W Mińsku rozpoczął się proces dziennikarek telewizji Biełsat Kaciaryny Andrejeweja i Darii Czulcowej. Są oskarżone o „kierowanie zamieszkami” w Mińsku.
Fot. belsat.euDziennikarki zostały zatrzymane 15 listopada 2020 r. jedynie za relacjonowanie na żywo brutalnego rozpędzenia akcji protestujących przeciw działaniom milicji. Tysiące Białorusinów zgromadziły się tego dnia na tzw. Placu Zmian, podwórzu między blokami mieszkalnymi, na którym wcześniej milicyjni tajniacy pobili na śmierć opozycyjnego aktywistę Ramana Bandarenkę.
Dziennikarki nadawały na żywo z mieszkania na 13 piętrze bloku przy Trakcie Smorgońskim, gdzie zaprosili je gospodarze.
Po spacyfikowaniu protestu milicyjny specnaz wyłamał drzwi do mieszkania i wyprowadził dziewczyny.
Najpierw zostały oskarżone o udział w nielegalnym zgromadzeniu, choć zgodnie z białoruskim prawem dziennikarz nie jest uczestnikiem relacjonowanego wydarzenia.
Później oskarżenie poszerzono o „organizację i przygotowywanie działań poważnie naruszających porządek społeczny”, czyli zamieszek.
Trafiły do aresztu śledczego w podstołecznym Żodzinie. W przededniu procesu przewieziono je do Mińska.
W obronie Kaci i Daszy wystąpiły liczne organizacje dziennikarskie, w tym Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Europejska Federacja Dziennikarzy. W Polsce dziennikarze zorganizowali akcję „Uwolnić Kaciarynę i Darię!”.
Kaciaryna Andrejewa (to jej pseudonim, właściwe nazwisko – Bawchaława) ma 27 lat. Jej koleżanka, operator kamery Daria Czulcowa – 23 lata. Telewizja Biełsat z formalnego punktu widzenia jest częścią TVP, a jego dziennikarze byli wielokrotnie represjonowani przez białoruskie władze.
Czytaj także: Białoruś: Proces dziennikarek Biełsatu odroczony do 16 lutego