28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Lubię pomagać

Ocena: 0
3066

Jak mogłabym głosować za eugeniką dziecka chorego, skoro całe życie poświęciłam pomocy takim dzieciom? – mówi Joanna Fabisiak. Za swoją postawę została wykluczona z PO.

fot. arch. biura poselskiego

Marek Jurek ocenia: – Wyrzucenie z Platformy Joanny Fabisiak i dwóch innych posłów było aktem czystego bezprawia. Naruszyło co najmniej dwie normy konstytucyjne: wolności mandatu poselskiego i demokratycznego charakteru partii. Właściwie PiS powinien potem złożyć wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności działalności władz PO z konstytucją

– Pamiętam wizyty Joanny Fabisiak i jej solidarność ze mną, gdy ustąpiłem ze stanowiska marszałka sejmu po storpedowaniu przez PiS i PO prac nad wzmocnieniem ochrony życia w konstytucji. Ta ludzka solidarność koleżanki z innej partii bardzo wiele dla mnie wtedy znaczyła – podkreśla Marek Jurek.

– Sprawa życia to dla mnie absolutne pryncypium. Nie chodzi o stosunek tylko do aborcji, ale także do eutanazji czy kary śmierci. W tym względzie człowiek nie może decydować o życiu drugiej osoby, także dziecka poczętego – mówi Joanna Fabisiak.

– W parlamencie potrzeba ludzi sumienia – podkreśla ks. dr Krzysztof Kosk, proboszcz parafii św. Zygmunta na warszawskich Bielanach, gdzie od lat mieszka Joanna Fabisiak. – Jan Paweł II w Skoczowie wskazywał, że Polska woła o ludzi sumienia. Wśród zmian politycznych i społecznych zatracił się nam ten istotny wymiar. Coraz trudniej o takie postawy.

– Patrząc na cenę, jaką przyszło pani Fabisiak zapłacić, trzeba uznać, że jest ona wierna swojemu sumieniu. Takie postawy nie rodzą się samoistnie. Są owocem formacji od czasów studenckich. Pani Joanna wywodzi się z kręgu Rodzin przy kościele akademickim św. Anny w Warszawie. W ciągu tygodnia przychodzi na Mszę Świętą. Wiem, że ostatnio odbyła pielgrzymkę pieszą do Santiago de Compostela – mówi ks. Kosk.

 

Nie ma rzeczy niemożliwych

Od najmłodszych lat skupiały się wokół niej osoby potrzebujące. Wspomina wyjazd na kolonie, kiedy rozdała z magazynu wszystkie słodycze. – To były zapasy tylko uczestników kolonii, a do nas przychodziły miejscowe dzieci, takie umorusane – wspomina z uśmiechem. Rodzice bali się potem wyprawiać Joasię na kolonie.

Potrzebę dzielenia się z innymi miała chyba w genach, po rodzicach i dziadkach. W domu mogło brakować żywności, ale musiało starczyć dla powstańców warszawskich, którym dziadek dostarczał żywność. – W powstaniu zginęło dwóch moich wujków. W czasie wojny dziadek ukrywał osobę narodowości żydowskiej – opowiada Joanna Fabisiak.

Skuteczne pomaganie innym stało się jej firmowym znakiem. W 1981 r. znalazła się w Prymasowskiej Radzie Społecznej powołanej przez abp. Józefa Glempa dzień przed ogłoszeniem stanu wojennego w Polsce. Była wówczas studentką polonistyki o filigranowej posturze. Często słyszała wówczas od bp. Władysława Miziołka: „Taka ładna z ciebie sekretarka”. – Bardzo mnie to wtedy dotykało. Odpowiadałam, że jestem w Radzie sekretarzem – wspomina z uśmiechem.

Po trzęsieniu ziemi w Armenii w 1988 r. zainicjowała sprowadzenie do Polski na wypoczynek 150 dzieci, z których część była sierotami. W końcówce PRL zorganizowanie takiego przedsięwzięcia, przy zaangażowaniu rodzin z kręgów kościoła św. Anny, graniczyło z cudem. Górali udało się jej przekonać, żeby kwatery udostępnili za połowę ceny.

Z prymasem Glempem relacje były serdeczne. – Lubiliśmy się – mówi posłanka. Kiedy zaproponowała utworzenie duszpasterstwa rajców miejskich, prymas przystał, a ona miała zostać stenotypistką. „Ale ja sobie nie poradzę” – wzbraniała się. „Poradzisz sobie, Joasiu, poradzisz” – skitował ze stoickim spokojem prymas. – Sporządzanie przez cztery lata stenogramów spotkań dużo mnie kosztowało, bo wielu rzeczy, o których dyskutowano, nie rozumiałam – wspomina. Nie poddawała się, dzwoniła do uczestników, dopytywała. Rzetelna relacja musiała powstać.

Nie planowała wchodzić do polityki. Zaczęło się od samorządu. – Na Wawrzyszewie w 1990 r. dzieci nie miały gdzie się bawić. Nie mieliśmy piasku, desek, ale razem z sąsiadami wszystko zorganizowaliśmy – wspomina. Rozeszło się po osiedlu, że jak się chce, to można. Wytypowano ją do kandydowania do rady Żoliborza, pierwsze miejsce na liście. Mąż zrobił ulotki.

Do parlamentu weszła z list AWS. Żartuje, że przez przypadek, bo pomagała w sztabie wyborczym, a na listę wpisano ją jako „wypełniacz”. Po rozpadzie AWS weszła do Platformy. Wtedy była to inna partia, bardziej konserwatywna i chadecka: z Maciejem Płażyńskim, Janem Rokitą, Zytą Gilowską. Po wyborach miała być koalicja PO-PiS.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter