29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bilans prezydentury

Ocena: 0
3817
Zacznijmy od tego, kim Bronisław Komorowski nie był. Krytykującym go mediom, zwłaszcza społecznościowym, udało się wykreować własny obraz prezydenta. Był to wizerunek człowieka nieporadnego, pogubionego, co tu dużo mówić – niemądrego. Była to kopia metod użytych wcześniej wobec Lecha Kaczyńskiego.

Sprytny, nieoryginalny

Tymczasem mieliśmy do czynienia z politykiem sprytnym, świadomym swoich celów, do pewnego momentu pewnie i zręcznie poruszającym się na politycznej szachownicy. Owszem, pełnym ludzkich ograniczeń – symbolem były jego zabiegi w trakcie kampanii 2010 roku, aby podczas państwowych ceremonii mówić w sposób naturalny, bo pobrzmiewał kazaniami, i to nazbyt dziarskimi w tym smutnym posmoleńskim okresie.

Tamte trudności pokonał dzięki usilnym ćwiczeniom. W roku 2015 na ćwiczenia nie starczyło już czasu i woli, mnożyły się za to gafy. Komorowskiego zgubiła zaszczepiona mu przez własny obóz wiara w łatwe, bezapelacyjne zwycięstwo.

Niemniej nie mamy do czynienia z karykaturą. Tę wykreowała natura ostrej kampanii. W roku 2005 Komorowski sam wprowadził do polityki drwiący, lekceważący przeciwnika ton, naśmiewając się z Jarosława Kaczyńskiego jako człowieka nie mającego dzieci, a wypowiadającego się na temat polityki prorodzinnej. – U niego tylko plaża i kot – powiedział ten dobry znajomy Janusza Palikota. Dziesięć lat później sam padł ofiarą tej metody. I sądząc z pełnego skarg wywiadu dla „Polityki”, odczuł to boleśnie.

Nie był również Bronisław Komorowski jakimś szczególnym uosobieniem bierności, gnuśności i braku programu. Tę z kolei przypadłość wykreowali stratedzy kampanii Andrzeja Dudy, szukając dla swego młodego i mało znanego kandydata wyrazistego kontrapunktu. Skoro Duda obiecywał prezydenturę aktywną, przeciwnik musiał być oskarżony o nieruchawość i rutyniarstwo.

W rzeczywistości prezydent, choć wybierany przez naród, nie ma wielu konstytucyjnych narzędzi wpływania na rzeczywistość. Tymi dysponuje w pierwszym rzędzie Rada Ministrów. Zbyt aktywna głowa państwa może łatwo narazić się na zarzut rozpychania swoich kompetencji, siania niezgody, przeszkadzania innym w rządzeniu.

Trudno też uczciwie porównywać Komorowskiego z Lechem Kaczyńskim, badając ich aktywność choćby liczbą wet i wniosków do Trybunału Konstytucyjnego. Poprzednik poza dwoma pierwszymi latami koegzystował z wrogim sobie rządem PO-PSL. Komorowski przez całe pięć lat miał do czynienia z rządem swoich partyjnych kolegów.

To jednak nie zmienia faktu, że nie korzystał ze wszystkich możliwości, jakie daje urząd prezydenta, bardziej nauczycielski czy nawet moralny niż czysto polityczny. Trudno go w rezultacie powiązać z jakąś konkretną ideą, jaką udałoby mu się przeprowadzić czy choćby upowszechnić.


Prezydent głównego nurtu

Kiedy mowa o Lechu Kaczyńskim, kojarzy się on z aktywną polityką zagraniczną na kierunku wschodnim czy z polityką historyczną, realizowaną zwłaszcza przy użyciu odznaczeń. Za to Komorowski bardziej naśladował innych, niż wnosił coś własnego. Choć w swoim pałacu skupił nieco inne grono niż to, które otaczało premiera Tuska (Tomasz Nałęcz, grupa dawnych polityków „starej” Unii Wolności), zajmowało się ono z reguły odtwarzaniem.

Kiedy Komorowski w roku 2010 został kandydatem na prezydenta, jako jeden z najbardziej doświadczonych polityków PO, pozostających jednak cały czas w cieniu Donalda Tuska, reprezentował wyraźne poglądy i kierunek myślenia. To on pięć lat wcześniej stawiał konsekwentnie na uniemożliwienie koalicji PO-PiS, przedstawiając IV RP jako niedopuszczalną rewolucję. I to on w czasach, kiedy PO flirtowała z ideą stawiania się wewnątrz Unii Europejskiej („Nicea albo śmierć”), przekonywał swoich kolegów, że trzeba pozostawać posłusznie w głównym europejskim nurcie. Dochodziły do tego więzi z generalicją i z wywodzącymi się z PRL służbami specjalnymi.

Ale Bronisław Komorowski został prezydentem w momencie, kiedy ten sposób myślenia wygrał już bezapelacyjnie w całej Platformie. W efekcie nie trzeba było zbyt często używać prezydenckich uprawnień do jego forsowania. Jeśli doszukiwać się będziemy społecznych treści tej prezydentury, należy ich szukać w faktach mało spektakularnych. Choćby w konsekwentnej obronie prokuratury wojskowej, pozostającej bastionem dawnych czasów, a przy okazji terenem wpływów Komorowskiego. Albo w przeforsowaniu zmian w ustawie o zgromadzeniach, utrudniających środowiskom opozycyjnym organizowanie manifestacji.

Także w polityce zagranicznej cepeliowska wręcz retoryka nie powinna przesłaniać treści. Już podczas kampanii 2010 roku deklarował chęć kontynuowania polityki wschodniej Lecha Kaczyńskiego. Czym jednak było jego zainteresowanie sprawami wschodnimi? Podczas wizyty rosyjskiego premiera Miedwiediewa w Polsce w grudniu 2010 roku pałac prezydencki sprzyjał dyskretnie zabiegom Moskwy o wpuszczenie rosyjskiego kapitału do polskiej energetyki. Zostało to wówczas zablokowane przez Tuska. Także zainteresowanie tematyką ukraińską polegało przez lata na kultywowaniu serdecznych stosunków z prorosyjskim prezydentem Wiktorem Janukowyczem.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter