła.
Kto ma więcej?
Oficjalnymi powodami tej polityki są ogromna nierównowaga w obrotach międzynarodowych pomiędzy USA i Chinami oraz kradzież amerykańskich technologii i myśli technicznej przez chińskie przedsiębiorstwa. Wydaje się, że ukrytym powodem może być rywalizacja polityczna pomiędzy dwiema potęgami. Liczba ludności Chin ponad czterokrotnie przekracza populację Stanów Zjednoczonych. Biorąc pod uwagę, że potencjał gospodarczy obu krajów jest porównywalny, USA grozi utrata dominacji politycznej, o czym bez ogródek mówi ogłoszona w grudniu ub.r. amerykańska Strategia Bezpieczeństwa Narodowego.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 27 (665), 8 lipca 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 18 lipca 2018 r.