Nie było czegoś takiego jak polskie obozy śmierci; nie było polskich obozów koncentracyjnych, były niemieckie, nazistowskie obozy koncentracyjne – podkreślił w sobotę premier Mateusz Morawiecki podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium.
Podczas sobotniego panelu dotyczącego przyszłości Europy szef polskiego rządu został zapytany przez dziennikarza "New York Times" o nowelizację ustawy o IPN. Dziennikarz przedstawił historię swojej matki, która – jak mówił – urodziła się w Polsce, a w trakcie II wojny światowej wiele członków jej rodziny zginęło, ponieważ zostali zadenuncjowani na Gestapo przez Polaków jako ukrywający Żydów.
– Po wojnie moja matka przyrzekła, że nigdy więcej nie będzie mówić po polsku, że nie powie nawet jednego słowa w tym języku. Jeśli dobrze rozumiem, po uchwaleniu tej ustawy byłbym uznany za przestępcę w pańskim kraju ze względu na to, co mówię? Jaki jest cel, jaka jest myśl, którą chce pan przekazać całemu światu? Bo reakcja jest zupełnie odwrotna i przez to jeszcze większa uwaga jest poświęcona tym straszliwym zbrodniom – pytał dziennikarz "NYT".
W odpowiedzi na to pytanie Morawiecki podkreślił, że "jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy zbrodniarze".
– Tak jak byli żydowscy zbrodniarze, tak jak byli rosyjscy zbrodniarze, czy ukraińscy – nie tylko niemieccy – dodał szef polskiego rządu.
Morawiecki podkreślił jednocześnie, że w minionym roku polskie ambasady musiały interweniować 260 razy, jeśli chodzi o użycie zwrotu "polskie obozy śmierci" czy "polskie obozy koncentracyjne".
– Szanowni państwo, nie było czegoś takiego jak polskie obozy śmierci. Nie było polskich obozów koncentracyjnych, były niemieckie, nazistowskie obozy koncentracyjne – podkreślił Morawiecki.
– Sam fakt, że musimy to wyjaśniać dzisiaj, bierze się z naszej historii. Przez 45 lat po II wojnie światowej nie mogliśmy bronić się w tej kwestii. W tym czasie nie było polskiego niepodległego państwa – oświadczył.
Premier przywołał również przykład czeskiej miejscowości Lidice, w której po zamachu na Reinharda Heydricha (protektora Czech i Moraw) Niemcy w czerwcu 1942 dokonali masowej eksterminacji ludności cywilnej.
– Na polskiej ziemi całe rodziny, sąsiedztwa, wioski były mordowane za pomoc Żydom w trakcie II wojny światowej – podkreślił Morawiecki.
6 lutego prezydent Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN. W trybie kontroli następczej skierował nowelizację do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy wolność słowa nie jest przez przepisy noweli ustawy o IPN w sposób nieuprawniony ograniczona oraz by TK zbadał kwestię tzw. określoności przepisów prawa.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Nowela ustawy o IPN – która wejdzie w życie 1 marca – wywołała krytykę m.in. ze strony Izraela, USA i Ukrainy. Rozczarowanie decyzją prezydenta Dudy o jej podpisaniu wyraził sekretarz stanu USA Rex Tillerson.
Zgodnie z ustaleniami, które zapadły podczas rozmowy premiera Mateusza Morawieckiego z premierem Izraela, został powołany zespół ds. dialogu prawno–historycznego z Izraelem. Na czele zespołu stanął wiceszef MSZ Bartosz Cichocki.