18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak tu wierzyć Ameryce?

Ocena: 0
2355

Spotkanie w Helsinkach przywołało na myśl najgorsze wspomnienia. W polskiej prasie pojawił się nawet termin „nowa Jałta”. Jałta jest w Polsce symbolem zdrady. Ale takie podejście do spotkania Trump-Putin jest całkowicie błędne; zasadza się na emocjach, a nie na faktach. Cała międzynarodowa polityka opiera się na umowach – traktatach. Zatem za zdradę może uchodzić niedotrzymanie umowy, tak jak np. zdradą było niedotrzymanie przez Prusy zawartego w 1790 r. przymierza z Rzecząpospolitą Obojga Narodów, gdy rok później, na zaproszenie targowicy, napadła nas Rosja. Natomiast pomiędzy Polską i USA w latach 1939-1945 nie istniała żadna umowa zobowiązująca Amerykę do podjęcia akcji w obronie Polski. Owszem, prezydent Franklin D. Roosevelt prawił naszym politykom różne komplementy, ale nie podpisał z rządem londyńskim żadnej umowy.

Politycy, szczególnie przed wyborami, składają szczodre obietnice – i podobnie jest w polityce międzynarodowej. Dyplomaci obsypują się komplementami, i jeśli jedna strona weźmie poważnie jakieś miłe deklaracje i na ich podstawie podejmie działania, które przyniosą jej szkodę, to winien jest nie ten, kto te obietnice czynił, bo to jest część „rytuału”, ale winien jest naiwny, który dał się nabrać na pustosłowie. Zakłada się, że politycy są zawodowcami i wiedzą, co jest konieczne, żeby obiecujący był zmuszony spełnić swe zapewnienia. Świat polityki jest światem kontraktu: bez umowy żadne piękne słowa nie mają najmniejszej mocy.

 

Tymczasem w Polsce

Polityka zagraniczna „dobrej zmiany” opiera się na założeniu, że jedynym środkiem gwarantującym naszą niepodległość będzie stała obecność wojskowa USA w Polsce. W tym celu prezydent Duda złożył ofertę pokrycia kosztów pobytu amerykańskiej brygady w Polsce – jesteśmy gotowi wydać na przygotowanie bazy 2 mld dolarów.

Jest to takie samo naiwne podejście do polityki międzynarodowej, jakie uprzednio przejawiali gen. Władysław Sikorski i premier Stanisław Mikołajczyk, ponieważ wszelkie deklaracje i obietnice składane rządowi londyńskiemu przez Winstona Churchilla i Roosevelta nie miały żadnej mocy wiążącej. Tak samo będzie z obecnością wojskową USA w Polsce: będzie ona – jeśli się w jakiejś formie pojawi – istnieć tak długo, jak długo będzie to zgodne z interesem narodowym USA. O zmianie sytuacji możemy dowiedzieć się z Twittera, tak samo jak dziś o wycofaniu się z Syrii dowiedzieli się bojownicy SDF. Stany Zjednoczone nigdy nie zawarły przymierza z SDF, FSA czy z rządem w Kabulu, więc Amerykanie nie mają wobec nich żadnych traktatowych zobowiązań.

Pomijając stosunek obecnego lokatora Białego Domu do NATO i artykułu 5 traktatu założycielskiego NATO, wypada podkreślić, że ów artykuł daje nam pewne gwarancje, ale nie są one aż tak oczywiste, jak się powszechnie uważa. Przytoczmy ten artykuł w całości: „Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim, i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego [podkr. KD]”.

Artykuł 5 nie zobowiązuje bezwzględnie do wypowiedzenia agresorowi wojny, a tym bardziej do obrony nienaruszalności granic zaatakowanego. Jeśli zatem kiedyś zostaniemy napadnięci i prezydent USA uzna, że nie warto ryzykować zagłady nuklearnej jego kraju dla ocalenia Warszawy, lub że okupacja Polski nie zagraża „bezpieczeństwu obszaru północnoatlantyckiego”, to wysłanie pomocy humanitarnej, czy nawet wyrażenie ubolewania z tego powodu na Twitterze, spełni wymogi traktatu waszyngtońskiego. Byłoby to zresztą zgodne z licznymi przed- i powyborczymi zapowiedziami Donalda Trumpa na temat NATO.

Miejmy nadzieję, że kiedyś polskie elity w końcu zrozumieją, że najlepszą gwarancją niepodległości jest potężna własna armia. Miliardy dolarów możemy wydawać na sfinansowanie obecności obcego wojska na naszej ziemi albo na zakup najnowocześniejszej broni, albo – jeszcze lepiej – na postawienie własnego przemysłu zbrojeniowego na światowym poziomie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest profesorem ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia, USA

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter