20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Komentarze do czytań - Poniedziałek, XXXII Tydzień zwykły

Ocena: 5
537

Może niejeden z nas łapie się na myśleniu, że chciałby tak samo powyrzucać z Kościoła tych wszystkich, którzy są nie do zaakceptowania przez nas. Czy to nie pycha i osąd innych? Nie ma w tym Boga. W trudnych czasach, albo zwyciężą w nas miłość i cnoty, albo nienawiść i wady. Panie uczyń mnie kanałem Twojej Miłości.

-teksty czytań-

Fot. cathopic.com

komentarze Bractwa Słowa Bożego
autor: Andrzej Kowalski

Pierwsze czytanie: Ez 47, 1-2. 8-9. 12

Warto spojrzeć na tekst pierwszego czytania z punktu widzenia naszej współczesności. Ezechiel, prorok sponiewieranego narodu w niewoli babilońskiej, jak wierzono - za odstępstwa od wiary, przekazuje braciom wygnańcom Bożą obietnicę powstania nowej Świątyni Jerozolimskiej, przyszłej chwały Izraela, siódmego cudu świata. Zniszczonej zresztą powtórnie za grzechy przyszłych pokoleń. Jest to także daleka zapowiedź Kościoła, w którym Chrystus, jako jego Głowa, jest źródłem wody żywej. Ten właśnie obraz wody wypływającej ze świątyni symbolizuje kościoły. I staje się jasne, dlaczego się je zamyka.
To liturgiczne czytanie mówi nam wiele o naszym Bogu. Bóg, który dopuszcza na swój lud bolesne konsekwencje jego świadomych grzesznych decyzji, jednocześnie nikogo nie przekreśla. Mało tego, kreśli radosną wizję przyszłości świata, która czeka na realizację. To dlatego Nieprzyjaciel robi wszystko, aby do tego nie dopuścić.
Czy przykład bardzo ograniczonego dostępu wiernych do kościołów z ostatnich miesięcy (m.in. w Polsce) lub całkowicie zamkniętego Kościoła (np. w Kanadzie) i smutne zjawisko opustoszałych świątyń po zniesieniu większości ograniczeń, nie powinny skłaniać do rachunku sumienia, czy współczesny człowiek nie sprzeniewierzył się Bogu i nie ponosi tego konsekwencji? Może więc lepiej jest modlić się o nawrócenie, nie zaś o wynalezienie cudownej szczepionki. Trzeba nam bardziej patrzeć na wyniesionego na Krzyżu Chrystusa, a nie na logo z wężami.

Psalm responsoryjny: Ps 46, 2-3. 5-6. 8-9

Łatwo powiedzieć „nie bój się”, ale gdy walą się góry i szaleją morza, to nie ma takich, którzy się nie boją. Są tylko tacy, którzy potrafią lub nie - opanować zewnętrzne objawy strachu. Toteż nie chodzi tu psalmiście o magiczną nieustraszoność jak w naszych bajkach o Wyrwidębach i Waligórach.
Psalmista widział Boga jakby przez mgłę, nie miał pojęcia o przyszłych wydarzeniach. A jednak dane mu Słowo Boże samoobjawiało Boga w Jego ponadczasowej dobroci, trosce o los człowieka, wszechmocy, obecności wśród swoich wybranych w świątyni. Dlatego prorok Izajasz mógł użyć określenia: „Emmanuel – Bóg z nami”.
My, mając już pełnię objawienia, poznaliśmy Boga w Chrystusie. A ten, kto poznał Chrystusa i pokochał Go, jest spokojny. Uczą nas tego tak zwani święci. Kim oni są? To ci, którzy oddali Bogu wszystko, co mieli i żyją tylko z łaski Bożej.  Dlatego zawsze są szczęśliwi. Gdy cierpią, wielbią Boga za to, że mogą współcierpieć ze swoim Mistrzem. Gdy mają dostatek, cieszą się, że mają czym dzielić się z innymi. Gdy śmierć stoi za ich plecami, nie mogą doczekać się spotkania z Panem. Czerpią moc tylko z Boga. Jakże te słowa współbrzmią z szóstym rozdziałem Listu świętego Pawła do Efezjan o wdziewaniu Bożej zbroi.
Niestety, psalmista nie wiedział, że tak wielbiony przez niego „Przybytek Najwyższego” jednego dnia zostanie zniszczony. Przestrzegał o tym prorok Jeremiasz, gdy wołał: Nie ufajcie słowom kłamliwym, głoszącym: świątynia Pańska, świątynia Pańska! (Jr 7,4). Jak się okazało, Pan opuścił świątynię, gdy lud Izraela sprzeniewierzył się Jemu.
Stąd płynie nauka dla nas. Możemy powtórzyć za świętym Augustynem: niespokojne serce moje, dopóki nie spocznie w Tobie, Panie. Gdy żyjemy w łasce uświęcającej, jesteśmy świątynią Ducha Świętego. Tego, kto chce zniszczyć tę świątynię, zniszczy Bóg. Pan dba też o swoją świątynię. Bez Jego zgody nic się nie dzieje. Gdy coś się dzieje, to jest to tak zwany dopust Boży. I wtedy deszcz pada na sprawiedliwych i na niesprawiedliwych. Dla jednych to kara, dla innych - okazja do wzrostu w cnotach.
Gdy wzrastamy, oznacza to, że stajemy się bardziej podobni do Chrystusa. A wtedy przychodzi nam cierpieć jak On, kochać jak On, wypełniać Wolę Ojca jak On. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Wtedy niczego się nie boję, we wszystkim pokładam nadzieję, wszystkiemu wierzę, bo Miłość nigdy nie zawodzi.

