Bóg jest w stanie tak wynagrodzić człowieka, jak nikt inny. Warto przeżywać chrześcijaństwo w radości z bycia z Chrystusem, który przede wszystkim chce nas nieustannie obdarowywać, a jeśli coś nam mówi, to nie po to, aby uprzykrzyć nam życie, ale po to, żeby to życie uczynić szczęśliwym.
komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: ks. Mateusz Wielgosz
Pierwsze czytanie: 2Krl 2,1.6-14
Powołanie. Z czym nam się kojarzy to słowo? Bardzo często nasze myśli, gdy słyszymy to słowo, biegną w stronę kapłanów, sióstr zakonnych, misjonarzy. Może jeszcze niektórych zawodów, takich jak lekarz, nauczyciel. Jednak nie jest to do końca poprawne odniesienie. Bowiem każdy człowiek jest powołany przez Boga. W pierwszej kolejności do tego, żeby być szczęśliwym – w języku biblijnym słowo szczęśliwy to synonim słowa zbawiony. To jest pierwsze i najważniejsze powołanie, które zleca nam Bóg. Jednak to nie wszystko. To powołanie do szczęścia, zbawienia, realizuje się w życiu konkretnej osoby na ściśle określonej drodze. Tak było również z Eliaszem – prorokiem, którego powołaniem szczegółowym było przekazywanie Bożego Słowa, dokonywanie znaków w imię Boże. Eliasz zrealizował to powołanie, czego skutkiem było wejście do chwały nieba.
Są różne powołania, np.: do bycia mężem, żoną, tatą, mamą, księdzem, siostrą zakonną. Każde z nich ma nam pomóc w dojściu do nieba. Jeśli wkładamy całe swoje serce w to, aby to powołanie przez nas wybrane jak najlepiej realizować, jest duże prawdopodobieństwo, że – podobnie jak Eliasz – osiągniemy chwałę nieba. Ważne, aby nie zapomnieć, że na drodze powołania nie jesteśmy sami – jest z nami Bóg, który każdego dnia chce nas wspierać, abyśmy na tej drodze powołania wzrastali, aby ta drogą była dla nas drogą świętości.
Psalm responsoryjny: Ps 31,20-21.24
Autor psalmu wypowiada dziś słowa: „Miłujcie Pana, wszyscy, którzy cześć Mu oddajecie”. Miłość można okazywać na wiele sposobów. Miłość do Boga możemy wyrażać między innymi przez to, że będziemy Mu oddawać cześć, oddawać Mu chwałę, która po prostu Jemu się należy. Jemu, który stworzył świat, który jest Panem nieba i ziemi. Tę chwałę oddajemy między innymi wówczas, gdy jako Kościół gromadzimy się na Liturgii, na wspólnotowym uwielbieniu Boga. To oddawanie czci jest o tyle ważne, ponieważ uczy nas bezinteresowności wobec Boga, bezinteresowności na modlitwie – w tym momencie nie dziękuję Mu, nie proszę i nie przepraszam. Po prostu – uwielbiam Go za to, że jest, za to, jaki jest. I nie chcę niczego w zamian.
Ewangelia: Mt 6,1-6.16-18
W dzisiejszej Ewangelii aż cztery razy pada słowo „nagroda”. Co więcej, to słowo pada w momencie, kiedy Jezus mówi swoim uczniom o poście, modlitwie i jałmużnie – te słowa kojarzą się często z umartwieniem, z nawróceniem, z pokutą. Skąd więc ta „nagroda”? Jeden z księży, zapytany kiedyś, dlaczego jest chrześcijaninem, odpowiedział: Bo to najbardziej mi się opłaca. W innym miejscu Ewangelii Jezus mówi: „Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19,29). Stokroć otrzyma – tu na ziemi, i życie wieczne w przyszłości. Chrześcijaństwo to styl życia, który po prostu się opłaca. Pójście za Chrystusem, inwestowanie w relację z nim przez: korzystanie z sakramentów, czytanie Jego słowa, modlitwę zawsze przynosi owoc. Owoc, który ma wartość nie tylko w tym życiu, lecz także i w przyszłym. Bóg jest w stanie tak wynagrodzić człowieka, jak nikt inny. Warto przeżywać chrześcijaństwo w radości z bycia z Chrystusem, który przede wszystkim chce nas nieustannie obdarowywać, a jeśli coś nam mówi, to nie po to, aby uprzykrzyć nam życie, ale po to, żeby to życie uczynić szczęśliwym.