16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wśród gruzów imperium

Ocena: 4.9
1916

 

Chrześcijanie w pierwszych wiekach ginęli w Rzymie w wielu miejscach. Wystarczy wspomnieć różne więzienia, Cyrk Nerona, Circus Maximus, wreszcie peryferie miasta. Koloseum stało się w jakiejś mierze symbolem śmierci wierzących w Chrystusa i zamęczonych w przeróżny sposób w Rzymie i na całym świecie; chodzi o proces, który aż do naszych czasów nie został, niestety, zakończony.

 


OCZAMI WIESZCZÓW

Można przypuszczać, że wiedzieli o tym, przynajmniej w jakiejś mierze, nasi wielcy poeci romantyczni, którzy utrwalili w literaturze pamięć tego szczególnego obiektu, ciągle inspirującego twórców kultury. Wystarczy wspomnieć Norwida, który w „Promethidionie” wskazał, że właściwą narodowi rzymskiemu drogą do uczestnictwa w sztuce było pojęcie ogromu i ogarnięcie Koloseum. Zygmunt Krasiński dostrzegał w Koloseum prawdziwy triumf religii, zwracając uwagę na wielki krzyż postawiony nad ogromem ruin. On też oprowadzał po Rzymie Juliusza Słowackiego, który pod wrażeniem spacerów po starożytnościach napisał m.in. wiersze „Rzym” i „Sumienie”, podejmując zawsze aktualny temat przemijania i stwierdzając ze smutkiem:„Rzymie! nie jesteś ty już dawnym Rzymem”.

Kiedy nasi wieszcze zwiedzali Koloseum, nie zostały jeszcze odsłonięte podziemia amfiteatru. Wewnętrzną arenę pokrywał grunt porośnięty trawą, a dokoła budowli znajdowały się wspomniane stacje drogi krzyżowej z 1749 r. Nasi romantycy oglądali Koloseum w tej właśnie formie: poświęcone męczeństwu chrześcijan i Chrystusa, i w tym duchu interpretowali budowlę i jej losy. Dodatkowo droga przez miasto do Koloseum wiodła przez wąskie zaułki i ubogie domostwa rzymskiej biedoty. Mogli więc naocznie się przekonać, jak wspaniały starożytny Rzym przeminął z wiatrem… Być może znali też przejmujące stwierdzenie żyjącego na przełomie VII i VIII w. angielskiego mnicha, benedyktyna Bedy Czcigodnego, wszechstronnie uczonego, świętego i doktora Kościoła: „Gdy runie Koloseum, runie Rzym, a gdy runie Rzym, runie świat”.

Inaczej, choć nie bez dramatyzmu, postrzegał Koloseum, jego złożoną historię i wielorakie znaczenie Jan Parandowski, bliższy nam czasowo znawca starożytności i pisarz, który starożytności rzymskiej poświęcił wyjątkowo dużo uwagi. Koloseum – pisał – „stoi w groźnej sile spojeń, arkad, sklepień, nad rozkopanymi podziemiami, niby z rozpłatanym brzuchem, olbrzym, który chłonie jak martwy szelest głos tysiąca ludzi, na kształt mrówek przebiegających jego obszar, i ma powiernika już tylko w księżycu, co z wysokości ostatniego piętra prowadzi z nim rozmowy do późna w noc o jakichś tam ich własnych tajemnicach” („Mój Rzym”, Poznań, Pallottinum 1959, s. 53).

 


ŚWIADECTWO PRAWDY

Chyba nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że dla wielu Polaków – i pewnie nie tylko – nowy etap w percepcji Koloseum rozpoczął się w czasach pontyfikatu św. Jana Pawła II. To prawda, że w XX w. już przed papieżem Polakiem odprawiano tutaj Drogę Krzyżową w Wielki Piątek. Tak było w 1959 r. pod przewodnictwem świętego papieża Jana XXIII; tak było systematycznie od 1964 r., kiedy, za sprawą św. Pawła VI, powrócono na trwałe do tej tradycji. Zdjęcia archiwalne z tamtych czasów ukazują tego papieża odprawiającego Drogę Krzyżową, któremu towarzyszą jedynie bliscy współpracownicy, przedstawiciele duchowieństwa i doprawdy garstka wiernych świeckich.

W czasach pontyfikatu św. Jana Pawła II w Drodze Krzyżowej odprawianej wieczorem w Wielki Piątek w Koloseum brały udział liczne tłumy, czego byłem, przynajmniej kilka razy, bezpośrednim świadkiem. Nikomu nie przeszkadzało, że często było zimno i deszczowo. Ludzie cierpliwie trwali w tej szczególnej atmosferze, trzymając w rękach świeczki rozdawane przez skautów i śledząc uważnie teksty rozważań. Przybysze z różnych kontynentów patrzyli na płonące pochodnie i niesiony krzyż, na bardzo sugestywnie oświetlone Koloseum, na Forum Romanum, na papieża w purpurze i bieli… atmosfera wyjątkowa i niepowtarzalna.

Pamiętam, jak w Wielki Piątek 1989 r. słuchałem z uwagą, wzruszeniem i dumą, jako Polak, rozważań napisanych przez Marka Skwarnickiego, poetę, stwierdzającego przy pierwszej stacji: „Oto stoimy tu z Jezusem wśród gruzów imperium, które uzurpowało sobie prawo zniewalania lub obdarzania wolnością. Wśród ruin ludzkich królestw, przemijających potęg, poprzez wieki rozbrzmiewa głos Piłata skazującego Jezusa na śmierć. Echo głosu rzymskiego prokuratora niesie się przez wieki razem ze słowami Jezusa: „Na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” (J 18, 37). Przyszliśmy tu dzisiaj, by słuchać głosu Jezusa: odpowiedzi prawdy i życia dla każdego z nas; by sprzeciwić się tym, którzy ironicznie pytają: „Cóż to jest prawda?” (J 18, 38).

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest kapłanem diecezji płockiej, filologiem klasycznym i patrologiem, pracownikiem Stolicy Apostolskiej

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 17 kwietnia

Środa, III Tydzień wielkanocny
Każdy, kto wierzy w Syna Bożego, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 35-40
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter