16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Budowanie narodowej potęgi

Ocena: 0
1277

 

Amerykanie bardzo dbają o to, aby działać w ramach koalicji. Koalicje są albo przez nich dogłębnie przygotowywane, albo Amerykanie są wręcz błagani, aby do nich przystąpić. Tak było w XX w., tak jest i dziś. Fakt ten nie tylko zmniejsza ryzyko i ułatwia osiągnięcie celu, ale i mobilizuje społeczeństwo.

Nie zawsze sprawy rozwijają się po ich myśli, niemniej te podstawowe i wypróbowane zasady są na ogół przestrzegane. Amerykańskie elity doskonale zdają sobie sprawę z tego, że każde społeczeństwo ma ograniczone zasoby energii i że tego bezcennego elementu trzeba używać niesłychanie ostrożnie. Tam nie sięga się do szabli w obronie imponderabiliów. Amerykanie nie rzucili się, żeby pomścić zniewagę, jaką prezydent Roosevelt poniósł z ręki A. Hitlera, tylko czekali sposobnej chwili. Stąd w amerykańskich działaniach nie ma nic z ułańskich szarż, natomiast cechują się one dogłębną analizą możliwych kosztów i zysków.

 


RODZIME PORAŻKI

Na tym tle lepiej widać, skąd wzięły się nasze niepowodzenia. Rok 1939 zastał nas bliżej Berlina niż Paryża i Londynu. To Hermann Göring był stałym bywalcem w Białowieży. Odzyskanie Zaolzia było postrzegane jako działanie ręka w rękę z Niemcami. Dopiero gdy okazało się, że apetyty Hitlera nie kończą się na Czechosłowacji, naprędce odgrzebaliśmy stary sojusz z Francją. Owszem, 1 września mieliśmy międzynarodowe traktatowe wsparcie, ale prawdziwe alianse to jest wynik wieloletnich wysiłków i współpracy, a nie skleconych na gwałt związków.

W 1944 r. sprawy miały się jeszcze gorzej. O żadnych umowach tyczących się obowiązku udzielenia pomocy powstaniu warszawskiemu nie było mowy. Byliśmy członkiem koalicji antyhitlerowskiej, ale Anglosasi, poza frazesami, nie podjęli w stosunku do Polski żadnych traktatowych zobowiązań. Natomiast armia i państwo (ZSSR), z którym siłą rzeczy mieliśmy podejmować współpracę po wyzwoleniu Warszawy, były nam zdecydowanie wrogie. Co więcej, los Polski został przesądzony już podczas konferencji w Teheranie rząd londyński miał wiedzę tyczącą się głównych postanowień. Zatem powstanie i tak niewiele mogło zmienić.

O ile w 1939 r. wyboru nie mieliśmy – wojna została nam narzucona – o tyle decyzja o wywołaniu powstania zależała tylko od nas samych.

Powstańcy wykazali się niezwykłym hartem ducha, walecznością, wytrwałością i poświęceniem, ale ta ogromna ofiara poszła na marne, ponieważ zawiodły elity, które tę decyzję podjęły. Zabrakło elementarnej kalkulacji szans powodzenia i oceny możliwych zysków i strat.

Spożytkowaliśmy ogromną ilość energii społecznej na przedsięwzięcie, którego sukces był bardzo mało prawdopodobny, bo nawet zwycięstwo nad niemieckim okupantem nie dawało żadnej gwarancji osiągnięcia zamierzonego celu – niepodległej Polski.

 


UKRAIŃSKIE ZMAGANIA

Rosja dokonała najazdu na Ukrainę. Czy taki bieg wydarzeń był nieunikniony?

Od czasu szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 r. Rosja zdecydowanie mówiła, że nie dopuści do wejścia Gruzji i Ukrainy do tego sojuszu. Na poparcie tej groźby kilka miesięcy później Putin najechał Gruzję. W Kijowie na skutek Euromajdanu został obalony prorosyjski prezydent, który dawał gwarancję, że ten stan rzeczy nie ulegnie zmianie. Na ten rozwój sytuacji Kreml zareagował aneksją Krymu i wywołaniem rebelii w Donbasie.

Rzecz jasna Ukraina ma wszelkie prawo przystąpić do każdej organizacji, do której chce, niemniej cała udokumentowana historia ludzkości pokazuje, że w wielu przypadkach państwa nie są w stanie realizować przynależnych im praw. Polska podczas II wojny światowej najdłużej walczyła z Niemcami i skutkiem tego nasz kraj miał wszelkie prawo do samodzielnego bytu po jej zakończeniu, ale czy sprawiedliwości stało się zadość? Przykłady można mnożyć bez końca.

Póki w Białym Domu zamieszkiwał Donald Trump, który wielokrotnie poddawał w wątpliwość przydatność NATO, póty sprawa przystąpienia Ukrainy do NATO była martwa. Jego przegrana diametralnie zmieniła sytuację – idea przyjęcia Ukrainy do Paktu nabrała rumieńców. W grudniu ubiegłego roku Kreml wystosował ultimatum do Zachodu domagające się m.in. wyrzeczenia się przez Kijów natowskich aspiracji. USA pominęły tę bezczelność milczeniem i z podobnym odzewem to ultimatum spotkało się nad Dnieprem.

Ponownie – działania zbrojne Rosji to przykład bandytyzmu w polityce międzynarodowej, niemniej można mieć wątpliwości, czy strategia obrana przez Ukrainę przyczyni się do zwiększenia potęgi tego państwa. Nawet jeśli obecne zmagania zakończą się zwycięstwem Ukrainy (o co należy gorąco się modlić), to i tak zapłacona za nie cena będzie ogromna. W tej chwili ten umęczony kraj posiada jedynie mgliste obietnice nowego Planu Marshalla, ale czy one się ziszczą? Polskie doświadczenia z okresu II wojny światowej nie napawają optymizmem.

Wiele wskazuje na to, że amerykańskie elity, będąc na miejscu prezydenta Zełeńskiego, postąpiłyby inaczej.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest profesorem ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia, USA

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 17 kwietnia

Środa, III Tydzień wielkanocny
Każdy, kto wierzy w Syna Bożego, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 35-40
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter