19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Komentarze do czytań - Wtorek, XXVII Tydzień zwykły, wspomnienie św. Faustyny Kowalskiej

Ocena: 5
560

Czy my, na codzień, staramy się zawsze być w stanie łaski uświęcającej, czy modlimy się lub pościmy przed podjęciem ważnych decyzji? A tak generalnie, czy staramy się kochać Boga ze wszystkich sił? Gdy tak będziemy żyć, wszystko będzie nam przydane. Gdy Bóg na pierwszym miejscu, wszystko inne na swoim miejscu.

-teksty czytań-

Fot. cathopic.com

komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: Andrzej Kowalski

Pierwsze czytanie: Jon 3, 1-10

Pogodzony w końcu z Bogiem Prorok Jonasz słyszy raz jeszcze: „Idź do Niniwy, głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. Zwróćmy uwagę na dwa motywy przewodnie.
Pierwszy: ile musiało się wydarzyć, aby Boże Słowo nie wróciło puste do swego Źródła. Burza na morzu, uświadomienie i otwarcie się pogańskich marynarzy na istnienie „Pana lądów i mórz”, ratunek dla Jonasza od zatracenia za sprzeniewierzenie się Bogu – wszystko to zdarzyło się z miłosierdzia dla Niniwy.
Drugi motyw: Bóg mówi wyraźnie, byśmy czynili to, co On nam zleca. Przekładając te słowa na misję Kościoła w świecie, oznacza to chrzest i nauczanie czyli głoszenie Słowa Bożego. Słowo Boże jest niezmienne. Co Bóg polecił, tego człowiek niech nie zmienia. Zauważmy też, że gdy Jonasz zaczął wykonywać dokładnie to, co polecił mu Bóg, nawet nie doszedł do końca miasta, a Niniwa już się nawróciła. Stał się cud.
Czy dzisiaj, idąc za przykładem króla Niniwy, nie powinniśmy wołać: Niechaj każdy się odwróci od swego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się zwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, i nie zginiemy?”   

Psalm responsoryjny: Ps 130, 1b-2. 3-4. 7b-8

Psalm ten w swojej formule należy do tak zwanych psalmów pokutnych. Przedstawia stan człowieka „z przeszłością”, świadomego swojej grzeszności, szukającego przebaczenia i pocieszenia. Podobny jest w tym do Psalmu 51.
Święty Alfons Liguori poznał, że trzy sprawy trzymają nas w lęku przed śmiercią i przed Bogiem: przywiązanie do ludzi i świata, wyrzuty sumienia i niepewność zbawienia. Psalm 130, tak jak i inne psalmy pokutne, jest Bożą modlitewną pomocą na te lęki. Odrzucając Wolę Bożą i miłość swego Stwórcy, człowiek postawił na własną wolę. Jakże kruchy to lód, po którym stąpamy. Bóg jest niezmienny w swej miłości do stworzenia. Z niej przecież powołał nas do istnienia. Człowiek zaś w swej naturze skażonej grzechem pierworodnym jest boleśnie i przewidywalnie zmienny, tak jak zmienna jest jego wola. Mimo odwiecznych starań Ojca, aby przywrócić nas do Siebie, upieramy się często przy swoich planach, szukając szczęścia poza Nim. Czemu więc, gdy zbliżamy się do Boga, nasza podświadomość nie pozwala nam w pokoju i miłości iść na to spotkanie? Czego się boimy? Czemu czasami sami się potępiamy?
Lekarstwem duchowym na tę przypadłość jest ufność w Boże Miłosierdzie, pokorna skrucha i determinacja. Jeśli nie Bóg, to kto lub co? Zróbmy sobie listę naszych lęków i zanieśmy je do stóp ukrzyżowanego Chrystusa. Panie, to mój kamień młyński, mój węzeł. Przez niego nie potrafię otworzyć się na Ciebie, nie potrafię Cię pokochać, bo się Ciebie boję.  Przetnij ten węzeł, aby dusza moja wzleciała do Ciebie. Przyjdż Panie, dusza moja pragnie Ciebie jak straż poranka.
Jeśli tego szczerze pragniesz, Jezus nie pozostawi Cię bez odpowiedzi. Tylko nasłuchuj Go i patrz, co się wokół Ciebie dzieje.   

