Szpiedzy w Warszawie

fot. pixabay.com/CC0

Wśród osób z zakazem wjazdu jest też Dmitrij Kondraszow, publicysta i dyrektor Międzynarodowej Agencji „Sootiecziestwiennik” („Rodak”), zajmujący się przede wszystkim sprawami Rosjan żyjących w państwach bałtyckich – na Litwie, Łotwie i w Estonii. Oczywiście on sam wypiera się jakiejkolwiek wrogiej wobec Polski działalności. – Jako przekonany polonofil, jestem zmuszony wyrazić rozczarowanie całkowitą degradacją polskich służb specjalnych – oświadczył w wypowiedzi dla portalu EADaily.

Zakaz wjazdu otrzymał także Oleg Bondarenko, z wykształcenia specjalista od zarządzania teatrami. Był bliskim współpracownikiem Dmitrija Rogozina, do 2018 r. wicepremiera Rosji ds. przemysłu obronnego i kosmicznego, przywódcy skrajnie nacjonalistycznej partii Rodina (Ojczyzna). W przeszłości otwierał w Kijowie biuro będącego narzędziem propagandy Kremla radia Gołos Rossiji, a w Belgradzie pisma o Rosji w języku serbskim. Kolejną taką osobą jest Aleksiej Martynow, politolog i dziennikarz. Jak wynika z jego życiorysu, w ostatnich latach głównym tematem jego zainteresowania są regiony tak zwanych „zamrożonych konfliktów”, czyli nieuznawane przez świat samozwańcze republiki Abchazji i Południowej Osetii (oderwane przez Rosję od Gruzji) oraz Naddniestrze (część Mołdawii). Wikipedia podaje, że odznaczony jest trzema orderami: dwoma południowoosetyjskimi i jednym naddniestrzańskim.

DZIAŁANIA HYBRYDOWE

Współpraca z instytutem uważanym za agendę rosyjskiego wywiadu, aktywność w samozwańczych, faktycznie stworzonych przez Rosję republikach, kontakty ze skrajnymi nacjonalistami rosyjskimi nie muszą, rzecz jasna. Oznaczać, że ci ludzie są dla Polski niebezpieczni. Ale Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ustaliła, że wszyscy trzej mężczyźni pełnili rolę wiodących moderatorów rosyjskich działań hybrydowych w Europie. „Działania hybrydowe” to określenie oznaczające nowoczesne formy szpiegostwa i wpływania na politykę w innych krajach.

To nie wszystko. ABW zatrzymała w październiku Piotra Ś., który podejrzewany jest o współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi. Został aresztowany na trzy miesiące. Przechowywał w mieszkaniu broń palną i amunicję. Usłyszał zarzuty związane ze zgłoszeniem gotowości działania na rzecz obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej. Niewykluczone, że przekazał Moskwie plany siedziby dowództwa dywizji NATO w Elblągu. Pracował w firmie, która rozbudowywała te pomieszczenia. Grozi mu za to kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.

Niestety, w stosunkach polsko-rosyjskich obserwujemy coraz wyraźniejsze zaostrzenie. Ale dzieje się tak nie tylko w relacjach Warszawa-Moskwa. „New York Times” pisał: „najpierw miała miejsce kampania destabilizująca [sytuację polityczną] w Mołdawii, potem otrucie handlarza bronią w Bułgarii, a wreszcie nieudany zamach stanu w Czarnogórze [w 2016 r. – przyp. red.]. W zeszłym roku doszło do próby zamordowania byłego rosyjskiego szpiega w Wielkiej Brytanii przy użyciu środka paraliżującego”.NYT konkluduje: „zachodni przedstawiciele sił specjalnych doszli do wniosku, że te działania, a możliwe że i wiele innych, są częścią skoordynowanej, trwającej kampanii mającej na celu destabilizację Europy, wykonywanej przez elitarną jednostkę wewnątrz rosyjskiego wywiadu” – Jednostkę 29155.

Portal DW (niemieckiego radia Deutsche Welle) alarmuje natomiast, że w Brukseli krążą „setki rosyjskich szpiegów”. Szacuje się, że jest ich co najmniej dwustu (a na dokładkę… 250 Chińczyków). Dyplomatom europejskim zalecono unikanie niektórych restauracji i kawiarni.

TROLLE I AGENCI

A źle dzieje się też w innych państwach członkowskich UE. O szpiegostwo na rzecz Rosji oskarżony został niedawno pierwszy sekretarz ambasady rosyjskiej w Sofii. Według Bułgarów, od początku września 2018 r. dyplomata zaczął przekazywać do Rosji informacje zawierające tajemnice państwowe tego kraju, organizował tajne spotkania z obywatelami Bułgarii, w tym urzędnikami wysokiego szczebla mającymi dostęp do ważnych tajemnic Bułgarii, UE i NATO. Oferował przy tym „pomoc materialną” w celu uzyskania informacji. Dyplomacie nakazano natychmiastowy wyjazd.

Tradycyjnie stosunki bułgarsko-rosyjskie były bardzo dobre. Od kilku miesięcy nastąpiło jednak ich zaostrzenie: 10 września o szpiegostwo oskarżony został Nikołaj Malinow, były parlamentarzysta bułgarski, szef organizacji o interesującej nazwie Rusofile. Grozi mu kara do 15 lat więzienia, ale wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji w wysokości 25 tys. euro. Malinow miał przekazywać ważne informacje dotyczące bezpieczeństwa narodowego m.in. wspomnianemu już Rosyjskiemu Instytutowi Studiów Strategicznych.

Sofia wydała też dziesięcioletni zakaz wjazdu Leonidowi Reszetnikowi, byłemu szefowi RISS. Reszetnikow miał też podobno pracować nad „przeciągnięciem” Bułgarii na stronę rosyjską i doprowadzeniem do jej wyjścia z UE i NATO lub przynajmniej oziębienia stosunków Sofii z tymi organizacjami.

Na szczęście nie ma raczej szans na wybuch gorącej wojny w Europie. Nasila się natomiast zimna wojna. Przybiera nowy, hybrydowy charakter, co oznacza, że do działań przystępują tradycyjni szpiedzy, agenci wpływu mający za zadanie oddziaływanie na sytuację polityczną w obcych krajach, trolle aktywne w sieciach społecznościowych, pracownicy mediów nastawionych na działania propagandowe. Przeciętny obywatel nie musi się czuć tym zagrożony, choć zawsze warto uważać, co i komu się mówi. Tyle że ta sytuacja na dłuższą metę jest szkodliwa dla nas wszystkich. Bo nakręcanie się „hybrydowej” spirali jest jednak bardzo niebezpieczne.