Te obrzędy pogańskie paradoksalnie pomagały chrześcijanom uwypuklić pewne ważne elementy w życiu Jezusa. Starożytni myśliciele chrześcijańscy, jak Grzegorz z Nyssy (335-94) czy Paulin z Noli (354-431) najwyraźniej łączyli tajemnicę Jezusa z symboliką ciemności i światła. Idea Jezusa jako światła przenikającego ten świat była zbyt atrakcyjna, aby ją pominąć.
Podobnie Ewangelia ukazywała Go jako Tego, który przyszedł, aby zbawić różnych poniewieranych i uciskanych. Saturnalia były krótkim okresem, podczas którego ludzie niższego stanu nie musieli pracować a niewolnicy mogli spożywać posiłki razem ze swoimi panami. Dorośli służyli dzieciom a każdy mógł wówczas założyć „czapkę wolności” (pilleum). „Biblia uczy przecież o Dniu Sądu, kiedy to biedni, głodni, słabi i prześladowani zobaczą Boga, zostaną nasyceni i posiądą Królestwo Niebieskie. Saturnalia były tego jakąś «skrzywioną wersją», która mimo wszystko mogła mieć jakieś odniesienie do narodzin Dzieciątka Jezus” – zaznaczyła prof. Moss.
Na zakończenie swojego artykułu podkreśliła, że „chrześcijanie «nie ukradli» celebracji pogańskich, ale to raczej nowa religia wypłynęła na wody kultury śródziemnomorskiej i związanych z nią świąt i wizerunków, które mogły na nią wpływać.
Wiedza o tym, że chrześcijańskie świętowanie i zwyczaje mogły powstać pod wpływem ówczesnej religijności, nie obniża rangi świąt chrześcijańskich i w ogóle faktu Bożego Narodzenia. Pisali o tym już ojcowie Kościoła i pisarze chrześcijańscy, którzy potrafili dostrzec w pogańskiej filozofii i symbolice «ziarna prawdy»” – stwierdziła historyczka katolicka.
Warto też zauważyć, że zwrócił na to uwagę również św. Jan Paweł II w czasie środowej audiencji ogólnej 9 września 1998, gdy mówił o „ziarnach prawdy w religiach niechrześcijańskich”.