Parlament Angoli uchwalił nową ustawę dotyczącą aborcji. Podnosi ona minimalną karę za przerwanie ciąży z dwóch do czterech lat, a maksymalną z ośmiu do dziesięciu lat.
Za przyjęciem nowych przepisów głosowało 125 deputowanych, zaś 36 wstrzymało się od głosu. Wcześniej parlament odrzucił projekt ogłoszenia referendum w sprawie depenalizacji aborcji w kraju.
Według tamtejszych władz brak głosu sprzeciwu wobec nowej ustawy świadczy o tym, że sprawa aborcji nie jest zagadnieniem dzielącym partie polityczne tego afrykańskiego kraju. Minister sprawiedliwości Rui Mangueira oświadczył, że nowa ustawa wypiera wprawdzie obowiązujące od XIX w. przepisy, nie zmienia jednak miejscowego ustawodawstwa wobec przerywania ciąży. – Aborcja jest zakazana i karalna w naszym kraju, gdyż nasze przepisy mają zapewniać prawo do życia – podkreślił minister.
W myśl nowej ustawy osoby współuczestniczące w aborcji podlegają karze pozbawienia wolności od 4 do 10 lat. Wyjątkiem są sytuacje, w których zagrożone jest życie lub zdrowie matki, a także ciąże powstałe w wyniku przestępstwa.
Zdaniem niektórych miejscowych komentatorów nowe przepisy są kolejnym “ukłonem” angolskich władz w stronę Kościoła katolickiego. Jego hierarchia w latach 2013-16, naznaczonych społeczną debatą o możliwości ogłoszenia referendum aborcyjnego, przypominała o naturalnym prawie do życia każdego obywatela od poczęcia do naturalnej śmierci.
W styczniu br. władze Angoli uznały za legalnie działające na terytorium tego kraju 81 związków wyznaniowych, w tym Kościół rzymskokatolicki. Jak poinformował wówczas rząd, te wyznania, które wciąż nie mają statusu Kościoła, zostaną wciągnięte na listę, potocznie zwaną Platformą Religijną. Przedstawicielka rządowej agencji ujawniła, że konieczność istnienia dodatkowej listy związków wyznaniowych niemających podstaw prawnych wynika z wydarzeń z Huambo z 2015 r. Doszło tam wówczas do starć z policją członków sekty Światło Świata.
.jpg&w=624&h=543)
Co? Gdzie? Kiedy?
