Początek września to dla wielu ludzi nowe rozdanie.
Nie mówię tu tylko o dzieciach i młodzieży, które rozpoczynają rok szkolny. To także nowy rok katechetyczny, pełen duszpasterskich wyzwań, powrót do pracy rodziców, którzy latem (ze względu na wakacje pociech) nieco inaczej gospodarowali czasem, i wreszcie podsumowanie letnich pielgrzymek, festiwali, akcji duszpasterskich… Początek wiąże się także z planowaniem.
Jezus podzielił się z uczniami zamiarami na przyszłość – poinformował o męce i śmierci. Nie była to świetlana przyszłość, więc Piotr, jak przystało na wiernego przyjaciela, wziął Go na bok i zasugerował, by zmienić plan, który – w jego mniemaniu – odbiega od happy endu.
Problemem nie jest brak happy endu, lecz to, że Piotr myśli bardzo po ludzku. Tymczasem Jezus konsekwentnie realizuje wolę Bożą i plan Ojca na zbawienie ludzkości. Słowa skierowane do ucznia, który miał przejąć ster łodzi Kościoła, mogą nieco szokować. W pierwszym odbiorze brzmią wręcz nieelegancko: „Zejdź mi z oczu, szatanie”. No bez przesady, przecież Piotr chciał dobrze…
Dosłowny zapis słów Mistrza szokuje jeszcze bardziej: Zejdź mi sprzed oczu i stań za Mną, myślisz jak Mój przeciwnik, a nie Mój przyboczny, wróć do sensu Mojego nauczania i kierunku, który wytycza Ewangelia… Odpowiedź Chrystusa jest nie tyle wyrazem odrzucenia i potępienia, ile wezwaniem, aby Piotr poszedł za Nim jako uczeń, który Mu się całkowicie podporządkuje i dosłownie Go będzie naśladował.
To przesłanie jest bardzo uniwersalne. Nie możemy myśleć o swoim życiu wyłącznie w kategoriach „dobrego PR-u”. Niezależnie od tego, czy mamy lat dziesięć, dziewiętnaście, trzydzieści czy pięćdziesiąt, jesteśmy zaproszeni do naśladowania Jezusa jako uczniowie, którzy – nie zawsze wszystko rozumiejąc – podporządkowują się dobremu Nauczycielowi. A On zapowiada krzyż, który po ludzku jest nie do uniesienia. Ile jest (albo będzie) sytuacji nie do wytrzymania? Początek nowego sezonu może napawać lękiem przed tymi okolicznościami.
Jednak Jezus w takich sytuacjach podnosi na duchu i zachęca do dwóch aktywności. Po pierwsze, bierz swój krzyż. Nie krzyż Jezusa, ale swój własny. Dla każdego z nas jest to coś innego. Łączy nas to, że nosimy ciężar i chcielibyśmy go porzucić. Nasz Mistrz mówi: Bierz gorliwie swój krzyż. Brzmi abstrakcyjnie.
Druga rada Jezusa: Naśladuj Mnie. W czym? W uległości, gorliwości i pokorze. Bez narzekania, karmienia się frustracją i marzeniami o lepszym świecie. Lepszy świat na nas czeka, bez dwóch zdań! „Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca i wtedy odda każdemu według jego postępowania”. To też brzmi abstrakcyjnie. Lecz „błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.