17 kwietnia
środa
Rudolfa, Roberta
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Pół wieku później

Ocena: 0
3732

Kampania antysyjonistyczna została teraz zwrócona przeciw ruchowi wolnościowemu. Wskazywano, że Komandosi to przeważnie synowie i córki komunistów pochodzenia żydowskiego. Używano nawet aluzyjnie antystalinowskich argumentów, choć ogół kierownictwa PZPR zrobił w stalinizmie kariery. Równocześnie wykorzystano tę kampanię do czystki, wyrzucając setki osób narodowości żydowskiej ze stanowisk. Nawet w prowincjonalnych miasteczkach czy niewielkich zakładach pracy szukano kogoś, kto odpowiadałby kryterium „syjonisty”. W następstwie tej akcji z Polski wyjechało 12 tys. ludzi.

Apogeum tej wrzawy było gromkie wystąpienie Gomułki w Sali Kongresowej 19 marca 1968 r. Zachęcał on „syjonistów” do wyjazdu z kraju, zachęcany do jeszcze większej brutalności okrzykami aktywistów. Historycy na czele z prof. Eislerem podkreślają, że nie da się zmierzyć stopnia identyfikacji zwykłych Polaków z hasłami rzucanymi przez władzę. W wiecach antysyjonistycznych tłumy pracowników brały udział biernie. Ze wspomnień wynika, że wielu zwykłych ludzi odbierało konflikt jako „rozgrywkę na górze”. Wśród marcowych emigrantów, obok ewidentnie skrzywdzonych ludzi, widziano twarze niezreformowanych stalinowców, dawnych sędziów wojskowych czy funkcjonariuszy bezpieczeństwa. To jeszcze wzmagało dezorientację.

 

Antysemityzm to Partia

Równocześnie kampania 1968 r. miała naturę antyinteligencką. Gomułka atakował takich ludzi, jak związany ze środowiskami katolickimi publicysta Stefan Kisielewski, pisarz Paweł Jasienica czy satyryk Janusz Szpotański – oni nie byli Żydami, ale krytykami polityki władz. To Związek Literatów Polskich, do którego należeli, jako pierwszy zaprotestował przeciw zdjęciu „Dziadów”. W obronę studentów włączyło się katolickie koło poselskie Znak w zdominowanym przez PZPR i jej sojuszników Sejmie. Odpowiedzią była wrzaskliwa nagonka na pięciu posłów koła jako na „reakcyjną resztówkę”. Ograniczono autonomię uczelni, zaostrzono przepisy wymierzone w niezależną działalność stowarzyszeń. Podkopano podstawy kilku dyscyplin nauki, zwłaszcza socjologii, filozofii i ekonomii.

Prymas Stefan Wyszyński odradził posłom Znaku rezygnację z mandatów. Ale sam zaprotestował mocno przeciw temu, co się stało, zwłaszcza w homilii wielkoczwartkowej. Mówił wtedy o „widowiskach nienawiści” i „znieważaniu człowieczeństwa kłamstwem”, co więcej, przepraszał znieważonych, choć przecież nie był winien. Prywatnie powiedział, że „dziś antysemityzm jest bardziej rosyjski niż polski. Antysemityzm to Partia”.

Kampanię „antysyjonistyczną” wygaszono z dnia na dzień na polecenie Gomułki. Ten przestraszył się, że wystąpienia antysemickie przestają być kontrolowane przez władze. W oskarżeniach wobec „syjonistycznych” dygnitarzy na PZPR-owskich wiecach pojawiły się zarzuty arogancji i życia w luksusie, co można było przypisać całej komunistycznej elicie. W listopadzie 1968 r. Gomułka znów został pierwszym sekretarzem, powstrzymując na zjeździe PZPR Moczara. Gomułkę wsparł Leonid Breżniew, obawiający się „nacjonalisty” na czele polskiego państwa.

Tysiącom ludzi złamano życie, wyrzucając ich ze studiów, czasem wcielając do wojska. Dziś zachodnie środowiska żydowskie sprowadzają historię Marca do opowieści o polskim antysemityzmie, kompletnie pomijając jego wolnościową naturę. Czy mamy przepraszać za Marzec? A czy powinniśmy przepraszać za stan wojenny, wymierzony w aspiracje polskiego narodu? Sami siebie? A też przecież część Polaków uległa wtedy propagandzie władzy.

Ma rację prof. Eisler, przypominając, że Komandosi okazali się jedną z grup, która będzie w drugiej połowie lat 70. tworzyć polską opozycję. To skłaniało dzieci komunistów do godzenia się z polską tradycją, z patriotycznymi uczuciami. Zapowiedzią tego była obrona „Dziadów” Mickiewicza-Dejmka, które, według zgodnych relacji, były pięknym, prawdziwie narodowym przedstawieniem.

Jest pytanie o trwałość tych emocji u wielu przywódców Marca. I o otwartość na dyskusję nad złożonością tego, co się wtedy stało. W marcu 1981 r., podczas sławnej sesji marcowej na UW, trudne dla tego środowiska pytania postawili Marcin Król i Aleksander Hall. Nie kwestionowali wolnościowej natury marcowego wybuchu, ale tłumaczyli, że wielu Polaków mogło być zdezorientowanych, widząc na jego czele dzieci stalinistów. A przede wszystkim podważali tezę o marcowym przełomie, po którym dopiero PRL stała się zła. Wielu marcowych emigrantów uważało, że wcześniej system był dobry. A przecież wcześniej było państwo stalinowskiego terroru, tyle że wtedy ofiarą, w znacznie drastyczniejszym sensie, padali inni. Zabijani, torturowani, wsadzani do więzień na lata.

Nie wiem, czy dziś Król i Hall powtórzyliby takie twierdzenia. Sama dyskusja nie bardzo jest możliwa. Marcowa rocznica stanie się raczej smutną okazją do podziałów i nawet insynuacji zwróconych przeciw Polsce.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 17 kwietnia

Środa, III Tydzień wielkanocny
Każdy, kto wierzy w Syna Bożego, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 35-40
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter