24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co da nam szczyt NATO

Ocena: 0
2850

– Obrona flanki wschodniej będzie oparta zarówno o środki polegające na wzmocnieniu, jak i o samą wysuniętą obecność wojsk sojuszniczych na tym terenie – o konsekwencjach szczytu NATO w Warszawie mówi Tomasz Szatkowski.

Z Tomaszem Szatkowskim, wiceministrem obrony narodowej, rozmawia Maciej Walaszczyk

 

Na czym polega przełomowość decyzji, które zapadną na szczycie NATO w Warszawie?

Do tej pory obrona flanki wschodniej miała być oparta o zasadę wzmocnienia. Oznaczało to, że dopiero w sytuacji pojawienia się zagrożenia miały być np. do Polski przesyłane siły sojusznicze. Co więcej, do pewnego momentu nie istniały nawet konkretne plany, jak to wzmocnienie miałoby przebiegać.

 

Co więc konkretnie uzyskujemy?

Oprócz skutecznego wdrożenia decyzji z poprzedniego szczytu, czyli np. bardziej skonkretyzowanych planów i stworzenia tzw. szpicy, dochodzą nowe decyzje o przełomowym znaczeniu. Przełomowość tych decyzji polega na tym, że obrona flanki wschodniej będzie oparta zarówno o środki polegające na wzmocnieniu, jak i o samą wysuniętą obecność wojsk sojuszniczych na tym terenie. Co więcej, obecność tych oddziałów nie będzie rodzajem tripwire’a, jak po angielsku nazywa się stosowane czasem potykacze z drutu, których zadaniem jest alarmowanie o agresji. Nie będzie to tylko symboliczna obecność wojsk NATO, mająca charakter politycznej manifestacji. Oddziały te będą miały autentyczną i wiarygodną zdolność bojową. Może nie jest to potencjał olbrzymi, ale na tyle wiarygodny, że jest w stanie wziąć udział w walce samodzielnie lub we współpracy z wojskami goszczącymi. I będzie do tego gotowy. Ma więc zapewnić, że od momentu wystąpienia sytuacji konfliktowej będzie w stanie walczyć.

 

Wzmocni to realnie naszą obronność?

Na pewno obecność tych jednostek będzie wzmacniała potencjał obronny państw je goszczących, co szczególnie odnosi się do krajów bałtyckich. Dotyczy to też oczywiście Polski, naszych wschodnich rubieży. Obecność tam jednostek NATO będzie równie niebagatelna. Obecność wojsk sojuszniczych będzie również ciągła.

Kolejną sprawą, jaka zostanie ustalona podczas szczytu, jest kwestia systemu dowodzenia wojskami sojuszniczymi na flance wschodniej. W tym punkcie także sojusznicy zaakceptowali polską propozycję, polegającą na oparciu systemu dowodzenia wysuniętą obecnością na dowództwie narodowym jednej z polskich dywizji, które zostanie „unatowione”. Ta decyzja będzie miała jeszcze jeden pozytywny skutek. Będzie zakotwiczać rolę korpusu szczecińskiego. Będziemy tworzyć nową strukturę, która będzie mu podlegała i przez którą będziemy bezpośrednio koordynować i dowodzić wysuniętą obecnością sił NATO. Jej struktura będzie oparta o dowództwo polskiej dywizji.

 

Jaka będzie rola Polski w tym systemie obrony?

Na pewno inna niż państw bałtyckich. Polska będzie nie tylko odbiorcą pomocy sojuszniczej, ale z uwagi na nasze zdolności i położenie większa będzie także i nasza odpowiedzialność za bezpieczeństwo sąsiadów. Przełoży się to m.in. na polski udział w wysuniętej obecności w państwach bałtyckich, a także w dowodzeniu i koordynowaniu obrony wschodniej flanki NATO, wraz z państwami ramowymi grup bojowych wysuniętej obecności. Logiczną konsekwencją decyzji, o których dyskutujemy, jest również fakt, że rozwinięciu powinna ulec infrastruktura potrzebna do przyjęcia i dowodzenia tymi siłami. Rozmawiamy po prostu o kolejnych elementach, które usprawniałyby tzw. świadomość sytuacyjną i zdolność dowodzenia na flance wschodniej. Prowadzone są również prace nad kolejnymi elementami wzmocnienia, po tzw. NRF wraz ze szpicą, czyli siłach szybkiego reagowania, czyli nad Follow-on-Forces. I o ich rozwoju również rozmawiamy i chcemy się podzielić odpowiedzialnością za nie m.in. z Niemcami.

 

Rozumiem, że cała koncepcja obrony wschodniej flanki NATO, która obejmuje Polskę, ale również wspomniane kraje bałtyckie czy Rumunię, obliczona jest na agresję rosyjską. Jak ona może wyglądać? Na jaki scenariusz będziemy gotowi? Czy na zmasowany atak konwencjonalny z Białorusi, Królewca i Bałtyku, czy raczej na destabilizację obszaru między Suwałkami a Łotwą i Litwą przy pomocy „zielonych ludzików”?

Jeśli chodzi o scenariusz konfliktowy i odpowiedź na niego, to pierwsze stadium konfliktu, tzw. hybrydowe, zależy od odporności wewnętrznej państw sojuszniczych. Ale również spoistość NATO będzie tutaj czynnikiem wzmacniającym. Drugim stadium eskalacji potencjalnego konfliktu jest stadium konwencjonalne, a więc przejście od destabilizacji prowadzonej przez wspomnianych „zielonych ludzików” do wojny konwencjonalnej. Po przyjęciu i implementacji decyzji o wysuniętej obecności taki konflikt od samego początku będzie się toczył w układzie nieizolowanym. Po prostu obecność wojsk sojuszniczych będzie zmuszała je do udziału w takim konflikcie. Uniemożliwi to też potencjalnemu agresorowi działania na zasadzie polityki faktów dokonanych małymi siłami. Będzie on zmuszony do zgromadzenia większych sił. To zaś spowoduje, że będzie można łatwiej wykryć szykowaną agresję. Obecność sił międzynarodowych, w tym szczególnie państw dysponujących potencjałem nuklearnym, wzmacnia wiarygodność odstraszania także w tym wymiarze. Jakakolwiek, nawet ograniczona, próba użycia broni nuklearnej, której ofiarą mogliby paść także żołnierze z tego państwa, może mieć swoje konsekwencje.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter