Gdy Jezus znów zapowiada swoje cierpienia, Jego słowa jak gdyby trafiają w pustkę, nie wywołują żadnej reakcji ze strony uczniów. Przechodzą oni po prostu do następnego tematu - chęci zajęcia uprzywilejowanych miejsc w wymarzonym królestwie Mesjasza. Przyzwyczaili się już słuchać Jezusa i zupełnie nie zwracać uwagi na to, co On mówi. Ta postawa jest również naszym nieustannym zagrożeniem.
Fot. pixabay.com/CCO komentarze Bractwa Słowa Bożego
autor: o. Dariusz Pielak SVD
Pierwsze czytanie: Syr 36, 1. 4-5a. 10-17
Autorem księgi znanej nam jako Księga Syracha jest jerozolimski mędrzec Jezus, syn Syracha. Żył on i nauczał pod panowaniem greckim, najprawdopodobniej na przełomie III-go i II-go wieku przed Chrystusem. Znamy go tylko z jego dzieła. W dzisiejszym czytaniu nasz jerozolimski mędrzec nie dzieli się już mądrością, ale przechodzi do modlitwy za swój naród. Jego modlitwa, nie zważając na żałosną sytuację, w jakiej znajduje się Izrael, ucieka się do słów pełnych wiary i nadziei. Syn Syracha nie mówi, że naród jest rozproszony, ale prosi Boga - „zgromadź pokolenia Jakuba”, nie mówi, że obcy nim rządzą, ale woła, aby Pan wziął pokolenia Jakuba w posiadanie. Zamiast skarżyć się na dominującą coraz bardziej w Jerozolimie kulturę grecką, błaga: „Napełnij Syjon wysławianiem Twej mocy”, i zamiast żalić się na brak boskiej interwencji przyzywa Boże działanie słowami: „wypełnij proroctwa, dane w Twym imieniu”. W naszych czasach możemy powiedzieć, że kryzys wiary „depcze nam po piętach”. Trudno znaleźć nań właściwe lekarstwo. Ale być może zamiast zamartwiać się o wszystkich, niech każdy wierzący zapyta sam siebie – czy stać mnie dziś na taką zdeterminowaną i pełną radosnej wiary modlitwę, jaką modlił się Jezus, syn Syracha?
Psalm responsoryjny: Ps 79, 5a i 8.9.11 i 13
Jednym z najbardziej emblematycznych miejsc w Jerozolimie jest pozostałość zachodniego muru kompleksu jerozolimskiej świątyni. Przyjęło się to miejsce nazywać „ścianą płaczu”. Bo i rzeczywiście, na przestrzeni trzech tysięcy lat, od kiedy Jerozolima stała się centrum życia narodu wybranego, wielokrotnie przychodziło Izraelitom opłakiwać jej zniszczenie, upadek i utratę. Z pewnością po każdej klęsce naród rozmyślał nad błędami politycznymi i strategicznymi, jakie doprowadziły do tragedii. Ale ostatecznie pojawiała się o wiele głębsza refleksja duchowa: straciliśmy Jerozolimę, bo byliśmy grzeszni i niegodni tego daru. Bóg nas opuścił i przestał nas chronić, bo my pierwsi Go opuściliśmy. Dlatego sposobem na powrót do umiłowanego miasta, gdzie zamieszkuje chwała Pana, jest skrucha serca. Właśnie o tej potrzebie nawrócenia mówi Psalm 79. Skruszone serce ludu na nowo spotyka się z odwiecznymi obietnicami Boga i z Jego niezmienną wiernością, dlatego właśnie może głosić chwałę Boga przez pokolenia. Warto wziąć przykład z narodu wybranego i w naszych życiowych niepowodzeniach nie tyle szukać winy w innych ludziach, czy w błędnie przyjętej strategii, ile zadać sobie pytanie: jaki w danej sytuacji był mój grzech?
Ewangelia: Mk 10, 32-45
Jezus po raz trzeci zapowiada swoją mękę. Można powiedzieć, że coraz mocniej wprowadza uczniów w tajemnicę swojej mesjańskiej misji. Jednakże, choć brzmi to paradoksalnie i tragicznie, uczniowie duchowo i mentalnie idą w kierunku zupełnie odwrotnym. Kiedy Jezus po raz pierwszy zapowiedział swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie, to reakcją była negacja i odrzucenie tej trudnej do przyjęcia prawdy. Ewangelista Mateusz przekazuje słowa Piotra: „Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie” (Mt 16, 22). Kiedy jakiś czas później Jezus wrócił do tego tematu, to według świadectwa św. Marka, uczniowie „nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać” (Mk 9, 32). Ta tchórzliwa ucieczka od trudnej prawdy była przyczyną ich późniejszej zdrady swojego Mistrza. Oni nie porzucili Go w Ogrodzie Oliwnym. Oni porzucili Go, kiedy przestraszyli się trudnych słów i bali się wyjaśnić, jakie było ich znaczenie. I dlatego w Wielki Czwartek okazali się słabi i bezbronni. A w dzisiejszej Ewangelii Jezus znów zapowiada swoje cierpienia. O dziwo, te słowa jak gdyby trafiają w pustkę. Nie wywołują one żadnej reakcji ze strony uczniów. Przechodzą oni po prostu do następnego tematu, jakim jest chęć zajęcia uprzywilejowanych miejsc w wymarzonym królestwie Mesjasza. O czym świadczy ta reakcja uczniów? Otóż o tym, że oni przyzwyczaili się już słuchać Jezusa i zupełnie nie zwracać uwagi na to, co On mówi. Ta postawa jest również naszym nieustannym zagrożeniem.