Ewangelia: Łk 10, 38-42

Jakże krótka jest ta historia ewangeliczna, a jak pełna treści. Na pierwszy rzut oka pojawia się dylemat: czy ważniejsza jest modlitwa czy praca. Czy lepiej żyć jak Marta, czy jak Maria?
Jezus przez trzydzieści lat, zanim wyruszył na szlak głoszenia Dobrej Nowiny, uświęcał codzienność. Jako dziecko spełniał dziecięce posługi, jako młody meżczyzna pomagał świętemu Józefowi, aby na koniec, po śmierci swego ziemskiego Opiekuna, jakiś czas utrzymać siebie i swoją Matkę. Przez te wszystkie lata nie dokonywał cudownego rozmnażania chleba, aby Matka nie śleńczała przy żarnach i piecu, nie łowił ryb ze złotymi monetami, aby Józef nie pracował w pocie czoła na utrzymanie Świętej Rodziny. Był jak my w człowieczeństwie, ale bez grzechu. Dał nam przykład uświęcania się przez pracę, przez wypełnianie codziennych obowiązków stanu, przez duchowy kontakt z Bogiem-Ojcem, przez obecność w świątyni. Nie był rewolucjonistą realizującym jakąś utopię. Stał się jednym z nas, uniżył się w swej boskości, odczuł na własnej skórze głód i chłód, aby teraz być z nami w każdej chwili naszego życia i wspierać nas łaską. Zachęcał do heroizmu, aby z miłości Boga i bliźniego połączyć pracę i modlitwę w jedno.
Scena, którą opisuje dzisiejsza Ewangelia, dotyka wielu spraw i dylematów człowieka wierzącego, różnych stanów i zawodów. Jej materia jest niezwykle delikatna, a odpowiedź na postawione na początku pytanie jest niejednoznaczna. Ktoś powie: Chrystus był też Bogiem, my nie. Matka Boża była bez grzechu pierworodnego poczęta, my nie. Więc czego można od nas oczekiwać? Życia w Woli Bożej. Z tej Woli powinno pochodzić nasze powołanie, wybór stanu, nasz zawód, wybór małżonka czy ilość dzieci. Czy tak jest w naszym życiu? Jeśli tak, to wszystko jest jasne i nie trzeba dalej kontynuować tych rozważań. Jeśli nie, to stąpamy po polu minowym ludzkich utrapień. I tu mamy niezliczoną ilość ich możliwości. Która, które nas dotyczą? Czy tak naprawdę znamy prawdę o sobie? Czy chcemy ją poznać? Bo może dlatego uciekamy w pracę, w religijność, ponieważ nie akceptujemy siebie, swego życia, drugiego człowieka, którego wybraliśmy na małżonka, bo może maskujemy swoje wady pobożnością lub pracowitością, by nie powiedzieć – dewocyjnością czy pracoholizmem.
Chrystus patrzy w serce i intencje. Jeśli nie zdobędziemy się na heroizm stanięcia w prawdzie, w pokorze, ze skruszonym sercem przed naszym Ojcem i Panem, nigdy nie odpowiemy sobie uczciwie na żadne newralgiczne pytania.
Pan Jezus przed każdą ważną decyzją, czy to przed rozpoczęciem publicznego nauczania, wyborem Apostołów, czy swoją Męką, zawsze modlił się lub pościł. Często spędzał noce lub wstawał wcześniej, gdy inni jeszcze spali, na modlitewne spotkanie z Ojcem.
Czy my, na codzień, staramy się zawsze być w stanie łaski uświęcającej, czy modlimy się lub pościmy przed podjęciem ważnych decyzji? A tak generalnie, czy staramy się kochać Boga ze wszystkich sił? Gdy tak będziemy żyć, wszystko będzie nam przydane. Gdy Bóg na pierwszym miejscu, wszystko inne na swoim miejscu. Jeśli tak naprawdę chcemy być uczniami Chrystusa, to musimy wziąć swój krzyż i iść za Nim. Posłuszeństwo Bogu, a w ślad za tym i swemu powołaniu, jest nadrzędne. Prośmy świętą Faustynę o pomoc na tej drodze.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter