23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Telewizja Kurskiego?

Ocena: 0
2540

W TVP ABC dla dzieci to się udaje…

Rzeczywiście, redaktor Justyna Karnowska jest znakomita i cieszę się, że w wyniku dobrej zmiany może kierować tym kanałem. Jest zresztą matką czwórki dzieci. Ma więc doświadczenie nie tylko zawodowe.

 

Wracając do seriali: skąd taka nadpodaż seriali tureckich w TVP? Chodzi o jakieś pojednanie kultur, oswajanie z islamem?

To pozostałość po zakupach dokonanych przez poprzedni zarząd. W tych serialach nie ma jednak afirmacji islamu. To są filmy kostiumowe, tanie, a jednocześnie chętnie oglądane. Myślę że to chwilowa moda, która już przemija. Problem jest bardzo prozaiczny: puste szuflady po poprzednikach, którzy nie zrobili zapasów z dobrych filmów. Trzeba było się salwować wypełnianiem anteny tym, co jest. Złożyliśmy już projekt serialu, który można nazwać polskim „Wspaniałym stuleciem”. Chodzi o produkcję, która wejdzie na ekrany od stycznia, a najpóźniej od marca przyszłego roku. Nazywa się „Korona królowej” i będzie to film kostiumowy, pokazujący najlepsze lata polskiej państwowości, odwołujący się do naszej narodowej dumy, a jednocześnie pełen estetyki. Będzie emitowany w soboty i w niedziele albo codziennie. Rozważamy obydwa warianty.

 

A co z „Ranczem”?

Ranczo ma nowy, premierowy sezon od września.

 

Telewizję Polską czekają teraz duże wyzwania w związku z przyjazdem papieża Franciszka i Światowymi Dniami Młodzieży. Jaka jest skala zaangażowania TVP w to przedsięwzięcie?

Maksymalna. Angażujemy w to zadanie prawie tysiąc osób. To widać również po zapotrzebowaniu na finanse. Wyszło nam, że powinniśmy mieć dofinansowanie na poziomie 31 mln zł, a dostaliśmy 9 mln, czyli niewiele więcej niż na festiwal w Opolu. Z tą jednak różnicą, że Opole jest dla 3 tys. tysięcy ludzi, ma jedną lokalizację i trwa trzy wieczory. Tutaj zaś mamy około 30 lokalizacji, ponad 1,5 mln ludzi i sześć dni. Angażujemy więc wszystkie siły. Do obsługi studia plenerowego w czasie pobytu papieża Franciszka Telewizja Polska rzuca swoje najlepsze siły, czyli Annę Popek i Krzysztofa Ziemca – chyba najlepszy duet, jaki można sobie wymarzyć do tego typu uroczystości. Gdziekolwiek będzie się działo się coś ważnego, stamtąd będzie to transmitowane to na żywo w TVP Info. Wszystko, co będzie z udziałem papieża, będzie transmitowane w TVP 1.

 

Podczas tych uroczystości będziecie musieli udostępnić sygnał z waszych kamer wszystkim stacjom telewizyjnym. Jak chcecie przekonać ludzi, aby oglądali transmisje właśnie we TVP?

Nie musimy chyba przekonywać, bo jak dzieje się coś ważnego i ogólnonarodowego, to ludzie instynktownie włączają telewizję publiczną. Inaczej smakuje hymn narodowy w meczu o wysoką stawkę oglądanym w Telewizji Polskiej, niżeli w stacji komercyjnej. W odróżnieniu od stacji komercyjnych dla nas pytanie, jaki zysk będziemy mieć z tej transmisji, jest tak samo niedorzeczne, jak pytanie o to, ile dywizji ma papież. Nie musimy przekonywać ludzi, żeby programy religijne czy tożsamościowe oglądali w telewizji publicznej. To dla nich oczywiste.

Dofinansowanie dla TVP
na Światowe Dni Młodzieży
jest niewiele wyższe
niż na festiwal w Opolu

Próbką było dla nas zaangażowanie w obchody 1050-lecia chrztu Polski w Gnieźnie i w Poznaniu. Te obchody wyszły w TVP bardzo godnie. Są takie momenty w życiu narodu, kiedy TVP musi zrezygnować z dochodu, jaki przyniosłyby jej reklamy i dać ważną transmisję.

 

Będą to tylko transmisje. Czy startujecie wcześniej z programami, które mają przygotować Polaków na przyjazd Ojca Świętego?

Startujemy wcześniej, już od połowy lipca emitowany jest film dokumentalny o papieżu Franciszku. W poniedziałek 25 lipca na antenie TVP 1 będzie specjalne orędzie abp. Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, przed przyjazdem papieża. We wtorek zaś będziemy mieć przesłanie samego Ojca Świętego do Polaków i uczestników Światowych Dni Młodzieży.

