19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Głosy na wagę złota

Ocena: 4.4
1115

Jarosław Gowin odbył rajd po mediach, anonsując swój powrót do polityki. Czy jest w stanie odebrać rządzącej partii poparcie konieczne do utrzymania władzy?

Tak naprawdę był to rajd byłego wicepremiera po audycjach stacji TVN. Polityk epatuje, moim zdaniem nadmiernie, opowieściami o swojej depresji. To nie jest dobry punkt wyjścia do aspirowania do kluczowej roli w państwie, nawet jeśli wywołuje falę zdawkowego współczucia i pochwały za upowszechnianie wiedzy o tej dolegliwości.

Zarazem pierwsze wypowiedzi Gowina ustawiają go w roli mściciela. Zapowiada apelowanie, za pośrednictwem TVN, do jednej czwartej zwolenników PiS, która – wynika to z sondaży – ogląda stację Moniki Olejnik. Mają oni być potencjalnymi wyborcami „umiarkowanej centroprawicy”, którą Gowin chce tworzyć z liderami PSL, a nawet z Szymonem Hołownią.

Czy groźba jest realna? Na pewno o tyle, że każde dwa procent stracone przez jedną bądź drugą stronę politycznej wojny w Polsce może okazać się kluczem do zdobycia przez kogoś władzy i utraty tej władzy przez kogoś innego. W roku 2015 Jarosław Kaczyński wziął na pokład Zjednoczonej Prawicy i Gowina, i Zbigniewa Ziobrę właśnie po to, aby mu tych dwóch–trzech procent nie zabrakło. Teraz, wobec pewnego kryzysu poparcia dla PiS, są one niemal na wagę złota. Z tego punktu widzenia decyzja Kaczyńskiego, aby pozbyć się Gowina z rządu i koalicji, może okazać się błędna, nawet jeśli nie poskutkowała utratą większości w Sejmie. Co prawda PiS pozbawił byłego wicepremiera większości posłów, ale przy urnach może mu czegoś zabraknąć.

 


KTO JEST WINIEN

Ta większość zresztą też jest problematyczna. Wystarczy posłuchać przechwałek Pawła Kukiza, jak to całe państwo zawisło na głosach jego i dwóch jego kolegów. Albo obserwować, z jaką paniką obóz rządzący sprawdza, czy ma większość do zablokowania komisji śledczej w sprawie inwigilacji Pegasusem. Ale przyjmijmy, że rządzący dotrwają do wyborów w konstytucyjnym terminie. Sejmowa drobnica w ostateczności nagina się do rządu, bo sama boi się wcześniejszego rozwiązania parlamentu. Gowin sugeruje jednak, że gra toczy się już o nowe rozdanie.

Czy można było tego rozwodu uniknąć? Każda ze stron tworzy własną legendę. Z perspektywy Gowina wygląda to tak, że Kaczyński przyzwolił na rozbijanie jego Porozumienia (początkowo przede wszystkim Adamowi Bielanowi), bo chciał się zemścić za zablokowanie wyborów kopertowych w roku 2020, w którym to sporze ówczesny wicepremier nie tylko miał rację moralną, ale ratował obóz rządzący przed kompromitacją. Te zbyt późno i źle przygotowane przepisy prowadziłyby do wyborczego chaosu i do kwestionowania mandatu Andrzeja Dudy.

Z kolei przeciwnicy Gowina, także jego dawni koledzy z Porozumienia, twierdzą, że ten wieczny polityczny wędrownik o wielkich ambicjach już na początku nowej kadencji Sejmu w roku 2019 sugerował, że to jego ostatnia kadencja z PiS. A podczas wojny o wybory kopertowe spiskował z opozycją, przymierzał się do fotela marszałka sejmu po wywróceniu obecnego układu.

To chyba fakt, że Gowin coraz mniej myślał kategoriami wspólnego interesu. Spór o przepisy Polskiego Ładu prowadził hałaśliwie, jakby już nastawiony na zerwanie. Inna sprawa, że po jego wyrzuceniu z rządu niektóre z jego propozycji podatkowych premier Morawiecki jednak przyjął, tyle że cichcem. Chyba obie strony miały już siebie dosyć. Nie jest łatwo być partnerem Kaczyńskiego – z natury rzeczy dominuje nad otoczeniem. Ale też być może coraz trudniej było zaspokajać Gowina.

Pewnie jeszcze po latach i być może historycy, a nie komentatorzy, będą się głowili, kto tu jest winien i czego. Ciekawsze jest pytanie, co wyniknie z Gowinowych wygibasów. Czy faktycznie uda mu się manewr z „opozycyjną centroprawicą”? Co to pojęcie w praktyce w ogóle oznacza? I czy kluczem do przejęcia władzy przez opozycję jest dokooptowanie do niej ludzi o temperamencie i poglądach Gowina?

 


CENTROPRAWICA, CZYLI CO?

Tak zdaje się mniemać lewicowy komentator Jakub Majmurek, który po występach Gowina w TVN z żalem zauważył, że być może bez „centroprawicowego” komponentu programowego opozycyjnej koalicji (obojętne, czy wyborczej, czy zawiązanej już po wyborach) nie uda się w roku 2023 przejąć władzy. Ten komponent miałby dotyczyć nie tylko społeczno-gospodarczych poglądów Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Jarosława Gowina, ale także na przykład aborcyjnego „kompromisu”, który nie tylko Lewica, ale i PO chętnie by zamieniły na aborcję na życzenie.

Potwierdzać to wrażenie mogą inne okoliczności. Donald Tusk wojuje dziś z Lewicą. Chce ją pozbawić części elektoratu, ale może ją też chcieć okrążyć paktowaniem z bardziej umiarkowanymi politykami spoza swojej partii. Z drugiej jednak strony ten sam Tusk prowadzi dziś z PiS wojnę totalną, nastawioną na całkowite zdyskredytowanie moralne takich ludzi jak Kaczyński czy Morawiecki. Czy można to robić zręcznie i skutecznie, mając u boku takich ludzi jak Gowin, któremu komentatorzy opozycyjni wciąż wypominają współudział w polityce Zjednoczonej Prawicy? I któremu w najlepszym razie wyznaczają mało komfortową rolę „świadka koronnego”? Dodajmy: świadek koronny to także gangster.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter