Pan Jezus uczy nas dziś, że nigdy nie jest za późno, aby stać się dobrym człowiekiem, aby zasłużyć sobie na życie wieczne i wstęp do królestwa niebieskiego.

komentarze Bractwa Słowa Bożego
autor: dr Joanna Jaromin
Pierwsze czytanie: Ez 18, 25-28
W dzisiejszym pierwszym czytaniu Bóg przez usta proroka wyjaśnia swojemu ludowi, jak perfidne jest jego postępowanie. Sam czyni źle, ale to Bogu właśnie zarzuca, że Jego postępowanie jest niesłuszne. Człowiek niestety posiada przedziwną tendencję do pouczania Boga. Wiele przykładów możemy odnaleźć na kartach Biblii, o czym zresztą świadczy dzisiejsze czytanie z Księgi Ezechiela, ale tendencja ta nie jest obca również współcześnie. Sami często podpisujemy się pod słowami Izraelitów: „Sposób postępowania Pana nie jest słuszny” (Ez 18, 25) z przekonaniem, że nasze postępowanie z pewnością byłoby bardziej sprawiedliwe. Jednak ten tekst pokazuje nam brak naszego obiektywizmu w porównaniu z działaniem Boga i jednocześnie wyjaśnia Boży sposób postępowania. On zawsze i każdemu daje szansę na zmianę postępowania, nie ingerując przy tym w wolną wolę człowieka. Każdy sam decyduje o wyborze między dobrem a złem, sam swoim postępowaniem wybiera, czy chce być osądzony przez Boga – miłosiernego Ojca, czy Boga – sprawiedliwego Sędziego. Jedna z głównych prawd wiary głosi przecież, że „Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze”. Ponieważ jednak jest także naszym Ojcem, dlatego też znacznie łatwiej jest Mu powstrzymać swój gniew, niż miłosierdzie (św. Augustyn). Te Boże przymioty są ze sobą tak ściśle powiązane, że nie można mówić o jednym bez drugiego: Bóg jest miłosierny, dlatego że jest sprawiedliwy i odwrotnie. W dużej mierze to sam człowiek decyduje o tym, jaki los go spotka: bowiem człowiek postępujący sprawiedliwie ocali swoją duszę od zagłady, jednak ten, który świadomie odwraca się od dobra i czyni zło, sam na siebie wydaje wyrok potępiający.
Psalm responsoryjny: Ps 25, 4-5.6-7.8-9
Natura ludzka od momentu grzechu pierworodnego jest skłonna do zła. Każdy grzech oddala nas od Boga, jednak zawsze mamy szansę, aby do Niego powrócić. Bł. kard. Stefan Wyszyński mówił: „ludzką rzeczą jest upadać, szatańską – trwać w upadku, poddać się zwątpieniu i myśleć, że już nie jesteśmy zdolni się podźwignąć”. Psalmista ufa w dobroć i miłosierdzie Boga, wie, że przebaczy On każde przewinienie, za które człowiek szczerze żałuje. Dzisiejszy psalm responsoryjny ośmiela nas i zachęca do tego, abyśmy się uciekali z ufnością do Bożego miłosierdzia, gdyż On jest Tym, który „wskazuje drogę grzesznikom, pomaga pokornym czynić dobrze, uczy ubogich dróg swoich” (Ps 25).
Drugie czytanie: Flp 2, 1-11
W dzisiejszym drugim czytaniu słyszeliśmy przepiękny Hymn o kenozie, czyli o uniżeniu Pana Jezusa do granic możliwości z wielkiej miłości do Boga i człowieka. W czasie swojej publicznej działalności Pan Jezus za największe przykazanie uznał właśnie przykazanie miłości Boga i bliźniego, co też nieustannie potwierdzał swoim postępowaniem i czego wyrazem jest ten hymn. On, Bóg, z miłości do człowieka sam stał się człowiekiem, stał się sługą innych ludzi – tych, którzy Go odrzucili i skazali na śmierć krzyżową, czyli taką, która była przeznaczona dla przestępców; On „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (2, 6-7). Ludzie, do których został posłany nie rozpoznali w Nim zapowiedzianego przed wiekami Mesjasza, nie rozpoznali Syna Bożego, widzieli w Nim tylko człowieka, który ich zdaniem bluźni przeciw Bogu. Jezus, przyjmując to wszystko na siebie, został wywyższony przez Boga i powrócił do swej boskiej chwały, bowiem „Bóg Go nad wszystko wywyższył (…), aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM ku chwale Boga Ojca” (2, 9.11). W dzisiejszym drugim czytaniu św. Paweł zachęca nas, abyśmy zabiegali nie tylko o własne sprawy, ale także o to, co dotyczy naszych bliźnich, idąc za przykładem samego Jezusa Chrystusa, który ofiarował za nas swoje życie.
Ewangelia: Mt 21, 28-32
Dzisiejsza Ewangelia prezentuje nam przypowieść o dwóch synach. Jej treść niejako przenosi nas z powrotem do pierwszego czytania. U Ezechiela pierwszy bohater był sprawiedliwy i zszedł na złą drogę, drugi był bezbożny, ale się nawrócił. U Mateusza pierwszy posłuszny syn dopuszcza się nieposłuszeństwa, drugi, nieposłuszny, wypełnia polecenie ojca. Bóg nie ocenia pochopnie, każdy ma możliwość, by się zmienić. Jeśli ktoś schodzi na złą drogę, to znaczy, że jego wiara nie była ugruntowana i zachwiała się wobec jakichś przeciwności. Czasem też wystarczy jakieś wydarzenie, impuls, by człowiek powrócił na dobrą drogę, jak stało się z jednym z ukrzyżowanych z Jezusem złoczyńców.
Pan Jezus po tej przypowieści wygłasza jednak słowa, które były nie do przyjęcia dla zwierzchników żydowskich: „Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego” (21,31b). Chodziło Mu o tych, którzy zeszli ze złej drogi, by w swym życiu postępować już tylko sprawiedliwie, w przeciwieństwie do arcykapłanów, czy uczonych w Piśmie, których nawet prorocy w swych wysiłkach nie potrafili sprowadzić na dobrą drogę. Pan Jezus uczy nas dziś, że nigdy nie jest za późno, aby stać się dobrym człowiekiem, aby zasłużyć sobie na życie wieczne i wstęp do królestwa niebieskiego.