 

Czy inne programy w TVP będą współgrać z klimatem transmisji papieskich?

Staraliśmy się uniknąć wszystkich treści inwazyjnych wobec transmisji papieskich. Było kilka takich min, które zostały wykryte i rozbrojone przez panią dyrektor Joannę Klimek. Na przykład w odcinku „Ojca Mateusza” na te dni pojawiał się wątek tragicznego wypadku z udziałem pielgrzyma. Uznaliśmy, że lepiej będzie wyemitować ten właśnie odcinek w innym czasie. Podobnie trzeba było darować sobie emisję serialu „Ptaki ciernistych krzewów”, ponieważ obraz romansującego duchownego nie licuje z klimatem tych dni i jest sprzeczny z naszą wrażliwością.

 

Mówi pan, że telewizja Jacka Kurskiego będzie dopiero w kwietniu przyszłego roku. A czy wtedy Jacek Kurski będzie jeszcze prezesem TVP?

Nie mnie to sądzić…

 

Jak to więc jest ze stabilizacją w TVP? Projekt, który na szczęście nie wszedł w życie, przewidywał, że kadencja prezesa TVP ma trwać dwa lata, z możliwością odwołania w każdej chwili.

Według nowszego projektu kadencja ma być trzyletnia, ale też w każdej chwili może zostać przerwana. Trzeba działać tak, jakby się w każdej chwili miało dać sprawozdanie z tego, co się zrobiło.

 

Brzmi to eschatologicznie…

Dlatego każdego dnia pracuję do drugiej-trzeciej w nocy, bo nie chcę zmarnować ani sekundy, by zrobić wszystko to, co powinienem.

 

Nie boi się pan jakiejś „nocnej zmiany”?

Nie boję się. Jak ksiądz wie, przeszedłem już w życiu tyle, że jestem gotowy na wszystko. Nie można się uzależniać od stanowiska, ale traktuję je niezmiernie poważnie i niczego nie robię poza pracą i w weekendy widzeniem się z dziećmi.

 

To, czego nie udało się zrobić redaktorowi Kurskiemu przed 20 laty, uda się prezesowi Kurskiemu?

Wtedy nie miałem ambicji odnowy całej telewizji. Zadzwonił do mnie Marian Terlecki w czerwcu 1991 r., czyli po pół roku swojej prezesury po zwycięstwie Lecha Wałęsy, i powiedział: „Jacek, przyjedź i pomóżcie mi zdekomunizować tę firmę”. Nie zapomnę, jak pierwszego lipca, dokładnie 25 lat temu, wjeżdżaliśmy na dziewiąte piętro do Mariana Terleckiego: „Weźcie kamery i macie zrobić dobry program, dostaniecie dobry czas, wymyślcie coś”. W takich partyzanckich warunkach już po trzech tygodniach mieliśmy program „Refleks” na antenie. Robiliśmy z Piotrem Semką dobry program publicystyczny, choćby słynny odcinek z Michnikiem, Urbanem i Moniką Olejnik wspólnie odjeżdżającymi spod studia. Wtedy chcieliśmy zrobić wyrwę w murze w takim zakresie, w jakim to było możliwe. Walczyłem tylko o danie świadectwa prawdzie. Teraz, po latach, jest szansa odbudowania i przywrócenia siły telewizji publicznej. Traktuję to jako być może największe wyzwanie mojego życia.

 

Telewizja bardziej wciąga niż polityka?

Wyciągają realne emocje i realna odpowiedzialność. W związku z tym bardziej mnie wciąga teraz telewizja, bo jest czymś bardzo realnym. Jednocześnie czuję siłę swojego podpisu. W polityce bardzo często podpis jest fikcją. Trzeba podpisywać się pod czymś, co jest z góry uzgodnione w ramach jakiegoś konsensusu. Tutaj odpowiedzialność jest większa, praktycznie jednoosobowa, bo prezes zarządu TVP w tej hierarchicznej strukturze ma bardzo dużą władzę. Ale przy tych wszystkich zastanych układach potrzeba jakiegoś turbodoładowania. Telewizja wciągnęła mnie całkowicie.

 

Wracamy zatem do pierwszej miłości?

Tak, bo ze wszystkich moich życiowych doświadczeń to telewizja zawsze mi przy sercu kołatała, że tu coś jeszcze jest do zrobienia. To była i jest ta miłość.

rozmawiał ks. Henryk Zieliński
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy

Idziemy nr 30 (564), 24 lipca 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter