Zawiadomienie o zamachu stanu może utrudnić inwestowanie w Polsce oraz utrzymywanie relacji międzynarodowych. - mówi prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista, w rozmowie z Barbarą Stefańską

Prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski zarzuca obecnej władzy, m.in. premierowi, dążenie do siłowej zmiany ustroju państwa. Czy mamy w Polsce zamach stanu?
O tym ewentualnie rozstrzygnie sąd. Nie znamy treści zawiadomienia złożonego przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego do Prokuratury Generalnej. Natomiast jego wypowiedzi w mediach wskazują na to, że ów zamach polega na zmianie ustroju Rzeczypospolitej poprzez wielokrotne naruszanie Konstytucji RP, w tym z zastosowaniem przemocy, np. w przypadku przejęcia kontroli nad mediami publicznymi lub Prokuraturą Krajową. Suma tych naruszeń pozwala stwierdzić, że sprawujący obecnie władzę dokonali rozciągniętego w czasie ataku na zasady państwa prawa. Takie rozumienie „zamachu stanu” – nie jako działania jednorazowego, ale złożonego z wielu posunięć zmierzających do destrukcji zasad konstytucyjnych – jest pewnego rodzaju interpretacją kodeksu karnego.
Na ile jest prawdopodobne, że przedstawiciele władzy staną przed sądem?
Zawiadomienie ma dotyczyć w dużej mierze posłów i senatorów obecnie rządzącej większości. Aby móc przedstawić im zarzuty, sejm lub senat najpierw muszą uchylić im immunitet, co przy obecnym składzie parlamentu jest mało prawdopodobne. Chyba żeby sami zrzekli się immunitetu.
Co, zdaniem Pana Profesora, doprowadziło prezesa TK do podjęcia tak radykalnych kroków?
Czynnikiem bezpośrednim było pozbawienie Trybunału finansowania z budżetu państwa, co stanowi naruszenie Konstytucji RP. Mamy więc zamach na TK, co zresztą nie jest niczym nowym. To się zaczęło 10 lat temu, a obecnie przybrało formę pozbawienia części pieniędzy, a także zadeklarowania, że sejm nie będzie wybierał sędziów na miejsca wakujące. Wszystkie te działania naruszają zasadę ciągłości działania organów państwa i zasadę demokratycznego państwa prawnego. Do Trybunału nie przysłano wprawdzie silnych ludzi, co się zdarzyło w przypadku telewizji, ale odebrano mu w znacznej mierze zdolność działania. I pewnie to było impulsem skłaniającym prezesa TK do złożenia zawiadomienia do prokuratury.
Rzeczniczka Prokuratury Generalnej stwierdziła, że zawiadomienie złożone do zastępcy prokuratora generalnego jest prywatną korespondencją. Co Pan o tym sądzi?
Wiemy nawet z mediów, że takie zawiadomienie dotarło, więc nie da się udawać, że go nie ma. Konstytucja i system prawny są po to, by instytucjom publicznym zapewnić rzetelność i sprawność, więc wzgląd na respektowanie reguł obiegu dokumentów nie może przysłaniać rzeczywistości. Co by się stało, gdyby w przypadku jakiegoś poważnego przestępstwa podjęcie czynności przez prokuraturę miało zależeć od właściwego obiegu dokumentów? Ponadto takie wypowiedzi świadczą o tym, że kierownictwo prokuratury nie wie, co zrobić z tą sprawą. Zresztą prokurator generalny Adam Bodnar jest jedną z osób, wobec której stawiane są zarzuty.
Jak zawiadomienie o zamachu stanu wpływa na funkcjonowanie państwa?
Wystąpienie z tym wnioskiem do prokuratury ma daleko idące konsekwencje. Dla wszystkich obserwujących z zewnątrz sytuację Polski jest to sygnał, że mają do czynienia z dziwnym krajem, w którym od dłuższego czasu trwa zamach stanu. To utrudnia inwestowanie w Polsce oraz utrzymywanie relacji międzynarodowych. Niewątpliwie ma także negatywny wpływ na autorytet i powagę państwa.
Posługiwanie się określeniem „zamach stanu” jest niebezpieczne także dlatego, że prowadzi do oswojenia się z takimi „alarmami”. Potem, gdy rzeczywiście pojawia się zagrożenie, nie reagujemy, ponieważ przywykliśmy do permanentnego stanu alarmowego.
Jak ta sprawa może się skończyć?
Może doprowadzić do tego, że będziemy mieli analogiczny zarzut postawiony przywódcom obecnej opozycji. Jeśli interpretujemy pojęcie „zamachu stanu” tak jak prezes TK, to w pewnej mierze mieliśmy z taką sytuacją do czynienia już w latach 2015–2023, w tych przypadkach, gdy ówcześni rządzący naruszali konstytucję. A obecna większość w parlamencie jest w stanie przegłosować uchylenie immunitetu posłom i senatorom będącym teraz w opozycji.
Moim zdaniem nie należy posługiwać się prawem karnym do rywalizacji politycznej, zwłaszcza w czasie trwającej kampanii wyborczej na urząd prezydenta.