12 września
czwartek
Gwidona, Radzimira, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kłamstwo założycielskie PRL

Ocena: 5
401

Przez pół wieku rocznica ogłoszenia Manifestu PKWN była świętem państwowym. Od 22 lipca 1944 r. propaganda komunistyczna liczyła kalendarz „nowej Polski”. Wszystko to odbywało się w pogardzie dla prawdy historycznej.

fot. domena publiczna

Konferencja teherańska z jesieni 1943 r. przesądzała o losie Polski. Przywódcy Wielkiej Brytanii i USA godzili się na dyktat Stalina, aby po wojnie połowa przedwojennego terytorium Polski została włączona do ZSRS, a granica polsko-sowiecka przebiegała na Bugu. Przeciwko tym planom protestował legalny rząd polski na emigracji. Podkreślał, że zgoda na taki stan to akceptacja niemiecko-sowieckiego rozbioru Polski we wrześniu 1939 r. Dla aliantów, prowadzących ze Stalinem geopolityczną grę, nie miało to znaczenia. Formalnie związani z polskim rządem umowami sojuszniczymi Churchill i Roosevelt próbowali znaleźć jakieś rozwiązanie, aby „zmiękczyć polskie stanowisko”. Dla przywódcy USA było to szczególnie ważne. Zbliżały się wybory prezydenckie, a o jego reelekcji przesądzić mogły głosy Polonii amerykańskiej. Sprawę utrudniał fakt, że w kwietniu 1943 r. Stalin zerwał z rządem polskim wszelkie relacje dyplomatyczne, gdy na światło dzienne wyszła zbrodnia katyńska, a rząd gen. Władysława Sikorskiego poprosił Międzynarodowy Czerwony Krzyż o zbadanie sprawy. Gdy Sikorski rozmawiał o Katyniu z Churchillem, ten stwierdził cynicznie: „Są rzeczy, które choć wiarygodne, nie nadają się do tego, aby mówić o nich publicznie”.

Kilka miesięcy później polski premier zginął w tajemniczych okolicznościach w katastrofie lotniczej w Gibraltarze (po upływie 50 lat od katastrofy Brytyjczycy przedłużyli utajnienie dokumentów na ten temat o kolejne 40 lat). Jego następca Stanisław Mikołajczyk stał się pionkiem na szachownicy, na której toczyła się gra mocarstw. Kiedy Roosevelt mamił go obietnicami, że nie zostawi Polski osamotnionej, reagował euforią. Tymczasem szef brytyjskiego MSZ Anthony Eden chłodno raportował: „Prezydent nic nie zrobi dla Polaków. Biedni Polacy, smutno, że sami się łudzą, jeśli wierzą w te niejasne i hojne obietnice. Prezydent wcale się nie będzie nimi później przejmował”.

 


UZURPATORZY

Stalin miał w zanadrzu plan: postanowił powołać własny „rząd” w oparciu o oddanych sobie komunistów przebywających w ZSRS i na terenach okupowanej Polski. Czynił to, mydląc oczy aliantom, którzy naciskali na niego, aby porozumiał się z legalnym rządem RP. „Polski rząd na emigracji jest ściśle związany z Niemcami, jego agenci w kraju zabijają naszych partyzantów” – stwierdzał w rozmowach z Churchillem i Rooseveltem. Na te kłamstwa rozmówcy nie reagowali. 20 lipca 1944 r. na Kremlu utworzono Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, świadomie unikając określenia „rząd tymczasowy”. Na przewodniczącego Stalin wskazał Edwarda Osóbkę-Morawskiego, zapewne dlatego, że nazwisko tego przedwojennego działacza socjalistycznego, który ukończył kilka klas szkoły powszechnej, było zupełnie nieznane. Inni pretendenci mogli za bardzo kłuć w oczy. Wanda Wasilewska, choć córka pierwszego ministra spraw zagranicznych II RP, piłsudczyka Leona Wasilewskiego, już przed wojną znana była z radykalnego komunizmu, co jeszcze mocniej się uwydatniło pod sowiecką okupacją, gdy domagała się, by po wojnie Polska stała się „siedemnastą republiką”. Michał Rola-Żymierski, choć z chwalebną kartą walk legionowych, został przed wojną zdegradowany ze stopnia generała do szeregowca i skazany za afery finansowe, co otworzyło mu drogę do współpracy z sowieckim wywiadem wojskowym.

