Orbán znów zwycięża

Niezwykłe wydarzenie, jakim jest kolejne, tak wielkie zwycięstwo Victora Orbána, musi prowadzić do zmian na scenie politycznej. Na razie doprowadziło do faktycznego rozpadu opozycji, która pewnością musi znaleźć zupełnie inny niż dotąd sposób na swe działania.
 

Dokąd pójdą Węgry

Wkrótce po ogłoszeniu wyników dymisję złożył Gabor Vona, lider Jobbiku. – Cel Jobbiku, aby wygrać wybory i wymusić zmiany w rządzie, nie został osiągnięty – podkreślił na konferencji wyborczej. – Dlatego składam rezygnację.

Socjaliści też są w szoku. – Cieszymy się z wysokiej frekwencji. Mieliśmy nadzieję, że pomoże ona tym obywatelom, którzy chcą zmiany, ale wobec ostatecznych wyników staje się jasne, że są poniżej naszych oczekiwań – mówił socjalistyczny kandydat na premiera Gergely Karacsony. Przekonywał przy tym, że „nie ma takiej porażki, z której nie można się podnieść”. Zapowiedział całkowitą przebudowę swego ugrupowania. Natomiast szef partii Gyula Molnár ogłosił swoją rezygnację, choć sam został wybrany do parlamentu.

Opinię o wyborach wydała misja OBWE. Uznała, że generalnie były przestrzegane fundamentalne wolności i prawa człowieka, ale stwierdziła przy tym, że rząd zaangażował środki i instytucje państwowe do walki wyborczej, faktycznie ograniczając możliwości prowadzenia kampanii przez opozycję. W zależności od poglądów, jedni komentatorzy podkreślają pierwszą część tej opinii, a inni – drugą. Opozycja twierdzi, iż w części jednomandatowej wybory były nieuczciwe, i żąda ich powtórzenia.

W jakim kierunku pójdą teraz Węgry? Zwolennicy Orbána mówią o umacnianiu kraju, o utrzymywaniu niezależnej, silnej pozycji w Unii Europejskiej. Przeciwnicy w kraju i zagranicą straszą, że ograniczane są niezależne, demokratyczne instytucje, że problemy mają i będą mieć organizacje pozarządowe (przy okazji ataku na Sorosa mogą ucierpieć i inni), że wreszcie Budapeszt będzie wspierał ruchy odśrodkowe w Unii Europejskiej.

Unia Eropejska musi porzucić „arogancję i protekcjonalizm” wobec Węgier.

– Mówiono, że to ja jestem największym koszmarem dla Unii Europejskiej, walcząc o wyjście Wielkiej Brytanii z UE – mówił Nigel Farage, były szef UKIP, Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa. – Myślę, że Victor Orbán będzie koszmarem jeszcze większym, bo on nawet nie ma zamiaru opuszczać UE – dodał.

Trzeba przy tym podkreślić, że Orbán nigdy nie mówił o wyjściu z UE, a Fidesz jest członkiem Europejskiej Partii Ludowej (EPL), obok Platformy Obywatelskiej i PSL. To zresztą zdecydowanie ułatwiało mu dotąd łagodzenie konfliktów z instytucjami unijnymi – wielokrotnie rozmawiał z przywódcami państw UE podczas spotkań EPL, np. z Angelą Merkel. EPL pogratulowała Fideszowi zwycięstwa, co cierpko skomentował Guy Verhofstadt, szef liberałów (ALDE) w Parlamencie Europejskim: „gratulując Orbánowi, nie wzywając go do poszanowania europejskich wartości, EPL legitymizuje jego nikczemną kampanię, atak na rządy prawa i próbę wprowadzenia autorytaryzmu”.

Ale nowy minister spraw wewnętrznych Niemiec Horst Seehofer wygraną Orbána skomentował inaczej, stwierdzając, że UE musi porzucić „arogancję i protekcjonalizm” wobec Węgier. Gratulacje zwycięzcy przesłali m.in. premier RP Mateusz Morawiecki, kanclerz Niemiec Angela Merkel, szef MSZ Wielkiej Brytanii Boris Johnson i premier Izraela Benjamin Netanjahu. Ten ostatni telegram nie powinien dziwić; Netanjahu jest niemal tak samo krytyczny wobec George’a Sorosa, jak Victor Orbán.