Nie miałem żadnych kontaktów z Marcinem P. i nie zabiegałem o nie; nie lokowałem też żadnych środków w produkty oferowane przez Amber Gold – zapewniał podczas wtorkowego przesłuchania przed komisją śledczą prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
fot. PAP/Tomasz Gzell– Chciałem bardzo wyraźnie podkreślić, że nie miałem żadnych kontaktów z Marcinem P. Nie zabiegałem o żadne kontakty z nim, nie odwiedziłem nigdy siedziby tej spółki, również nie lokowałem żadnych środków w produktach finansowych oferowanych przez tę firmę – zapewniał Adamowicz na wstępie przesłuchania.
Dodał, że "ze względu na powagę wysokiej komisji" nie chce komentować słów twórcy Amber Gold, które padły podczas jego czerwcowego przesłuchania. – Jestem prezydentem miasta blisko półmilionowego, mam do dyspozycji aparat pracowniczy – Urząd Miejski o 1100 etatach i na pewno nie muszę osobiście wchodzić w rolę kuriera, mam do tego współpracowników – stwierdził.
Nie miałem z nim (Marcinem P. – PAP) żadnych kontaktów, ani o nie nigdy nie zabiegałem – powtórzył Adamowicz.
W trakcie wygłaszania słowa wstępnego Adamowicz zwracał też uwagę, że sprawa Amber Gold skrzywdziła wielu Polaków, w tym mieszkańców Gdańska. – Chcę bardzo wyraźnie podkreślić, że jestem bardzo zainteresowany w wyjaśnieniu wszystkich okoliczności, bo bardzo wielu Polaków zostało pokrzywdzonych, w tym pewnie największa grupa to byli moi mieszkańcy, mieszkańcy Gdańska – mówił.
– Pokrzywdzonym został też Gdańsk; dobra opinia o nim, wizerunek bez wątpienia został naruszony. Mówię to nie tylko jako prezydent Gdańska, ale też jako mieszkaniec miasta nad Bałtykiem i Motławą – dodał.
Podczas czerwcowego przesłuchania przed komisją śledczą Marcin P. był pytany m.in. o to, czy w zakresie swojej działalności i bieżącego funkcjonowania jego firma kontaktowała się z politykami na Pomorzu. – Nie zostawałem na Pomorzu w kontakcie z żadnymi politykami. Politycy sami szukali ze mną kontaktu, ja raczej próbowałem się zawsze od polityków odcinać – mówił Marcin P. Dopytywany, którzy politycy szukali z nim kontaktu, odparł: "Na pewno prezydent miasta Gdańska poprzez port lotniczy w Gdańsku".
B. szef Amber Gold zeznał ponadto, że "chęć znalezienia kontaktu ze strony polityków różnych opcji zawsze była, chyba najczęstszy był jednak z członkami prezydium Miasta Gdańska".
Marcin P. mówił też, że wśród osób, które lokowały pieniądze w Amber Gold, znajdowały się nazwiska około trzydziestu polityków. – W chwili obecnej nie jestem w stanie (powiedzieć) (...) na pewno było nazwisko Adamowicz, na pewno była pani Kopacz Ewa, na pewno był znany polityk PiS – mówił P. Według niego w bazie były wszystkie opcje polityczne na szczeblach: centralnym i wojewódzkim. (PAP)