Jednak i oni znaleźli się w składzie PKWN. Za resort bezpieczeństwa odpowiedzialny został płk Stanisław Radkiewicz, sowiecki oficer polskiego pochodzenia, a za reformy rolne – Andrzej Witos, brat popularnego przywódcy ruchu ludowego. Tak sformowany komitet wydał „Manifest do narodu”. Określał się w nim bezprawnie jako „jedyna tymczasowa władza wykonawcza”, a legalny rząd polski nazywał „samozwańczym”. Na tym nie kończyło się oszustwo. Stalin nie chciał, aby powstało wrażenie, że PKWN powstał pod jego dyktando. Dlatego wydrukowany na Kremlu manifest przetransportowano do pierwszego większego miasta zajętego przez Armię Czerwoną za linią Bugu. Był nim Chełm, w którym 22 lipca mury miejskie pokryły afisze z jego treścią. Tymczasem członkowie PKWN siedzieli dalej w Moskwie i dopiero sześć dni później samolotem wojskowym przetransportowano ich do miasta, w którym rzekomo prowadzili działalność. To „kłamstwo założycielskie” PRL było do lat 80. jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic.

 


FAKTY DOKONANE

Kilka dni później PKWN zainstalował się w Lublinie, tworząc z pomocą sowieckich bagnetów zręby podporządkowanego Moskwie powojennego państwa. Jednymi z pierwszych dokumentów były porozumienia z ZSRS. PKWN godził się, aby Polska utraciła Kresy wschodnie oraz żeby na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną działało sowieckie, a nie polskie sądownictwo. Stalin miał już wymarzony atut w rozmowie z aliantami. Gdy ci naciskali, aby porozumiał się z rządem Mikołajczyka, odpowiadał, że nawiązał już kontakt z PKWN, który „jedyny jest zdolny stworzyć administrację na ziemiach polskich”. „Nie znaleźliśmy w Polsce żadnych innych sił – stwierdzał cynicznie w rozmowie z Churchillem. – Tak zwane organizacje podziemne, kierowane przez rząd polski w Londynie, okazały się efemerydami pozbawionymi wpływu”. Wypowiadał te słowa w chwili, gdy trwała akcja „Burza”, w ramach której AK i struktury państwa podziemnego, wyzwalając z rąk niemieckich miasta na Kresach, Lubelszczyźnie i Podkarpaciu, witały Armię Czerwoną w roli gospodarzy. W tej sytuacji pod naciskiem aliantów premier Mikołajczyk udał się w ostatnich dniach lipca 1944 r. do Moskwy na rozmowy ze Stalinem. Rozmowy przypominały grę, w której nowicjusz siada do stołu z szulerem. Premier rozmawiał nie tylko z przywódcą ZSRS, ale także z uzurpatorami z PKWN, tym samym czyniąc z „komitetu lubelskiego” podmiot, z którym na równi można się układać. Atutem dla Mikołajczyka miało być powstanie warszawskie, jako dowód na wpływ rządu polskiego na życie w okupowanej Polsce i wyrażoną walką wolę wyzwolenia stolicy. Gdy o tym mówił – był to 3 sierpnia 1944 r. –Wasilewska przerwała: „Panowie są źle poinformowani. Poza zamachem na rogu Koszykowej w Warszawie od czterech miesięcy jest spokój”. A Stalin dodał, że Armii Krajowej w ogóle nie ma, są tylko „drobne oddziałki partyzanckie, które kryją się po lasach”. Los polski był przesądzony.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Historyk, doradca prezesa IPN, w latach 2016–2024 był szefem Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych


redakcja@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 12 września

Czwartek, XXIII Tydzień zwykły
Dzień Powszedni albo wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi
Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg w nas mieszka
i miłość ku Niemu jest w nas doskonała.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 6, 27-38
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do św. Stanisława Kostki 9-17 IX

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter