Katarzyna Wasilewska była korespondentką z około dwudziestu pielgrzymek Jana Pawła II do Polski i różnych krajów świata. Na cześć papieża Polaka wszyscy jej trzej synowie mają na imię Jan.
Z wykształcenia historyk sztuki, włada kilkoma językami. Obecnie pracuje jako wydawca i prezenterka serwisów informacyjnych w Radiu Warszawa. Bardzo ciekawa świata, lubi wiedzieć i rozumieć, co się dzieje – i pokazywać prawdę. – Pracuję w bardzo miłym zespole, a to zdarza się rzadko – dodaje.
Jest córką aktora filmowego i teatralnego Wieńczysława Glińskiego, o którym napisała wyjątkową biografię „Wieńczysław Gliński. Aktor, amant, tata”. – Zostałam z dużą ilością materiału, z szufladami pełnymi recenzji zbieranych przez wiele lat i z głową pełną wspomnień. Zanurzanie się w tamtym świecie wielkich postaci polskiej sceny i filmu było czystą przyjemnością – podkreśla. – Tata znakomicie czuł się w rolach dramatycznych, za które zdobywał nagrody także za granicą, m.in. na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach ex aequo z Jeanne Moreau. Bawił publiczność warszawskich teatrów w komediach, przede wszystkim Fredry, za co go najbardziej kochano. Uważano, że ma francuski styl gry – lekki, z wdziękiem. Do tego potrafił się świetnie poruszać, pasował do takich ról. Nauczył mnie kochać sztukę, dostrzegać piękno i patrzeć z wrażliwością na otaczający świat – opowiada Katarzyna Wasilewska.
Wyjaśnia, że ojciec bardzo nie chciał, żeby poszła w jego ślady i obracała się w środowisku aktorskim. Po maturze rodzice postanowili więc wysłać ją do Paryża, gdzie studiowała rzeźbę. – W tamtych czasach, u nas smętnego komunizmu, było to jak lot na księżyc – przyznaje. – Mieszkałam u ciotki dziennikarki, która była Francuzką polskiego pochodzenia. Dzięki niej poznałam wielu dziennikarzy znanych gazet i czasopism, np. „France-Soir” czy „Elle”. Otworzyły mi się oczy na nieznany dotąd świat, który był ogromnie ciekawy, tak wiele było do poznania. Wtedy pomyślałam, że niekonieczne muszę występować na scenie.
Przez jakiś czas pracowała jako pierwszy sekretarz Ambasady RP i wicedyrektor w Instytucie Polskim. Jej praca polegała na promocji Polski, przeważnie poprzez kulturę. Czasami organizowała także wydarzenia historyczne, np. sesję upamiętniającą kard. Stefana Wyszyńskiego na Uniwersytecie Katolickim w Paryżu. – Udało mi się na to wydarzenie sprowadzić francuską telewizję, co poczytuję za duże osiągnięcie, bo Francuzi najczęściej interesują się wyłącznie sobą i własną kulturą. Byłam zachwycona tą pracą, ponieważ mogłam pokazywać kulturalne bogactwo Polski i krajów ościennych, jak Litwa i Ukraina – mówi. – Przez pierwszy rok byłam tam tylko z najmłodszym synem, który miał wówczas czternaście lat. Nie miałam czasu przygotować mu nawet jedzenia, raczej to on robił dla mnie sałatki. Pierwszego dnia szkoły musiał sam wrócić przez nieznany mu Paryż. Nie mogłam opuścić pracy i odebrać go, ponieważ pracowałam po dwadzieścia godzin dziennie. Mimo to wiedziałam, że to co robię, ma sens.
Ważnym wydarzeniem w jej życiu był wybór Karola Wojtyły na papieża. – Kiedy się o tym dowiedziałam, wyszłam na balkon i zaczęłam wykrzykiwać z radości. Jak już wiedziałam, że Ojciec Święty przyjedzie do Polski, powiedziałam sobie, że zrobię wszystko, żeby w tym wydarzeniu uczestniczyć. Zatrudniłam się w Polskiej Agencji Interpress, która obsługiwała pielgrzymkę od strony medialnej. Kiedy zobaczyłam Jana Pawła II i usłyszałam pamiętne słowa na ówczesnym placu Zwycięstwa w Warszawie: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”, doznałam prawdziwego wstrząsu i wiedziałam, że coś musi nastąpić – relacjonuje.
Pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do ojczyzny okazała się początkiem przygody życia. – Był dla mnie drogowskazem, ojcem duchowym i w ogóle najważniejszym człowiekiem na ziemi. W nim widziałam dobro, prawdę i piękno, idealnie ze sobą połączone – mówi ze szczerością. – Żyłam od pielgrzymki do pielgrzymki, nie po to, żeby zwiedzać świat, ale żeby przy nim być i go słuchać.
Prywatnie jest żoną i matką. Mąż Jacek ukończył Politechnikę Warszawską, pasjonuje się żeglarstwem i pilotowaniem samolotów. – Ma kapitalne poczucie humoru i mnóstwo fantazji – mówi z uśmiechem Katarzyna. – Jest wyjątkowym człowiekiem, wyznającym niemodne współcześnie wartości, takie jak wierność, dobroć, bezinteresowność czy uczynność. Wszystkim pomaga, a przy tym pozostaje skromny.
Państwo Wasilewscy mają trzech synów. – Jeden jest prawnikiem, drugi finansistą, a trzeci skończył etnologię – wymienia mama. Noszą imiona: Jan Paweł, Krzysztof Jan i Mateusz Jan – wszyscy po papieżu Polaku.