Poruszę dziś temat kontrowersyjny, dotyczący w pewnym sensie również naszego kraju.
fot. M2 FilmsChodzi o nadchodzące wybory w USA. Zrealizowanie filmu fabularnego o Donaldzie Trumpie w roku wyborczym trudno uznać za przypadkowe. Ujawniają się bowiem przy tej okazji wszystkie paskudne cechy tamtejszej manipulacji i propagandy medialnej. Były prezydent walczy o ponowny wybór w atmosferze ataków i pomówień, mających charakter zorganizowanej nagonki. Lewica amerykańska i europejska (także w Polsce) nie cofa się przed najbardziej absurdalnymi oskarżeniami go o domniemany faszyzm. Nie mówiąc już o dwóch, szczęśliwie nieudanych, zamachach na jego życie. Każdy dzień przynosi nowe wiadomości o brutalnej kampanii wyborczej. Zaznaczam, że nie oceniam w tym momencie Trumpa od strony merytorycznej, trudno powiedzieć, jakim będzie prezydentem po ewentualnej elekcji. Chodzi mi o ukazanie metod walki politycznej prowadzonej przeciwko niemu.
Film „Wybraniec” wpisuje się w próby zdyskredytowania Trumpa przed wyborami 5 listopada. Akcja nie dotyczy bieżących wydarzeń, rozgrywa się na początku lat 70. XX w., kiedy to młody nowojorski deweloper Donald Trump zostaje przyjęty do elitarnego klubu biznesu Nowego Jorku. Na spotkaniu w ekskluzywnym lokalu poznaje sławnego prawnika Roya Cohna, znanego z wielu kontaktów zawodowych i politycznych oraz poglądów antykomunistycznych. To on na początku lat 50. przyczynił się do skazania na śmierć sowieckich agentów Rosenbergów. Autorzy filmu sugerują, że to Cohn podczas pierwszego spotkania upodobał sobie młodego Trumpa, walczącego wówczas o pokonanie biurokratycznych przeszkód w realizacji ambitnych planów. Cohn zaczyna załatwiać Trumpowi kontakty w radzie miejskiej i w otoczeniu burmistrza Nowego Jorku.
Obrzydzanie postaci przyszłego prezydenta ma tu charakter niemal totalny, dotyczy bowiem prezencji, sposobu bycia i odruchów młodego adepta biznesu. Obraz ten ma charakter karykaturalny. Trump został tu wyszydzony jako człowiek i przedsiębiorca. Widzimy na ekranie, że początkowa jego kariera, załatwianie pozwoleń na budowy kolejnych budynków w centrum miasta wynikały z niemal gangsterskich i korupcyjnych działań Cohna i uczącego się od niego bohatera filmu.
Wizja ta przypomina świat rodem z „Ojca chrzestnego” i wielu wcześniejszych hollywoodzkich utworów sensacyjnych. Istna Sodoma i Gomora! Ten nieźle zrealizowany i doskonale zagrany film okaże się zapewne tylko dodatkiem do końcowego etapu brutalnych zmagań wyborczych. Mówi jednak dużo o upadku moralności politycznej w Stanach Zjednoczonych.
„Wybraniec” (The Apprentice). USA, 2024. Reżyseria: Ali Abbasi. Wykonawcy: Sebastian Stan, Jeremy Strong i inni. Dystrybucja: M2 Films