20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Z płonącymi oczami

Ocena: 0
1062

Św. Grzegorz z Nyssy snuje refleksję, że gdy Jezus po zmartwychwstaniu wniebowstąpił, w niebie było wielkie zdziwienie.

fot. archiwum

Aniołowie próbowali Go powstrzymać, bo przecież nie można sobie ot tak wejść do nieba. Okazało się, że jest coś, co nie pozwala im Go dotknąć. To była krew i rany – aniołowie tego nie znają, bo nigdy nie doświadczyli zranienia fizycznego.

Po zmartwychwstaniu Jezus wszedł do nieba brudny i zakrwawiony. Aniołowie ponoć nie wiedzieli, że Syn Boży zstępuje na ziemię. Wzięli Go za jakiegoś zmaltretowanego człowieka, który po poważnym wypadku zostaje przyjęty do Królestwa. Bardzo się zdziwili, gdy Jezus wszedł na najwyższy poziom nieba i Bóg Ojciec rzucił Mu się na szyję…

Według słów św. Grzegorza, aniołowie nie rozpoznali Jezusa. Podobnie może być z nami. Wydaje się często, że znika nam z oczu, „nie czujemy Go” albo inaczej Go sobie wyobrażamy. Bóg obiecuje, że będzie posyłał Ducha. Nie tylko po to, abyśmy „nadawali na tych samych falach”, o czym pisałem tydzień temu. Ojciec chce nam ułatwiać w lepszym rozpoznawaniu Jezusa w naszej codzienności.

To jest to, o czym pisze św. Paweł, zapewniając, że Duch da nam „światłe oczy”, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja powołania, czym bogactwo Jego chwały i naszego dziedzictwa. Ze względu na swoją potęgę Bóg posyła nam Ducha, który ma nas wzmacniać i utwierdzać w przekonaniach. On ma nam pomóc zrozumieć, może nawet wyjaśniać wątpliwości. Odważę się napisać: Bóg posyła nam Ducha, aby nas zafascynował chrześcijaństwem.

Porównajmy to do prozaicznej sytuacji. Staje przed nami ktoś, kto nigdy nie był w górach. Zaprasza (z nieco anemiczną miną) do wspólnego wyjazdu w Tatry. Może brzmieć mało przekonująco. Pomyślmy, jak zareagujemy, gdy pojawi się przyjaciel, który co roku przełazi najpiękniejsze pasma górskie i wytrwale zalicza coraz to nowe szlaki, a teraz z płonącymi oczami opowiada o swoich przygodach. Aż chce się podjąć wspólną eskapadę.

Taki jest nasz Bóg: zależy Mu, aby pociągnąć nas do siebie. W lekturze Ewangelii, na Eucharystii, podczas modlitwy spotykamy się z Kimś, kto jest absolutnie przekonujący. Z Kimś, kto chce, abyśmy nie byli zdziwieni spotkaniem z Jezusem, bo inaczej Go sobie wyobrażaliśmy. On chce, abyśmy rozumieli naszą codzienność, nie bali się moralnych dylematów, które przynosi życie.

Zatęsknijmy za patrzeniem przez pryzmat Ewangelii na to wszystko, co się nazywa: przygoda mojego życia. Zbyt długo nie stójmy bezczynnie, patrząc w niebo. Jezus wytycza kierunek: idź („wstań z kanapy”) i rozpowiadaj (mów, o tym wszystkim, co usłyszałeś i czego doświadczyłeś). I rób to z płonącymi oczami.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest wikariuszem parafii bł. Władysława z Gielniowa na Natolinie w Warszawie

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter