„Nie ma Go tu, zmartwychwstał”. Nie możemy szukać i kontemplować śmierci, lecz życie, którym jest Jezus.
fot. Obraz Albrecht Fietz z Pixabaykomentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: ks. Bogusław Zeman SSP
Pierwsze czytanie: Hi 19, 1. 23-27a
Fragment, który rozważamy, pochodzi z dialogu, jaki Hiob prowadzi z zaprzyjaźnionymi mędrcami. Przyszli go pocieszyć, kiedy dowiedzieli się o jego tragedii. Przyjaciele próbują przekonać Hioba, że cierpi wskutek własnych grzechów, a więc nieszczęście jest konsekwencją jego błędnych wyborów. Hiob odpiera te zarzuty, jest bowiem świadom, że cierpi niesprawiedliwie. Dlatego właśnie ma odwagę odwołać się do Boga, którego czyni swoim obrońcą wobec kłamliwych oskarżeń.
Pomimo cierpienia Hiob wyznaje wiarę w dobroć Boga i w to, że dokona On zbawczej interwencji. Sam Hiob prawdopodobnie rozumiał ją jako ocalenie mu życia i przywrócenie zdrowia. Z innych jego wypowiedzi wynika, że nie wierzył w zmartwychwstanie w znaczeniu chrześcijańskim. Ta prawda była objawiana powoli i jeszcze się nie ukształtowała.
Tradycja przyjęła jednak wyznanie Hioba jako wyraz intuicji odnośnie do zmartwychwstania i życia wiecznego, które są zamierzone przez Boga. I w taki sposób interpretujemy je w kontekście dzisiejszego wspomnienia. Bóg, który nie jest autorem śmierci (Mdr 1, 13), ale źródłem życia, przewidział życie człowieka zjednoczone ze swoim, a więc jako wieczne i szczęśliwe. Ten zamysł Bóg realizuje wobec nas i w nas przez swoją łaskę, której źródłem jest odkupieńcza śmierć Chrystusa i Jego zwycięstwo nad śmiercią.
Psalm responsoryjny: Ps 27, 1bcde. 4. 7 i 8b i 9a. 13-14
Psalmista wyznaje ufność w Bogu, którego dobroci już doświadczył w swoim życiu. Jest przekonany, że może polegać na Bogu, którego nazywa swoim światłem, zbawieniem i obrońcą. Wyrazem Bożego błogosławieństwa jest dla psalmisty możliwość odwiedzenia świątyni i przebywania w niej na zawsze. W taki sposób zaświadcza o swoim pragnieniu, aby nieustannie trwać w obecności Boga. Wzrok Boga psalmista rozumie jako przestrzeń bezpieczeństwa. Kiedy Bóg widzi człowieka, roztacza nad nim swoją opiekę, z miłością nad nim czuwa.
Do tych przekonań psalmisty dokładamy także naszą wiarę w życie wieczne. Nie tylko pragniemy doświadczać szczęścia z przebywania z Bogiem na ziemi, ale także po naszej śmierci. Domem Boga, w którym mamy przygotowane miejsce (J 14, 2), jest Jego królestwo. Poczucie bezpieczeństwa będzie płynęło z ostatecznego wyzwolenia nas przez śmierć z mocy Złego i z jego planów wobec nas. W domu Boga będziemy przebywać na zawsze, będzie to uszczęśliwiające doświadczenie wspólnoty z samym Bogiem i wszystkimi zbawionymi ludźmi.
Ta wiara, to przekonanie wyrażają się w konkretnej postawie życiowej. Psalmista nazywa ją „szukaniem oblicza Pana”. Chodzi o to, aby już tutaj, na ziemi, korzystać z możliwości trwania w obecności Boga, by już tutaj „wchodzić” w przestrzeń łaski i dokonywać wyborów, które nas do Boga zbliżają.
Drugie czytanie: 1 Kor 15, 20-24a. 25-28
Wydarzeniem centralnym naszej wiary jest osoba i dzieło Jezusa Chrystusa. Punktem kulminacyjnym całej historii świata jest Jego śmierć i zmartwychwstanie. Mamy to szczęście żyć ze świadomością faktów dokonanych. Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa są więc dla nas punktami odniesienia w interpretowaniu przeszłości, w przeżywaniu teraźniejszości i spoglądaniu ku przyszłości. Wszystko nabiera pełnego sensu tylko w świetle tych faktów.
Święty Paweł podejmuje trudne zadanie wyjaśnienia tego Koryntianom, którzy z filozofii platońskiej zaczerpnęli nieufność w odniesieniu do ludzkiego ciała i perspektywy zmartwychwstania. Skoro ciało uważali za przeszkodę w dotarciu do idealnego świata ducha, a śmierć momentem wyzwolenia, zmartwychwstanie jawiło się im jako zagrożenie powrotem do niechcianego stanu wpisania w niedoskonałą materię.
Apostoł wyprowadza Koryntian z błędu, tłumacząc, że właśnie zmartwychwstanie Jezusa przywraca porządek ustanowiony przez Boga i niweluje skutki grzechu, wśród których śmierć jest konsekwencją najtragiczniejszą. To w Chrystusie Zmartwychwstałym wszystko się odradza i przekracza dominację śmierci. Cała historia osiągnie swoją pełnię, przechodząc przez bramę zmartwychwstania, która otwarła się w Jezusie. Kresem dziejów nie będzie unicestwienie, lecz zbawienie, czyli życie wieczne w Bogu, który stanie się „wszystkim we wszystkich”.
Ewangelia: Łk 23, 44-46. 50. 52-53; 24, 1-6a
Umierający Jezus wydaje się przegrywać. Gaśnie, umiera i zostaje zamknięty w grobie. Jednak już moment Jego agonii zwiastuje nowy początek, nowe otwarcie historii… Oto zasłona, która oddzielała Miejsce Najświętsze w świątyni „rozdarła się przez środek”. Dostęp do Boga został przywrócony, bariera została pokonana. Dokonało się to właśnie w Umierającym, rozdartym na krzyżu Jezusie, który swoim krzyżem na zawsze połączył ziemię z niebem.
Nowy początek zwiastuje także otwarty grób. Życia nie da się zatrzymać w mogile na wieki, bo tym życiem jest Jezus Chrystus, Bóg Wcielony, nasz Zbawiciel Zmartwychwstały. Odtąd wszyscy otrzymaliśmy otwarte przejście do nowego i pełnego życia. Kto przechodzi przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa podczas swojego ziemskiego życia, odnajdzie to przejście także po swojej śmierci.
Najpierw jednak konieczne jest pokonanie śmierci w sobie, czyli „zdefiniowanie” siebie na nowo w świetle faktu zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Kobiety, które przybyły do grobu Jezusa, były bezradne i przestraszone. Nie szukały żyjącego, lecz umarłego. Dopiero aniołowie uświadomili im pomyłkę: „Nie ma Go tu, zmartwychwstał”. Nie możemy szukać i kontemplować śmierci, lecz życie, którym jest Jezus.