25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kłopoty nad Sekwaną

Ocena: 4.9
1959
Co prawda bowiem cięcia obejmą wszystkie sektory, w tym publiczną służbę zdrowia i transport, ale np. zmniejszenie podatków dla sektora finansowego ma przyciągnąć do Paryża te brytyjskie spółki – w tym np. banki czy firmy ubezpieczeniowe – które rozważają wyniesienie się z Wielkiej Brytanii w związku z Brexitem. Plan prezydenta jest bowiem dalekosiężny: zaciśnięcie pasa dzisiaj ma przynieść korzyści za kilka czy kilkanaście lat.

Francja ma się stać krajem konkurencyjnym wobec innych i szybko rozwijającym się. W efekcie dzisiejsze bezrobocie, sięgające 10 proc., w 2022 r. ma zostać ograniczone do 7 proc. – Francja musi przeprowadzić reformy strukturalne – przekonywał Macron jeszcze przed wyborami. Jednak dla społeczeństwa może być to nieco zbyt trudne, bo choć cel jest dobry, to odległy, a koszty trzeba ponieść już teraz.

I dlatego odpowiedzią są protesty. Zastrajkowali pracownicy najbardziej zagrożonego cięciami sektora publicznego. Decyzję taką podjęło wszystkie dziewięć związków zawodowych reprezentujących pracowników wszystkich branż, od szpitali i nauczycieli po kontrolerów ruchu lotniczego. Przywódcy związkowi stwierdzili, że chcą pokazać „głębokie niezadowolenie” z prezydenckiego planu. Sektor publiczny zatrudnia 5,4 mln ludzi. Macron planuje go zmniejszać o 120 tys. rocznie przez najbliższych pięć lat – łącznie pracę ma stracić ponad 600 tys. ludzi. W Paryżu demonstracje skandowały hasła o Macronie, który „zabiera biednym, by dać bogatym”.

 

Zewsząd krytyka

Przy spadającej popularności, prezydent krytykowany jest obecnie za niemal wszystko, co tylko zrobi. Kiedy we wrześniu pojechał na francuskie Antyle, spustoszone przez wiejący tam huragan Irma, jego oponenci dowodzili, że uciekł, zamiast spotkać się z protestującymi na ulicach.

– Francja nie jest krajem otwartym na reformy. Francja się nie reformuje… bo się buntuje, bo się sprzeciwia. Tacy jesteśmy – mówił niedawno Macron, przemawiając do słuchaczy francuskiej szkoły archeologicznej w Atenach. – Będę całkowicie zdeterminowany, nie ustąpię ani tym, którzy są leniwi, ani cynikom, ani ekstremistom – podkreślał.

Przeciwnicy polityczni byli oburzeni, a skrajnie lewicowy Jean-Luc Mélenchon, rywal Macrona w ostatnich wyborach prezydenckich, wzywał wszystkich „głupich, cynicznych i leniwych” do udziału w antyprezydenckich demonstracjach.

W Paryżu demonstranci skandowali hasła o Macronie, który „zabiera biednym, by dać bogatym”

Prezydent jest atakowany i z prawa, i z lewa. Florian Philippot, wiceszef skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, twierdzi, że obrażanie ludzi stało się czymś normalnym dla Macrona. Całkowicie zgodny jest z nim Pierre Laurent, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Francji. „Macron nie kocha Francuzów” – pisał na Twitterze. A lewicowy dziennik „Liberation” dowodzi, że Macron ma „autorytarne ciągoty”.

Ostatnio prezydent wywołał burzę, krytykując postępowanie robotników i używając do tego obraźliwych i niecenzuralnych słów. Goszcząc w departamencie Creuse w centralnej Francji, oznajmił, że pracownicy mającej wielkie problemy fabryki samochodowej GM&S powinni szukać pracy, zamiast „robić burdel”. Połowa ludzi w GM&S może wkrótce stracić pracę, i słowa Macrona ich po prostu rozwścieczyły. Rzecznik Pałacu Elizejskiego dowodził potem, że prezydent użył takiego słowa w prywatnej – ale jednak nagranej i pokazanej przez telewizję – rozmowie, a nie uczyniłby tego w oficjalnym wystąpieniu. Uznano to za „częściowe przeprosiny”.

Czy była to zwyczajna pomyłka? Cytowany przez brytyjski „Telegraph” Christophe Barbier, komentator polityczny BFM TV, uważa, że Macron działał celowo. Jego zdaniem francuski prezydent liczy na większe wsparcie na prawicy, a chętnie widzi krytykę ze strony Mélenchona. Jest to bowiem dla niego bardzo wygodny przeciwnik. Widać też, że Macron bardzo dba o swój medialny wizerunek. Jest ostrożny i bardzo ograniczył wystąpienia dla mediów. Ale przez pierwsze trzy miesiące urzędowania wydał aż 30 tys. euro na makijaż, za co zresztą też spotkały go ostre zarzuty.

 

Zawiedzione nadzieje?

Podczas ostatnich wyborów prezydenckich Emmanuel Macron zyskał ogromne poparcie Francuzów dość niespodziewanie. Wniósł wiele nadziei, pokonując pesymistyczne nastroje oraz tych polityków, którzy występowali z negatywnymi programami, jak np. Marine Le Pen, liderka Frontu Narodowego. Występował na oświetlonych scenach w rytmie muzyki pop, przed rozentuzjazmowanymi tłumami, podczas gdy pani Le Pen przemawiała do ludzi będących w nastroju ponurego sprzeciwu, otoczonych setkami policjantów. W rezultacie w drugiej turze Macron dostał aż 66 proc. głosów.

Okazuje się jednak, że łatwiej wygrać wybory, niż rządzić – a Francuzi szybko zmieniają nastroje. Podobnie było i w przypadku poprzednich szefów tego państwa. Prezydent Francji stoi wobec wielkich wyzwań i najbliższe miesiące pokażą, czy zdoła im sprostać.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter