Przed wybuchem wojny na Ukrainie w Hiszpanii i Portugalii krążyły obiegowe opinie o uzależnieniu lewicowych ugrupowań, głównie radykalnego nurtu, od Rosji. Jeśli przed 24 lutego ktoś miał wątpliwości co do prawdziwości takich twierdzeń, dziś nie ma już złudzeń.
fot. Wallace Damiăło/ PixabayKilka tygodni przed zgromadzeniem rosyjskich wojsk przy ukraińskiej granicy hiszpańską opinię publiczną zelektryzowała sprawa Hugona Carvajala, byłego szefa służb kontrwywiadowczych Wenezueli, który po wypłynięciu jachtem ze swojego „karaibskiego raju” postanowił w 2019 r. uciec do Hiszpanii. Ewakuacja udała się na krótko. Po kilku miesiącach były bliski doradca legendarnego wenezuelskiego prezydenta Hugona Chaveza został osadzony w areszcie. Niebawem też po prawą rękę zmarłego w 2013 r. szefa reżimu z Caracas zjawili się w Hiszpanii wysłannicy amerykańskiego wymiaru ścigania.
REŻIMOWA PARTIA
Pomimo wyrażenia w 2021 r. przez Sąd Karny i Administracyjny Hiszpanii zgody na ekstradycję do USA gen. Hugona Carvajala nieprędko trafi on do Stanów, aby zostać osądzonym za rzekomy udział w masowej wysyłce narkotyków za ocean. W hiszpańskim wymiarze sprawiedliwości, który w marcu br. wstrzymał procedurę ekstradycji, panuje bowiem przekonanie, że były człowiek reżimu ma ciekawe informacje dotyczące zaangażowania Wenezueli w życie partyjne tego iberyjskiego kraju. Chodzi m.in. o sprawę nielegalnego finansowania współrządzącej Hiszpanią skrajnie lewicowej partii Podemos, która od stycznia 2020 r. tworzy wraz z socjalistami koalicję rządową. Podczas jesiennych przesłuchań Carvajal zeznał, że Wenezuela sfinansowała powstanie kilku antysystemowych ugrupowań politycznych w Europie, w tym zarówno hiszpańskiego Podemos, jak i włoskiego Ruchu Pięciu Gwiazd. Mało tego: od kilku miesięcy policyjna Jednostka ds. Przestępstw Gospodarczych i Podatkowych (UDEF) prowadzi sprawę dotyczącą trzech osób z byłych władz Podemos, w tym jej współzałożycielki Caroliny Bescansy. Sprawa dotyczy dokonanej w 2013 r. wpłaty 142 tys. dolarów na konta osób, które następnie ufundowały partię. Środki te miała im wysłać kontrolowana przez reżim w Caracas wenezuelska spółka naftowa PDVSA. Także Carvajal podczas swoich zeznań wskazywał na nią jako na sponsora Podemos.
EMIGRANCI… KLIMATYCZNI
Bliskie relacje Wenezueli z Kremlem pozwalają przypuszczać, że brak reakcji tego ugrupowania na masową migrację uciekinierów wojennych z Ukrainy to element gry prowadzonej przez Podemos na rzecz Rosji. Partia ta, niezwykle aktywna w przypadku azjatyckich i afrykańskich imigrantów, po 24 lutego nagle przestała podejmować tematy dotyczące wspierania uchodźców. W ciągu trzech miesięcy od rosyjskiej inwazji na Ukrainę Podemos zaproponowało jedynie projekt przepisów ogólnych uwzględniających tzw. emigrantów klimatycznych, czyli osoby, które z powodu katastrof naturalnych musiały opuścić miejsce zamieszkania. Autorzy propozycji ustawodawczej wskazali, że Ukraińcy są tylko jednym z wielu narodów cierpiących z powodu konfliktów zbrojnych na świecie.
Hiszpańskie dzienniki internetowe „Voz Populi” i „El Confidencial” twierdzą, że za obojętność na pogłębiający się kryzys humanitarny i sympatyzowanie z Rosją Podemos już teraz płaci spadkiem poparcia w sondażach.
ROSYJSKA „GOŚCINNOŚĆ”
Podobnie jest z innym radykalnym ugrupowaniem z Półwyspu Iberyjskiego – Komunistyczną Partią Portugalii (PCP), od lat popierającą reżim Putina. Topnienie grona sympatyków PCP jest, jak twierdzą politolodzy, nieuniknione. Wprawdzie parlamentarzyści tej partii unikają wypowiedzi dotyczących wojny na Ukrainie i stronią od bezpośredniego popierania Kremla, ale notoryczne kontestowanie członkostwa Portugalii w NATO dowodzi bliskości komunistów wobec wojennej retoryki Rosji.
Masowy napływ ukraińskich uciekinierów wojennych do Portugalii dowiódł też patologicznego zjawiska – zatrudniania Rosjan przy przyjmowaniu uchodźców z Ukrainy w urzędach gmin kierowanych przez PCP. Najbardziej rażącym przykładem zaniedbań jest sytuacja z Setubalu, na zachodzie Portugalii, gdzie zaprzyjaźnieni z komunistycznymi urzędnikami Rosjanie włączeni zostali do akcji powitania ukraińskich uciekinierów wojennych. Ci zaś ujawnili, że w trakcie procedury rejestracji uchodźców członkowie rosyjskich stowarzyszeń wypytywali przybyszów o prywatne sprawy, powiązania rodzinne oraz miejsce przebywania bliskich na Ukrainie, a wreszcie pieczołowicie i masowo skopiowali ich dokumenty osobiste.