Panu Bogu bardziej chodzi o zdrowie mojej duszy niż ciała, o moją wiarę bardziej niż o zdrowie.
fot. www.unsplash.com komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: Ks. Łukasz Mroczek
Pierwsze czytanie: Lm 2, 2.10-14.18-19
Księga Lamentacji powstała jako poetycki komentarz do tragicznych wydarzeń z 586 r. przed Chrystusem. Była stosowana w liturgii w czasie postu w święto upamiętniające to wydarzenie. Lamentacje są próbą poradzenia sobie z emocjami przez człowieka, który doświadczył niewyobrażalnej tragedii, a zarazem formą poszukiwania zrozumienia tego wydarzenia. Spustoszenie Jerozolimy i zburzenie świątyni było dla Izraelitów doświadczeniem tak traumatycznym, że można je porównać do żałoby po śmierci kogoś bliskiego.
To niesamowite, że księga, w której Pan Bóg jest wprost obwiniany przez jej autora o ogrom cierpień narodu, staje się częścią Pisma Świętego, przez które to Bóg mówi do swojego ludu. Po pierwsze mówi, że Izraelici cierpią zasłużenie, z powodu swoich grzechów, a po wtóre, że dobrze przeżyty czas żałoby i zdrowa refleksja nad przyczyną tragedii może wzbogacić ich o nowe doświadczenie, które pomoże im lepiej zrozumieć pielgrzymkę przez życie.
I dla nas dzisiaj przesłanie Lamentacji ma ogromne znaczenie. Kiedy cierpię, nawet słusznie – z powodu swoich własnych grzechów, Pan Bóg zaprasza mnie do tego, żebym płakał nie tylko nad swoim cierpieniem, ale przede wszystkim nad grzechami i żebym się z nich nawrócił.
Ps 74 (73), 1b-2.3-4.5-7.20-21 (R.: por. 19b)
Pomimo zniszczenia świętego miasta i uprowadzenia jego mieszkańców do Babilonii w narodzie nie zgasła wiara w Bożą Opatrzność, czego świadectwem jest śpiewany dziś w liturgii Psalm 74. Wyraża on, co prawda niezrozumienie, wręcz skargę ludu wobec okrutnych wydarzeń, ale jednocześnie nie brak w nim przebłysków nadziei i ufności. Psalmista, chociaż wydaje się być w depresji, nie ustaje w prośbie do Boga o wybawienie narodu z opresji.
W życiu czasem jest trudno. Co powinien wtedy robić chrześcijanin? Wołać: o życiu biednych nie zapomnij, Panie. Choćby doświadczenie było nie wiadomo jak trudne, nie wolno mi stracić ufności, że Bóg jest większy; że nawet jeżeli pozwala mi cierpieć, to nie po to, aby mnie zniszczyć, ale abym mocniej zawierzył swoje życie Jemu.
Miłosierdzia, Panie, łaski, abym nie przestał Tobie wierzyć.
Ewangelia: Mt 8, 5-17
Jezus wziął na siebie nasze słabości i dźwigał nasze choroby – słyszeliśmy przed wybranym na dzisiaj fragmentem Ewangelii, i na jego zakończenie. To ważna informacja. Nasz Bóg jest Bogiem łaski i miłosierdzia, któremu nie są obojętne nasze ludzkie sprawy. I to niezależnie od tego, jaka jest moja wiara – Jezus uzdrawia i sługę setnika, i teściową Piotra, i anonimowych chorych, których do niego przynoszono w Kafarnaum.
Jednocześnie nasz Pan wyraża zachwyt nad wiarą setnika-poganina i rozczarowanie niewiarą rodaków. Cuda mogą się dziać w naszym życiu, Boża łaska może obficie na nas spływać, ale nie o nie przecież chodzi. Panu Bogu bardziej chodzi o zdrowie mojej duszy niż ciała, o moją wiarę bardziej niż o zdrowie. A o co chodzi mnie? Po co do Niego przychodzę? Tylko po to, żeby zajął się moimi przyziemnymi sprawami, czy po to, żeby rosła moja wiara w Jezusa Chrystusa – prawdziwego Boga, nie tylko cudotwórcę?