Drugie czytanie: 1 Kor 3, 9b-11.16-17

Choć święty Paweł napisał ten List prawie dwa tysiące lat temu, to czytając go dziś, możemy odnieść wrażenie, jakby został wysłany do nas wczoraj, tak jest aktualny.
Przez minione wieki Kościół przechodził przez niejedną burzę i trzęsienie ziemi. Kolejne sobory reperowały pęknięcia, wzmacniały budowlę, odkrywały zakryte czasem piękne malowidła, jakimi są Miłość i Mądrość Stwórcy. Tak powstawał gmach teologii fundamentalnej, nadrzędnej w prawie nad wszelkimi innymi zaleceniami czy instrukcjami. Przyświecała temu zawsze podstawowa prawda, której jakby syntezą jest właśnie ten fragment Listu do Koryntian: fundamentem Kościoła jest sam Chrystus i Jego nauka, my zaś tworzymy jego świątynną budowlę. Tam, gdzie Syn, tam i Ojciec. A gdzie Ojciec i Syn, tam Duch Święty. Żyjemy więc jakby w dwóch przenikających się przestrzeniach: osobistej i wspólnotowej. Gdy jesteśmy w stanie łaski uświęcającej, sami jesteśmy świątynią. Gdy grzeszymy, bezcześcimy ją. Żyjąc zaś we wspólnocie Dzieci Bożych, zaczynie Królestwa Bożego, ponosimy także odpowiedzialność za Nasz Dom – Kościół, każdy według powierzonych mu funkcji. Jeżeli więc ktoś chce podkopywać jego Fundament – Chrystusa, to ponosi także podwójną odpowiedzialność: za gorszenie maluczkich i za niszczenie Świątyni Boga. Jeśli nie ma w kimś bojaźni Bożej, tego w końcu zniszczy sam Bóg.    

Ewangelia: J 2, 13-22

W tej burzliwej atmosferze, gdy Jezus wywraca stoły, kupcy podnoszą rwetes, a rejwach opanowuje przedsionki świątyni, zadziwiająco spokojne, ale pełne mocy i proroctwa są Jego słowa o Domu Ojca, o zburzeniu świątyni i o trzech dniach potrzebnych Zbawicielowi do jej odbudowy. Nie znany jeszcze powszechnie cieśla z Nazaretu, postrzegany jako rabbi-Nauczyciel, dokonuje aktu protestu, na który nikt się jeszcze nie poważył.
To nie kapłani i przełożeni świątyni zauważyli skandaliczne nieprawidłowości w funkcjonowaniu tego miejsca kultu. Arcykapłan Annasz świadomie przymykał oczy na finansowe łupiestwo pielgrzymów w nieuczciwej wymianie walut dla kupna zwierząt ofiarnych, zapewne czerpiąc z tego procederu niezłe zyski dla instytucji światynnej czy też dla siebie. Nie dziwota, że Odkupiciel był tak szybko osądzony przez niego w noc Paschalną.
Wniosek nasuwa się sam. Jeśli kapłani i hierarchia nie widzą problemów lub nie potrafią ich rozwiązać, to samo życie, a nic nie dzieje się bez Woli Bożej, zrobi to za nich. Czasem za cenę totalnego zniszczenia włącznie.
Żydzi powtarzali: Świątynia Pańska, Świątynia Pańska, jako efekt zadufania w sobie o pewności wiecznego pozostawania Jahwe w swym przybytku. Przeliczyli się.
Czy my katolicy nie popełniamy podobnego błędu, gdy powtarzamy, że siły piekielne nie przemogą Kościoła? Nie przemogą, bo Kościół to Chrystus. Ale dlaczego Pan Jezus z powątpiewaniem pyta: czy Syn Człowieczy zastanie jeszcze kogoś w wierze, gdy powtórnie przyjdzie?
Nie trzeba być ateistą czy wrogiem Kościoła, by dostrzec wiele nieprawidłowości w działalności instytucji kościelnej na świecie. Liczne afery i skandale, gorszące praktyki czy odstępstwa od prawd wiary niszczą wysiłki wiernych wyznawców Chrystusa, z takim trudem modlitewnym i ofiarnym wybłaganych łask.
Zauważmy, że Mesjasz dokonał tego dzieła oczyszczenia, chociaż doskonale wiedział jako Bóg, ile szczerych modłów swego ludu wznosi się do Nieba. Współczesne dzieło oczyszczania Kościoła dzieje się mimo wysiłków tylu dusz ofiarnych.
„Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy zginiecie" - powiedział Jezus do faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Może się zdarzyć, że na gruzach dzisiejszego Kościoła.
Może niejeden z nas łapie się na myśleniu, że chciałby tak samo powyrzucać z Kościoła tych wszystkich, którzy są nie do zaakceptowania przez nas. Czy to nie pycha i osąd innych? Nie ma w tym Boga. W trudnych czasach, albo zwyciężą w nas miłość i cnoty, albo nienawiść i wady. Panie uczyń mnie kanałem Twojej Miłości.   

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter