Tradycja apokryficzna i hagiograficzna czyni z Nikodema świętego, który dla znaku krzyża poświęcił wszystko, z własnym życiem włącznie. Historia zatoczyła krąg – kąsany przez węża utkwił przepełniony wiarą wzrok w Wywyższonym.
fot. freelyphotoskomentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: dr Anna Rambiert-Kwaśniewska
Pierwsze czytanie: Lb 21,4b-9
Spojrzenie ku górze
Opowiadanie o wężach uśmiercających Hebrajczyków musi nosić w sobie ziarno prawdy. Bo czyż którykolwiek z ludów przechowujących ustnie lub spisujących swoją historię ukazuje sam siebie w równie negatywnym świetle, jak czyni to Izrael? Konfrontujemy się dziś z jednym z momentów historii, w którym Izraelici okazują daleko idącą niewdzięczność. Zostali bowiem wyzwoleni – za darmo. Otrzymali cudowny pokarm i wodę, za darmo; doczekali się przymierza z Bogiem, całkowicie za darmo, doświadczyli nieprawdopodobnych Bożych interwencji, za darmo. W końcu za darmo (choć kosztowało ich to wiele bitew) otrzymali Ziemię Obiecaną. A tymczasem tęsknią do swoich oprawców, nudzą się darmo otrzymanym jedzeniem, które wydaje im się marne, wątpią i szemrają, dlaczego? Tylko dlatego, że nuży ich wędrówka, wszystko trwa zbyt długo. Dlatego niektórzy nawet w obliczu zagrożenia życia kurczowo trzymają się swoich zgubnych nawyków i tracą sprzed oczu jedyne narzędzie zbawienia. Czyż to nie nader dobitna przestroga dla nas, by zawsze kierować nasz wzrok ku górze, ku temu, co przynosi ocalenie… na wieki.
Psalm responsoryjny: Ps 78,1b-2.34-35.36-37.38
Wyrozumiały Przewodnik
Wedle zawartej w Biblii historii zbawienia zwykło się postrzegać dzieje linearnie i dzielić je na trzy okresy: Boga Ojca (Stary Testament), Syna Bożego (czasy Wcielenia) oraz Ducha Świętego (czas Kościoła aż po paruzję). Psalmista dowodzi, jak wielkie mamy szczęście, że żyjemy w ostatniej z epok. Okres starotestamentowy wymagał innych środków, niż kratki konfesjonału, nasz żal i skrucha oraz obecność Bożego szafarza. Bóg wychowywał swój naród żelazną rózgą, ale i dawał im wiele nieprawdopodobnie cudownych powodów do wytrwania w wierności przymierzu, choć i te nie miały dla Żydów wystarczającej siły dowodzenia. Tymczasem Jahwe wybaczał wielokrotnie, dawał wgląd w swoją miłosierną naturę, powstrzymywał gniew i nie wycofywał swojego baczenia na Izrael, nawet w obliczu najbardziej skrajnych przejawów nieposłuszeństwa.
Ewangelia: J 3,13-17
Dostrzec Wywyższonego
Spotkanie z faryzeuszem Nikodemem pod osłoną nocy jest niezwykle interesujące i treściowo nośne nie tylko z powodu głębokiej teologii wypowiadanych przez Jezusa słów. Ciekawa jest sama postać Jezusowego interlokutora, człowieka, który musiał toczyć wielką wewnętrzną walkę. Z pewnością odwołania do wydarzeń z Księgi Liczb, które poskutkowały unicestwieniem wielkiej części narodu przez węże oraz znak ocalenia były dla tego uczonego męża niezwykle czytelne. Ba, z pewnością potrafił przywołać odpowiednie passusy Pisma z pamięci. Z pewnością zrozumiał również, co Jezus miał na myśli, mówiąc o wywyższeniu Syna Człowieczego. Rodzi się jednak pytanie, czy zdołał dostrzec i właściwie zinterpretować ów znak, gdy stał się on faktem i przyjął formę krzyża z zawieszonym na nim ciałem Mesjasza? Nikodem spotykający Jezusa jest obrazem każdego wierzącego, który stawia pytania i szuka odpowiedzi. Ale czy summa summarum nie gubi przy tym tego, co jest prawdziwie zbawcze, czyli wejścia w relację, która nie wymaga uprawiania teologii? A może rozpoznaje znak, ale nie spogląda na niego z życiodajną wiarą, dostrzegając jedynie „głupotę krzyża”?
Tradycja apokryficzna i hagiograficzna czyni z Nikodema świętego, który dla znaku krzyża poświęcił wszystko, z własnym życiem włącznie. Historia zatoczyła krąg – kąsany przez węża utkwił przepełniony wiarą wzrok w Wywyższonym.