28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

To jest w naszym interesie

Ocena: 3.4
2131

Polska i Polacy muszą być słyszani w europejskim procesie politycznym – mówi Konrad Szymański w rozmowie z Piotrem Kościńskim.

fot. Irena Świerdzewska/Idziemy

Frekwencja w wyborach europejskich jest tradycyjnie dość niska. Z kolei partie polityczne przedstawiają programy dotyczące głównie spraw krajowych. Dlaczego? Czy ludzie uważają te wybory za mniej ważne?
    
Niższa frekwencja ma miejsce we wszystkich państwach członkowskich Unii Europejskiej, nawet tych, które w procesie integracji europejskiej uczestniczą od samego początku. Sam fakt powołania parlamentu, wyłanianego w wyborach bezpośrednich, w organizacji międzynarodowej – a taką mimo wszystko jest Unia Europejska – to historyczny eksperyment. Gdzie indziej, np. w Radzie Europy czy NATO, mamy do czynienia ze zgromadzeniami parlamentarnymi, wyłanianymi jedynie pośrednio – przez parlamenty krajowe. Ten eksperyment jest trudno zrozumiały dla wyborców, zarówno tych, którzy w UE są długo, jak i będących w Unii krócej – i nie ma to żadnego związku z poparciem dla procesów integracyjnych.

Z kolei kształt kampanii wyborczej wynika z realiów społecznych. We wszystkich krajach członkowskich UE te same partie startują w wyborach europejskich, parlamentarnych i samorządowych, podnoszą więc te same tematy, które są kluczowe dla ludzi. Choć przecież problematyka europejska też jest podnoszona. Proszę zwrócić uwagę, że PiS rozpoczęło kampanię od prezentacji 12 zobowiązań o czysto unijnym charakterze. 

Ale jednak społeczeństwa powinny mieć wpływ na decyzje podejmowane w Parlamencie Europejskim?

Założeniem demokracji jest włączenie społeczeństw w procesy decyzyjne, pytanie ludzi, np. co myślą o potrzebie reformowania systemu opieki zdrowotnej czy oświaty. To się udaje w poszczególnych państwach, ale w UE opiera się bardziej na zaufaniu wobec konkretnych polityków. Unia ma różne poziomy kompetencji, co oznacza, że w niektórych sprawach – np. w polityce handlowej – to ona podejmuje decyzje, w innych – np. w polityce energetycznej – bierze udział, niektórymi zaś kwestiami – np. organizacji leczenia – w ogóle się nie zajmuje. Bardzo trudno prowadzić kampanię w oparciu o zagadnienia, które z trudem rozumieją nawet eksperci. Tym bardziej konieczne jest zaufanie do wybranych eurodeputowanych.

Ojcowie założyciele UE kilkadziesiąt lat temu liczyli na to, że uda się stworzyć jeden naród europejski. Ten proces się jednak nie powiódł. Żyjemy we wspólnotach narodowych, mających określone granice, i tylko te wspólnoty rozumiemy – niemal intuicyjnie. Gdy w wyborach do sejmu wygrała Platforma Obywatelska, premierem został Donald Tusk, bo to było wcześniej zapowiadane. Gdy zaś zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość, tekę premiera otrzymała Beata Szydło, dokładnie tak, jak mówiono wcześniej. Tymczasem w Unii Europejskiej nie ma procesów prostych, liniowych, wszystko jest rozproszone. Dzieje się tak także dlatego, że kompetencje są rozdzielone w inny sposób niż w państwach członkowskich. Parlament Europejski nie ma np. wyłączności w przyjmowaniu aktów prawnych, tak jak chociażby nasz parlament – sejm i senat. Dzieli te kompetencje z Radą UE i KE. To wszystko powoduje, że ten system jest bardzo skomplikowany. W organizacji 28 państw inaczej być nie może.

Czym więc w praktyce zajmują się eurodeputowani? Jaka jest ich rola?

Pamiętając o wszystkich ograniczeniach demokracji europejskiej, trzeba podkreślić, że Polska i Polacy muszą być słyszani w europejskim procesie politycznym, a nie będą słyszani, jeśli nie wybiorą polityków mających odpowiednie kompetencje, determinację, siłę polityczną i wizję naszej obecności w UE. Musimy wykorzystać wszystkie instrumenty obecności, wpływu i nacisku, by mieć udział w decyzjach podejmowanych w Unii. Byłoby niemądre lekceważyć Parlament Europejski, bo toczą się tam sprawy dotyczące bezpośrednio naszego kraju i nas samych.

Po pierwsze, eurodeputowani współtworzą prawo dotyczące wspólnego rynku, wspólnej polityki handlowej – te polityki określają zasady gry gospodarczej w UE i bronią nas, lepiej lub gorzej, przed konkurencją spoza Unii, konkurencją globalną. To sfera najbardziej „twarda”, najłatwiejsza do pokazania. Ale oprócz legislacji, tworzenia norm jest też druga, bardzo ważna, sfera: Parlament Europejski jest miejscem dialogu politycznego. Biorąc pod uwagę czasy niepewności i zmian politycznych, warto mieć reprezentację kraju zdolną do takiego dialogu politycznego. Moje doświadczenie z pracy w PE jest takie, że ówczesna przewaga krajów Zachodu wynikała z faktu, że ich klasy polityczne lepiej się znają i rozumieją. My przez lata byliśmy za żelazną kurtyną, podczas gdy oni już ze sobą współpracowali przez 40 lat. Porozumienie jest łatwiejsze, gdy zna się dobrze rozmówców, ich sposób myślenia, wrażliwość. Wówczas rzadziej reaguje się odrzuceniem czy nawet krytyką czyichś oczekiwań. Musimy mieć więc w PE taką reprezentację, która będzie mogła skutecznie brać udział w negocjacjach, ale także w dialogu politycznym. Jest też trzecia sfera, intelektualna. Parlament to miejsce podejmowania wielu przedsięwzięć właśnie o takim charakterze. Jest to ważne tym bardziej, że przyszłość Europy jest niepewna. W przeszłości panowało przekonanie, że Unia jest rodzajem perpetuum mobile, że nieustannie będzie się rozwijać. Teraz rozumiemy dobrze, że tak nie jest. Biorąc pod uwagę fakt, jak ważna jest Europa dla Polski, jak wpływa na nasze życie, powinniśmy brać w takich przedsięwzięciach aktywny udział. To jest w naszym interesie. 

A na ile w Parlamencie Europejskim rolę odgrywają delegacje krajowe, na ile zaś grupy polityczne łączące posłów z różnych krajów?

W Polsce oddajemy głos jednocześnie na osobę i na partię, którą ona reprezentuje. W niektórych krajach głosuje się wyłącznie na partie, nie mając bezpośredniego wpływu na to, kto z danego ugrupowania zostanie wybrany. Tak czy owak, wyłonieni w wyborach znajdują swoje miejsce w jakiejś rodzinie politycznej. Ale grupy w Parlamencie Europejskim mają dużo luźniejszy charakter niż na przykład kluby poselskie w Polsce. Pamiętajmy, że w PE reprezentowanych jest często ponad 150 partii krajowych, co oznacza, że istnieje konieczność znalezienia sposobu na organizację bieżącej pracy. Pomagają w tym przede wszystkim właśnie grupy parlamentarne. Ostatecznie jednak nad aktami prawnymi czy budżetem posłowie głosują niekoniecznie zgodnie ze swoją grupą polityczną, ale mając na uwadze interesy swojego kraju czy ważnego sektora gospodarki. Dlatego tak ważne jest, by mieć jednolitą i sterowną delegację polityczną w PE. To podstawowa przewaga PiS w tych wyborach. 

Jaką rolę odgrywa Parlament Europejski w praktyce, w „trójkącie” z Komisją i Radą Europejską?

Z czasem Parlament Europejski stał się nieodłącznym elementem procesu legislacyjnego w kwestiach szeroko rozumianego wspólnego rynku, a więc także tworzenia norm środowiskowych, bezpieczeństwa, socjalnych, czy handlu. Ale też PE funkcjonuje inaczej niż parlament w Polsce. Sejm jest właścicielem całego procesu tworzenia prawa: grupa posłów może zgłosić projekt ustawy, a następnie posłowie mogą tę ustawę uchwalić, nawet wbrew woli senatu i prezydenta, co zdarza się niesłychanie rzadko, ale jednak jest możliwe. Tymczasem w UE tylko Komisja Europejska ma inicjatywę ustawodawczą, a legislację przyjmuje się razem z państwami, czyli Radą UE.

PE ma duży wpływ na decyzje naprawdę kluczowe dla nas. Polski przedsiębiorca czy polski rolnik bez jasnego stanowiska polskich europosłów w kwestii umów UE handlowych z Japonią, Stanami Zjednoczonymi czy np. legislacji nawozowej może pewnego dnia obudzić się w zupełnie innej sytuacji niż dzisiejsza. Chodzi o sprawy dotyczące nas wszystkich, a nie tylko wąskich grup. Z drugiej strony, PE swoimi rezolucjami tworzy także klimat polityczny, promuje idee, np. określone rozumienie praw człowieka.

Media mają ogromne problemy w relacjonowaniu działań Parlamentu Europejskiego i Unii w ogóle, także ich specyficznego języka. Czy jest szansa, byśmy lepiej rozumieli UE?

Nie sądzę. Paradoksalnie, ów żargon to efekt polityki informacyjnej Unii, to próby czytelnego opakowania legislacji, która może mieć i 500 stron. I niewiele może się zmienić, właśnie ze względu na skomplikowanie UE i dzisiejszego prawa.

Chociaż jako całość społeczeństwa bywamy zirytowani polską klasą polityczną, to jednak wiemy, na czym polega jej funkcjonowanie. Świadomi obywatele rozumieją, dlaczego w sejmie jest duży klub PiS czy duży klub PO, bo temu procesowi przyglądają się bez przerwy. Media potrafią to wyjaśnić i przekazać. Tymczasem zrozumienie sytuacji politycznej w 28 krajach Unii jednocześnie jest po prostu niemożliwe. A to sytuacja w tych krajach wpływa na kształt wspólnych decyzji. Jest to warunek konieczny dla zrozumienia funkcjonowania całej Wspólnoty. Jeśli w jakimś kraju odbywają się wybory i dochodzi do zmiany rządu, to nowy rząd wyśle do UE nowego przedstawiciela, który może działać inaczej niż poprzedni.

Demokracja w tak złożonym mechanizmie jak UE nigdy nie będzie czytelna tak, jak w poszczególnych krajach. Nie można jej zrozumieć intuicyjnie. Dlatego uważamy, że Unię można obywatelom przybliżyć tylko przez silniejsze umocowanie parlamentów narodowych. To nie zmienia faktu, że członkostwo w Unii, które jest dla nas tak korzystne, czyni uczestniczenie we wszystkich działaniach podejmowanych w ramach UE po prostu koniecznym. Jeśli my nie wybierzemy, wybiorą za nas inni.

 

Konrad Krzysztof Szymański (1969) – polityk, prawnik i publicysta. Poseł do Parlamentu Europejskiego VI i VII kadencji (2004-2014). Od 2015 r. sekretarz stanu w MSZ. W 2013 r. tygodnik „Polityka” na podstawie rankingu wśród polskich dziennikarzy parlamentarnych uznał go za najlepszego polskiego europosła. W 2014 r. został zwycięzcą rankingu polskich europosłów „Rzeczpospolitej” i rankingu „Polityki” przeprowadzonego wśród samych eurodeputowanych.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter